Rozdział 1: Cichy podglądacz ( Poprawiony rozdział 1)

567 28 21
                                    

Wracała właśnie z praktyk w Kiusiu. Była na drugim roku w UA. Dobrze że o tej godzinie w pociągach nie było zbyt dużo osób. Co bardzo się jej podobało. Nie dlatego że przeszkadzali jej ludzie. Chodziło bardziej o ścisk który jej nie służył, a bardziej jej skrzydłom które były ogromne wręcz nie zakwestionowała by stwierdzenia potężne. Ciągnęły się za nią po podłożu gdy szła. Wzbijała się dzięki nim bardzo wysoko. Miały piękny biały jak śnieg kolor. Zresztą włosy też miała w tym samym odcieniu, splecione w dwa dobierane warkocze które sięgały do końca pleców, a kontrast temu dawały piękne oczy w złocistym kolorze. Wyróżniała się z tłumu, nie tylko dzięki skrzydłom a dość ciemnej karnacji która w Japonii nie była oczywista. Matka nigdy nie opowiadała o jej ojcu wiedziała tylko tyle że był latynosem i że dar który posiada jest w większości odziedziczony po nim. Po matce ma skrzydła które i tak ma znacznie okazalsze niż te rodzicielki. Westchnęła przeglądając telefon który zawibrował w jej dłoni.

CHICKEN
Jutro możesz przyjść godzinę później nie zdążę na czas.
18.23

Nic nie odpisała pociąg się zatrzymał na jednej z wielu jeszcze stacji. Podniosła wzrok za szybę, na torze z przeciwnej strony stał pośpieszny. Patrzyła tak od okienka do okienka, aż nagle jej znudzony wzrok skrzyżował się z wzrokiem chłopaka o czerwono białych włosach z blizną po oparzeniu. Poczuła dziwne zainteresowanie względem niego. Kogoś jej przypomniał tylko nie mogła na razie nigdzie przypiąć tej twarzy, gdy nagle pociąg ruszył ale ich spojrzenia krzyżowały się puki nie zniknęli sobie z zasięgu wzroku. Postanowiła to zignorować. Fascynowali ją ludzie inni wyglądajacy unikalnie, ale było coś co stawiała nad to. Siła i umiejętności. Co komu po ładnym pyszczku, jak nic innego nie ma do zaoferowania. Zresztą bardzo dystansowała ludzi z osobistych powodów. Za pięć minut była jej stacja wzięła walizkę z kostiumem wstała i poszła w stronę wyjścia. W sumie dar też musi być nadzywaczny, gdy szła faceci się za nią oglądali uważali ją za chodzące dzieło sztuki. Sposób w jaki się poruszała to jak mówiła i wyglądała. Nawet sama jej pozycja. W trzecich rocznikach numerem jeden był Mirio zaś w drugich ona. Pozostała dwójka po niej była nie istotna. Poczuła że jej telefon zaczął dzwonić, wyjęła go z kieszeni spodni spojrzała na ekran Hawks.

- Słucham?

- Czemu nie odpisujesz ?

- Bo odpisywanie na to nie miało by żadnego sensu.

-Ty zawsze masz odpowiedź na wszystko co powiem. - Stwierdził zrezygnowany bohater.- Będziesz na gali uaktualnienia rankingu?

- Nie wypada nie przyjść. Przecież jestem twoją protegowaną.

- Nie za przeczę. Do jutra Misaki.

- Do jutra Hawks.- Rozłączyła się, była zmęczona. Nadal zastanawiała się czemu wybrała agencje Hawksa. Nie widziała czy to dlatego że też miał skrzydła, czy może jednak dlatego że All Might nie miał własnej, a Endevora nie trawiła z przyczyn prywatnych. Otworzyła drzwi od mieszkania. Usiadła na kanapie mieszkała sama, nie interesowały jej te akademiki lubiła mieć wieczory sama dla siebie. Matkę pochowała chwile przed końcem pierwszego roku. Hawks bardzo jej pomógł załatwił by nikt nie przyczepił się do faktu że jest nieletnia i sama. Był jeden minus, co jakiś czas wpadał tu z niezapowiedzianymi wizytami. Jak twierdził by sprawdzić czy niczego jej nie brakuje i czy wszystko dobrze. Zdjęła botki i rozplątała włosy co zajęło jej dłuższą chwilę po czym od razu zabrała się za lekcje. Nie zdając sobie sprawy że ktoś ją obserwuje. A tym kimś był ów Hawks. Siedział na dachu bloku naprzeciwko tego jej i obserwował. Czy to co robił było nie na miejscu? Możliwe. Czy go to obchodziło? Niezbyt. Gdy zobaczył ją na pierwszym roku na festiwalu sportowym. Dosłownie zmiotła wszystkich swoich rywali, nie łamiąc sobie przy tym paznokcia, nawet jedna kropla potu nie spłynęła z jej czoła. Wtedy wiedział że chce mieć ją u siebie i tak też się stało. Zdawał sobie sprawę że to źle nadmiernie się nią interesując, ale cóż. Co miał zrobić fascynowała go strasznie. Wstała od stolika i zniknęła za drzwiami toalety, by po chwili wrócić z niej w spodenkach i koszulce na ramiączkach. Położyła się wygodnie bokiem na kanapie z zeszytem i rozwiązywała dalej zadania do momentu aż nie zasnęła. Na co cicho się zaśmiał. Różnica wieku między nimi wynosi tylko cztery lata. Pamiętał gdy przyszła na początku drugiej klasy z nowym strojem był jeszcze bardziej skąpy niż pierwszy, ale nie wykraczał poza ustalone odgórne normy, więc mogła go nosić. Zmieniła go dlatego że na im większy obszar skóry pada światło tym szybciej uzupełnia energię. Śmieszyło go jak wierciła się na kanapie. Skrzydła przeszkadzały jej w wygodnym spaniu. Wstał i wzniósł się w powietrze wrócił do siebie zastanawiając się kiedy najlepiej złożyć jej wizytę kontrolną, gdy przypomniał sobie pierwszą jej wizytę w jego agencji. Weszła w mundurku z walizką z liczbą siedem. Skłoniła się i przedstawiła.

- Misaki Haneda, zgłasza się do odbycia praktyk- Zmierzył ją wtedy od góry do dołu.

- Nie tak oficjalnie wyluzuj Misaki. Mogę ci mówić Misaki ? - Kiwnęła głową na tak. - Czemu akurat moja agencja ?

-Przeczucie.- Jego wzrok błądził po jej skrzydłach.

- Mogła byś je rozłożyć?

- Nie jestem pewna czy to dobry pomysł.

- Jednak nalegam. - Zrobiła jak prosił a wszystkie papiery będące na meblach latały w powietrzu skrzydła były ogromne i wyglądały na silne.

-Mówiłam.- Były większe od tych jego.

-Pewnie są ciężkie.

- Przyzwyczaiłam się.- To jaka była wtedy oschła i zdystansowana zastanawiało go. Dziewczyny w jej wieku są zazwyczaj bardziej wesołe. Przez tyle czasu ile się u niego uczy ich relacja wygląda trochę lepiej. Wylądował na swoim balkonie i wszedł do salonu ściągając kurtkę oraz gogle. Jest silna i zdolna, ale nigdy jeszcze go nie pokonała. Może jej skrzydła są większe ale za to mniej praktyczne niż te jego.

Bogini (Hawks×Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz