Czułam teraz jak bije od niej przyjemne ciepło. Gdy tylko powiedziałam, że przejmę klinikę zmieniła się nie do poznania. Gdy tylko wstałam, od razu mnie przytuliła, czego nigdy nie robiła. To było naprawdę dziwne uczucie, ale przyjemne. Zawsze mnie ignorowała, albo krzyczała, a teraz było zupełnie inaczej.
– Chodź zjeść śniadanie – powiedziała.
– Mm, muszę się śpieszyć do szkoły mam na pierwszej kartkówkę z fizyki, nie chciałabym się spóźnić. Zjem na stołówce – powiedziałam szybko, i zapakowałam sobie tosty do papierowej torebki, aby zjeść w szkole.
Kobieta uśmiechnęła się i pocałowała w policzek, i pozwoliła mi bym mogła już iść. Założyłam buty jak i płaszcz, po czym wyszłam z domu. Gdy tylko przekroczyłam bramę, wzięłam głęboki wdech. To miejsce przyprawiało mnie o ciągle nerwy.
Weszłam na pasy, i spojrzałam od razu w prawo. Krew nagle odpłynęła mi z twarzy. Patrzyłam się jak czarny mercedes jedzie w moją stronę z pełną prędkością. Chciałam uciec, ale bym nie zdążyła. Odruchowo zamknęłam oczy. Słyszałam pisk opon, dlatego też uchyliłam nieco powiekę. Auto zatrzymało się tuż przede mną. Dosłownie. Tablica rejestracyjna była w odległości kilku centymetrów od moich nóg.
– Chcesz zginąć, idiotko! – usłyszałam krzyk. Spojrzałam na osobę siedzącą w samochodzie, i parsknęłam śmiechem.
– Naucz się lepiej dobrze prowadzić, Jeon! – oburzyłam się. Ten debil prawie mnie zabił.
– A ciebie nie uczyli w podstawówce, że trzeba się rozglądać grzecznie na prawo i lewo!? – wiedziałam, że był wkurzony. Kto by nie był. Nie odezwałam się więcej, bo miał rację.
Nie rozejrzałam się, a zwyczajnie weszłam na pasy, bo się zamyśliłam. Miałam chyba takie prawo, prawda? Denerwowało mnie, gdy ktoś na mnie wrzeszczał, miałam już wystarczająco dużo stresu w domu. Parsknęłam śmiechem, po czym przeszłam przez pasy. Widziałam jak Jeon zjechał na pobocze zaraz obok mnie, dlatego spojrzałam na niego.
– Wsiadaj do samochodu – powiedział, a ja przewróciłam oczami. Ostatnią rzeczą jaką chciałam robić, było wsiadanie do jednego samochodu. Z nim.
– Wolę nie – rzuciłam, po czym zirytowana jego obecnością, zaczęłam po prostu iść dalej, ale jak na złość jechał obok mnie – Dałam ci chyba jednoznaczną odpowiedź – powiedziałam. Jeongguk jedynie przewrócił oczami i znowu jechał obok mnie.
– Wsiadaj do samochodu, nie będę się powtarzał trzeci raz – był wkurzony. Jak też byłam. Stanęłam i przewróciłam oczami on chyba sobie robił żarty.
– Nie rozkazujesz mi, Jeon – powiedziałam, chcąc iść dalej. Zgasił silnik i otworzył drzwi – Co ty.. nie podchodź nawet do mnie.
– Albo wsiadasz sama, albo osobiście wsadze cię tam siłą – syknął. Przewróciłam oczami, chcąc iść dalej, ale ten szybkim krokiem podszedł w moją stronę. Otworzyłam szerzej oczy, gdy schylił się, i złapał mnie w biodrach by przerzucić przez swoje ramię.
– Puść mnie, kretynie! Sama wsiądę, już nie denerwuj się tak! – krzyknęłam szybko. Brunet postawił mnie na ziemi, a ja zgodnie z tym co powiedziałam wsiadłam do samochodu. Wolałam unikać już sporów z nim. Akurat dzisiaj nie miałam na to siły.
Zapięłam pas, i skrzyżowałam ręce na piersi, czując narastającą złość. Myślałam, że mu przywalę. Chciałam chociaż przebyć drogę do szkoły w spokoju. Definitywnie Bóg nie chciał, żebym zaznała go kiedykolwiek.
Przez połowę drogi do szkoły, nawet się nie odezwał. Ja z resztą też nie chciałam, bo każda nasza rozmowa kończyła się kłótnią, i raczej nie chciałam tego zmieniać.
– Mogłem zrobić ci krzywdę – powiedział nagle, przez co na niego spojrzałam.
– Naprawdę? Nie wiedziałam – rzuciłam, ze sztucznym szokiem. Czułam jak irytacja we mnie naprawdę wzrasta. Jeongguk był ostatnia osobą, której jakkolwiek moja śmierć miała ciążyć. Raczej byłby pierwszy, jeżeli chodzi o uduszenie mnie i porzucenie w krzakach.
