Rozdział 5: Wyczerpująca walka ( Poprawiony rozdział 1)

294 20 6
                                    

Pilnowała ludzi kutrzy chcieli się przedrzeć przez blokadę policyjną, gdy nagle zobaczyła to monstrum na dachu.

- Odunąć się i to już !- Krzyknęła a ludzie zeszli jej z drogi. Machnęła skrzydłami a samochody blokujące drogę poleciały parę metrów dalej.- Szybko uciekać jeśli ktoś jest ranny proszę mu pomóc!- Ludzie uciekali w panice, a ona nie zwlekała zmatejalizowała łuk i strzały co chwile puszczjac z cięciwy kolejną w stronę potwora. Czuła że kończy jej się energia. Musiała zamienić łuk za bicz i tarcze ponieważ pół swojej aury oddała Keigo. Udało się jej owinąć bicz w okół nogi potwora i cisnąć nim o ścianę jednego z budynków. Odwróciła się w stronę ludzi którzy obserwowali widowsko- Czy ja nie mówię po Japońsku uciekać ! - Nagle pojawił się Endeavor wraz z Hawksem. Wiedziała że musi się wycofać z tłumem skoro już tu są. I tak też zrobiła. Zostało jej tylko ćwierć zebranej aury, a słońce już zachodziło, więc nie miała przez to jak jej uzupełnić. Obserwowała tylko jak idzie bohaterom, gdy znów się odwróciła resztę piór co została Hawksowi oddał by wesprzeć atak Endeavora. Keigo leciał w dół musiał źle policzyć, bo to co mu zostało nie było w stanie go unieść. Gwałtownie się odbiła i wystartowała. Nie zdążę, nie zdążę. Powtarzała natarczywie w swoich myślach, gdy był pięć metrów nad ziemią dosłownie fartem udało się jej go złapać. Owinęła ich swoimi skrzydłami tworząc kokon w którym się przeturlali dobre kilka metrów. Skrzydła pod wpływem uderzeń otworzyły się a Hawks wylądował dosłownie kawałek dalej od niej. Widząc Misaki leżąca na ziemi podniósł się jednym ruchem i podbiegł do niej.

- Kazałem ci uciekać!- Skarcił ją pomagając przy tym usiąść.

- Nic mi nie jest. Wystarczy zwykłe dziękuję.

- Chyba uwaga, a nie dziękuję. Zobaczysz że to zgłoszę w raporcie.

- Serio lepiej módl się by Endeavor dał sobie z nim rade.- Wszyscy patrzyli w niebo bohater wznosił się z monstrum coraz wyżej i wyżej, gdy nagle pojawił się ogromny robłysk światła i gorąca zarazem. Wraz z Hawksem patrzyliśmy z niedowarzniem gdy po sekundzie coś gruchnęło o ziemie, gdy opadł pył zobaczyliśmy Endeavora z uniesioną w górę pięścią. Udało mu się. Wszyscy wpadli w euforię. Mężczyzna miał już upaść, ale Hawks w sekundę znalazł się obok niego by go podtrzymać. Odwróciła się do tłumu który zaczął się w okół nich zbierać.

- Proszę szybko w tej chwili się rozejść!- Misaki zaczęła rozganiać ludzi którzy coraz bliżej podchodzili do rannych bohaterów.

- Poczekajcie chwilę! - Usłyszała obcy głos.- To było dla mnie za dużo. W każdym razie pierwszy raz się spotykamy, racja? Endeavor.- Odwróciła się w stronę Hawksa. Stał tam facet z ligi ten dziwny poparzeńcem, to był chyba jakiś chory żart - Nie myślałem że znajdę tu ciebie.- Nagle otoczyło ich ogromne koło niebiskiego ognia.

- Członek ligi złoczyńców.... Dabi - Powiedział numer jeden.- Słyszałem że zabiłeś Snatcha.

- Snatch? A kto to był? Co ważniejsze porozmawiajmy chwilę. Skoro mamy okazję.- Resztą sił wzbiła się w powietrze nadzorując sytuacje by w odpowiedniej chwili zareagować. Endeavor ledwo się trzymał. Hawks zresztą też nie lepiej. Facet zaczął tworzyć coraz więcej ognia który skierował w ich stronę. Więc spikowała w sam środek między nich tworząc resztą aury tarczę zakrywającą ją i bohaterów przed ogniem, gdy zaraz potem zjawiła się Mirko a złoczyńca wycofał się z ataku. Cofnęła tarcze i opadła na kolana ciężko oddychając nie była przyzwyczajona do marnowania tak dużej ilości energi w tak krótkim czasie. Zazwyczaj to było jakieś 15 % na cały dzień a teraz 75% w godzinę może dwie. Czarnowłosy uważnie obserwował złotookom jak hardo wstawała na nogi nie dając po sobie poznać że osłabła.

- Szkoda. Właśnie zaczynała się zabawa . Ujiko.- Nagle z jego ust zaczęła się wydobywać czarna maź i znikał.- Do zobaczenia numerze jeden. Jestem pewien że będziemy mieli okazję do rozmowy tak samo z tobą Misaki Hanade. Do tego czasu żegnajcie.

- Skończ gadać!- Krzyknęła Mirko atakując, ale nic z tego bo drań zniknął wraz z płomieniami.

- Zniknął w taki sam sposób jak ci w Camino.

- Misaki wszystko dobrze ? - Spytał Hawks.

- Tak muszę tylko odpocząć. Pozwolisz że wrócę już do domu.

- Zaraz ktoś tu będzie i cię odstawi w takim stanie nie możesz lecieć.

- Mogę?- Zapytała jeszcze raz.

- Jak uważasz.- Bez chwili zastanowienia wzbiła się w górę zostawiając ich samych. Po 10 minutach była na balkonie swojego mieszkania. Nie przebrała się była zbyt wyczerpana. Położyła się i zasnęła tak jak stała.

Bogini (Hawks×Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz