Premiera: 30 piździernik 2012
Twórcy: Ubisoft Montreal
Gatunek: akcja, eksploracja, skradanka
Platformy: pc, PS3,PS4, Xbox 360
I witamy z kolejną częścią gdzie tym razem wyruszamy do Wojny między Francuzami, Indianami a Wielką Brytanią w Ameryce północnej. Z początku wcielamy się w rolę Haythana Kennweya, a następnie po 3 sekwencji poznajemy głównego bohatera czyli Connora (jego prawdziwe imię jest tak skomplikowane że nie pamiętam go i nie umiem go wypowiadać xD). Syna Haythana. A w świecie realnym Desmond i jego ekipa próbuje znaleźć sposób na uniknięcie końca świata. Więc zbieramy źródła energii które znajdują się w świątyni. Po różnych miejscach, po nowym Jorku, Brazylii, oraz w miejscu gdzie znajdowało się Abstergo.
W tej ogólnie części niektóre rzeczy zostały zmienione. Np. wzrok orła było pod L3, a nie pod trójkątem (przyciski od PS'a), czy też otwieranie skrzyń na zamek. Nie jednak co było nowe to opcja pływania statkiem, skakanie po drzewach, polowania na zwierzęta, głaskanie psów, kotów i zwierząt typowo hodujących. A teraz najgorsze... Latanie za jebanymi almanachami. To jest wrzód na dupie wystarczy że źle skoczysz i ci kartka odfruwa w pizdu. Zaczęłam tą grę w styczniu po nowym roku, żeby jakoś porobić te nawet z ograniczeniami. Jednak, że gra potrafiła mi robić na złość i niektórych zadań nie zdołałam zrobić poprawnie. Czasami zamiast skoczyć to postać stała i czekała na zbawienie. Wierzcie lub nie ale Connor za moimi sterami zachowywał się jak debil xDPrzechodzimy do kolejnego punktu o nazwie pływanie statkiem. To jest ciekawe doświadczenie bo można się trochę poczuć jak pirat ale nie do końca. Sterowanie statkiem też było dla mnie bólem w dupie. Miałam problemy z wykrecaniem albo z strzelaniem. Miałam tylko jedną modlitwę... By się nie wpierdolić na wyspę czy też w skały. Jestem kapitanem roku xD
Dlatego nie robiłam poboczniaków powiązane z sterowaniem statku. Po jakimś czasie nie chciało mi się szukać pozostałych rzeczy w grze i ruszyłam z fabułą do przodu. Co mogę się wypowiedzieć o fabule? Bawimy się w wkurwionego indianina który próbuje zabić templariusza za to że on podpalił jego wioskę. I wywołał wojnę między templariuszami a indianami. Co za tym idzie poznajemy tu pierwszą postać która nawet że jest po stronie templariuszy chciał z nimi wyrównać rachunki. Tą osobą jest sam ojciec Connora. Wtedy można by powiedzieć że nie każdy templariusz jest tym złym. A nie każdy asasyn jest tym dobrym. Tak wiem pewnie powiecie że w realnym świecie pierwszą osobą która pierw była po stronie abstergo stało po stronie głównego bohatera czyli Lucy.
Wybaczcie że teraz zmieniam nagle zbiegam z toru ale nie sądzicie że to dziwny glitch
Albo ten?
Ogólnie przy każdym assassynie mam inne zdanie na temat każdej części. Trójka miała wiele dobrego ale też i negatywne odbiory. Jak już mówiłam grę zaczęłam w styczniu później miałam przerwę na dwa/trzy miesiące i niedawno ruszyłam bo chciałam już to skończyć i mieć za sobą. A platyny i tak nie zdobędę bo ktoś wpadł na pomysł żeby osiągnięcia na multi dodawać do gry single player.
Podsumowanie:
Gra była dobra, choć niektóre momenty w grach bolą w oczy. Ganianie się za jebanymi kartkami, pływanie statkiem. Gdyby ktoś zobaczył co tam odpierdalam to by mi pada z łapy zapierdolili albo najlepiej tę część podpierdolili. Fabuła była ciekawa. Ale zakończenie jak Connor zapierdolił Lee mnie trochę rozwaliło. No cóż teraz przechodzę Black Flag i jak to jedna osoba mi powiedziała będę się z tą częścią szczególnie męczyć by mieć wszystko na 100% z lokalizacji w sensie
Ocenka: 8/10
- Nie nawidze latać po jebane kartki...
Dziękuję za uwagę i słyszymy się kolejnym razem 👋
CZYTASZ
Co ja robię z własnym życiem?!
RandomHello everybody my name is Jagoda Hedgebax i witam was w pierwszej takiej nie typowej książce. Nie każdy może mieć takie same zdanie na dany temat jak ja. Będą tu dziwnie napisane recenzje na temat filmów, książek, gier itp. A zanim wejdziesz do tej...