– Mówię poważnie, jesteś pewna, że nic ci nie jest? – zapytał. Jego wzrok pierwszy raz wydawał się być.. zmartwiony.
– Nie.. nie, nic mi nie jest – odpowiedziałam cicho, nieco zmieszana jego postawą. Przełknęłam z trudem, mocniej zaciskając swoje dłonie na materiale płaszcza. Przez resztę drogi byliśmy cicho, i nie chciałam tego przerywać.
Gdy dojechaliśmy do szkoły, od razu wysiadłam z samochodu, wiedząc, że i tak jestem spóźniona na lekcje. Przełknęłam z trudem, widząc połączenie od mojej mamy, od razu odebrałam.
– Tak?
– Kochanie, tak sobie pomyślałam, że dawno nie spędzałam z tobą czasu. Wiem, że byłam dla ciebie zła, dlatego chcę to teraz naprawić. Przyjadę po ciebie, po czwartej lekcji, i zrobimy sobie taki babski dzień, co ty na to? – zaproponowała. Przymknęłam oczy, czując jak moje myśli zaczynają się ze sobą ponownie bić.
– Dobrze, będę czekać – odparłam szybko. Kobieta powiedziała coś jeszcze i się rozłączyła. Przetarłam zmęczona twarz, nie wiedząc co mam zrobić.
– Po pierwsze; Nie wierz w jej kłamstwa. Po drugie; Dlaczego przyjechałaś z Jeonem? – wzdrygnęłam się, słysząc obok siebie głos Sana. Zmarszczyłam brwi.
– Chyba nie rozumiem – rzuciłam szybko.
– Przyjechałaś-
– Tego drugiego. Dlaczego tak mówisz? – zapytałam.
– Seyoung, dobrze wiesz jaka jest i nie udawaj nagle, że nie wiesz co ci robiła przez te wszystkie lata – uniósł brew, po czym wyminął i spojrzał na mnie przez ramię – Chodź, i tak jesteśmy już spóźnieni na fizykę-
– Jesteś ostatnia osobą, która będzie mówić mi co mam robić, San. To moja mama, od kilku dni zachowuje się normalnie, powinieneś zrozumieć, że w końcu nam się układa – powiedziałam, mierząc go chłodnym spojrzeniem. Coś z tyłu głowy mówiło mi, że nie mam racji. Ze matka się nie zmieniła, że to tylko przejściowe, ale nie chciałam tego słuchać.
– W takim bądź razie, nie przychodź do mnie jak znowu będzie na ciebie wrzeszczeć, że ją ciągle zawodzisz. Na mnie nie licz – powiedział, na co jedynie przewróciłam oczami. Naprawdę był ostatnia osobą, która mogła mi to wypominać.
Wiedziałam, o tym, ale nie mogłam dopuścić tego do głowy. Napawałam się jej słodkimi kłamstwami.
Weszłam do sali, grzecznie przeprosiłam za spóźnienie, i usiadłam w swojej ławce. Zaraz za mną przyszedł San. Zignorował mnie i usiadł obok kogoś innego. Jedyne co mogłam zrobić, to przewrócić oczami. Za chwilę dostałam wiadomość.
od: San.
Przepraszam, nadal jednak mam swoje zdanie, ale rób jak uważasz. Idziemy po lekcji na stołówkę?Przełknęłam z trudem, i rzuciłam mu ukradkiem spojrzenie. Spojrzałam też szybko na nauczycielkę, i zwróciłam uwagę na otwierające się drzwi. Za chwilę do sali wszedł Jeongguk. Nauczycielka jedynie przewróciła na niego oczami, i kazała mu usiąść. Usiadł obok mnie, dlatego też rzuciłam mu zdegustowane spojrzenie. Jeszcze tylko brakowało mi, żeby usiadł obok mnie.
Byle by wytrzymać, do przyjazdu mamy. Wcisnęłam nowe okienko wiadomości.
od: San
??do: San
Jadłam w domu, zjemy najwyżej jutro.Kłamstwo. To wszystko było kłamstwem. Byłam świadoma, że to jedno kłamstwo zapoczątkuje całą serię kłamstw, i nowy początek dla mnie. Tylko nie wiedziałam jeszcze z jakim końcem.
CZYTASZ
𝔐𝔦𝔡𝔡𝔩𝔢 𝔒𝔣 𝔗𝔥𝔢 𝔑𝔦𝔤𝔥𝔱 | 𝔍𝔢𝔬𝔫 𝔍𝔢𝔬𝔫𝔤𝔤𝔲𝔨
Romance"Nienawidzę go tak bardzo, że aż pragnę go bardziej i bardziej. Z każdym dniem chce go mieć blisko pomimo, że tak bardzo mam go dość. Nie mogę oddychać gdy nie ma go blisko, bo tak bardzo go potrzebuję"