Love
Ekscytacja spowodowana wspólnym oglądaniem meczu z Damonem nie opuściła mnie nawet do kolejnego dnia. Wstając, jedząc, szykując się czy robiąc cokolwiek innego, wciąż o nim myślałam.
Nie miałam, z kim o tym porozmawiać. Esme właściwie wiedziała tylko niewiele, gdyż musiałam wytłumaczyć jej, czemu siedziałam w pokoju zapłakana, kiedy odnalazła mnie przed imprezą. Octavia natomiast była w szkole, a ja nie chciałam zawracać jej głowy po raz kolejny moimi westchnieniami. Saint odpadał całkowicie, nic nie mogłam mu powiedzieć.
Dlatego zdecydowałam, że upiekę jakieś ciasto. Na mapach w internecie znalazłam najbliższy supermarket, ubrałam się ciepło i z dużą, materiałową torbą ruszyłam we wskazanym przez telefon kierunku.
Kiedy znalazłam się w środku, od razu ruszyłam do półek ze składnikami cukierniczymi. Odnalazłam kilka rzeczy, a potem podeszłam do lodówek, trzymając w dłoni stary, zmięty kawałek papieru.
To przepis mojej mamy na Nanaimo Bars — ciasto prosto z Kanady, jej rodzimego kraju. Znalazłam go kiedyś w jej rzeczach i wtedy zdecydowałam, że go upiekę. Gdy to tego doszło, bardzo mi zasmakował i od tamtego czasu robiłam go bardzo często.
Wyciągałam właśnie śmietankę, kiedy usłyszałam znajomy, męski głos.
— Love?
Odwróciłam głowę, z zaskoczeniem odkrywając, że stoi przede mną Milo. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię jak nigdy. Zagryzłam wargi.
— Cześć — wykrztusiłam ze sztucznym uśmiechem. — Co tutaj robisz? Nie masz zajęć?
Po moich urodzinach czułam skrępowanie w jego towarzystwie. Sama wciąż nie wiedziałam, dlaczego zgodziłam się na ten taniec, ale męczył mnie o to cały wieczór, więc w końcu odpuściłam, upojona alkoholem.
Polubiłam Milo, ale odkąd mnie zobaczył na imprezie, stał się jak chodzący za właścicielem pies. Nie odstępował mnie na krok podczas urodzin i ciągle patrzył mi na klatkę piersiową, a nie w oczy. Chociaż właściwie wtedy chciałam przyciągać spojrzenia, ale nie w liczbie mnogiej i tylko jednej osoby.
— Miałem zajęcia z samego rana — odpowiedział. — Zaszedłem na zakupy kupić coś do jedzenia, skoro i tak muszę czekać na trening.
— Myślałam, że wszyscy studenci spędzają czas w tym... barze u was na kampusie. — Nie wiedziałam, jaką nazwę nosiła ta miejscówka. Właściwie nie zwróciłam na to uwagi. Będę musiała podpytać o to Sainta.
Milo podrapał się po karku, poprawiając położenie torby na swoim ramieniu.
— Tak, zazwyczaj tam chodzimy z drużyną, ale tym razem wszyscy są zajęci. — Przestąpiłam z nogi na nogę, kiwając ze zrozumieniem głową na jego słowa. — Nie chciało mi się iść tam samemu.
Spojrzał na kosz w mojej dłoni, przeciągając wzrokiem po włożonych tam produktach. Uniósł na mnie swoje oczy z rozbawionymi iskierkami tańczącymi na jego twarzy.
— Znowu organizujesz jakąś imprezę? — Uśmiechnął się zadziornie.
— Nie. — Pokręciłam głową. — Miałam ochotę coś upiec, więc przyszłam po zakupy.
Odwróciłam od niego wzrok, znów sięgając po śmietankę, którą odstawiłam, kiedy go usłyszałam. Włożyłam ją do koszyka, a potem posłałam przepraszające spojrzenie Milo.
— Muszę już lecieć...
— Zanim mi znikniesz na wieki... — zaczął z nieśmiałym uśmiechem. Odetchnęłam z zaskoczeniem, gdyż zawsze to on sprawiał wrażenie pewnego siebie. Miałam wrażenie, jakby nikt nie mógł zetrzeć z niego tego charakterystycznego uśmieszku. No proszę, a jednak się udało. — Może wyjdziemy gdzieś razem?

CZYTASZ
BORDER 18+
RomantizmLove zakochuje się w przyjacielu swojego brata, gdy ma dziesięć lat. Jej zauroczenie nigdy nie traci na sile, a wręcz się powiększa, gdy zaczyna uczęszczać do liceum, gdzie Damon jest w ostatniej klasie. Jednak między nimi są trzy lata różnicy, któr...