Przełknęłam ślinę rozglądając się po korytarzu. Zakryłam swoją twarz bardziej szalikiem i weszłam do środka. Zawsze jakaś część mnie chciała go zobaczyć, i się z nim kłócić, ale teraz czuję jakby ta stara ja zniknęła wraz z całą moją pewnością siebie. Za wszelką cenę nie chciałam go zobaczyć, bo spaliłabym się ze wstydu.
Westchnęłam ciężko i za chwilę weszłam do szatni. Zdjęłam swój płaszcz jak i szalik, po czym ukryłam twarz w we włosach słysząc jego głos. Był gdzieś na końcu szatni.
Wyszłam czym prędzej i wyciągnęłam z torby kilka ważnych rzeczy, po czym odłożyłam ją do swojej szafki.
– Wyglądasz jakbyś bała się własnego cienia – usłyszałam za sobą. Odwróciłam się od razu.
– San, nie strasz mnie tak – powiedziałam, czując jak moje serce przyspiesza. Przełknęłam ślinę i za chwilę skierowałam się do sali, aby sprawdzić czy jest gotowa na sobotę. Był środek tygodnia, a nam zostało tylko kilka dni. Wszystko musiało być gotowe już na piątek.
– Mogę wiedzieć gdzie byłaś wczoraj? Mieliśmy nosić razem te kartony – oburzył się.
Skrzywiłam się znacznie na wczorajsze wspomnienia. Zapach jego perfum powrócił do mojej głowy, sprawiając że poczułam ich woń pod nosem. Mimowolnie odwróciłam się upewniając czy nie ma tu nigdzie Jeona.
Poprawiłam kilka rzeczy, które się przechyliły, i wyszłam z sali kierując się do następnej. Zastałam tam kilka dziewczyn, którymi dyrygowała Yuna. Obiecała mi, że zajmie się kilkoma salami językowymi, i zrobi to jak najszybciej. Na razie wszystko prezentowało się obiecująco. Westchnęłam ciężko, widząc jak w pracowni artystycznej pracowała tylko jedna dziewczyna. Zdawała się być zestresowana.
– Jesteś tu sama? – zapytałam, a ona jak na zawołanie odwróciła się w moją stronę. Posłałam jej delikatny uśmiech, i podeszłam do niej obserwując jej plany.
– Tak, Sona i Jisung się rozchorowali, a mieliśmy robić sale razem. Teraz nawet nie wiem czy zdążę do piątku – powiedziała, a ja uśmiechnęłam się delikatnie wciskając w klatkę piersiową Sana moją teczkę. Spojrzał na mnie zaskoczony. Uśmiechnęłam się delikatnie, i rozejrzałam.
– W takim razie ja ci pomogę. San zajmij się wszystkim co mam na liście porób mi zdjęcia, a potem pokaż wszystko, abym mogła to skontrolować – powiedziałam, a farbowana blondynka podeszła do mnie i mocno przytuliła.
– Boże, dziękuję! – powiedziała i za chwilę zaczęła wyjaśniać mi swoje plany – Ale nie wiem czy damy radę we dwójkę. Może kogoś jeszcze poproszę.
– Może-
– Jeongguk. Raczej powinien się zgodzić. Zna tą salę, więc raczej będzie w stanie nam pomóc – powiedziała od razu, a ja poczułam jak wszystkie kolory z twarzy odpływają.
– Jeon chodzi na zajęcia artystyczne? – zapytałam, a ona pokazała na jedną z zakrytych sztalug. Stała w samym kącie.
– Tak. Lubi prywatność, i to aż za bardzo, ale jest bardzo miły. Zawsze jak skończy to pomaga innym, gdy nie wiedzą co mogą dodać – powiedziała, uśmiechając się delikatnie.
– Och, to ciekawe – powiedziałam patrząc się na obraz zakryty białym materiałem.
– Idę po kilka kartonów z rzeczami, za chwilę wracam – powiedziała.
– Pójdę z tobą, drzwi są-
– Wczoraj dyrektor wydał nakaz aby je zdemontować – powiedziała, po czym wyszła.
Usiadłam na podłodze patrząc się tępo w jeden punkt. Dlaczego to zrobił? Nienawidził mnie, więc po co to zrobił? Przecież to nie miało żadnego sensu. Nic tutaj nie grało, a ja zaczynałam mieć coraz większy mętlik w głowie. Spojrzałam na jego sztalugę w kącie.
Podniosłam się na równe nogi i skierowałam do drewnianego stelażu. Odsłoniłam narzutę ukazując średniej wielkości niedokończony portret. Była to kobieta. Stała odwrócona tyłem, ale głowę miała obróconą na bok, przez co widziałam jej profil. Obraz był naprawdę śliczny, i mogłabym na niego patrzeć godzinami. Zakryłam go znowu materiałem i wróciłam się na swoje miejsce, a za chwilę wróciła dziewczyna z kilkoma kartonami. Pomogłam jej położyć je na stole i zaczęłyśmy ozdabiać wszelkie wolne sztalugi starymi obrazami, z jednego z kartonów.
Po co powiedział dyrektorowi o tych drzwiach? Niepotrzebnie marnował swój czas, myślałam że mnie nienawidził, dlatego nie kwestionowałam jego zachowań, ale teraz nie wiedziałam jak mam na to wszystko zareagować. Co mam zrobić.
– Może powiesimy te lampki nad obrazami? – zaproponowałam chcąc jakoś zmienić swój tok myślenia. Spojrzałam na dziewczyna, która przytaknela ochoczo, i za chwilę złapała za drabinę podchodząc do ściany na której wisiały trzy duże obrazy na malowane przez absolwentów liceum. Dziewczyna zaczęła wieszać na haczykach lampki i prosiła mnie, abym sprawdziła jak to wygląda. Niektóre opadały na obrazy co dodawało jeszcze większego uroku.
– I jak?
– Wygląda dobrze – powiedziałam od razu. Usłyszałam kroki, dlatego też odwróciłam głowę w stronę drzwi. Do sali wszedł Jeongguk. Położył torbę zaraz obok naszych i po chwili spojrzał na mnie. Od razu odwróciłam wzrok czując jak moje serce szybciej bije. Przełknęłam ślinę i odwróciłam się w stronę stołu, zaczynając przygotowywać kolejne ozdoby, które mogliśmy powiesić.
– O Jeongguk, dzięki że przyszedłeś – usłyszałam jej miły ton głosu. Zacisnęłam mocniej dłonie w pieści, czując jak zaczynam się irytować. Źle się czułam po wczoraj, w szczególności, że nie byłam gotowa na taki obrót spraw.
– Miałem pomóc z jakimiś lampkami – powiedział, i słyszałam że podeszli do lampek, które dziewczyna jeszcze chwilę temu zawieszała. Nie mogła sięgnąć do ostatniego haczyka, gdyż był naprawdę wysoko – Mogłybyście odwrócić sztalugi i pokazać niedokończone obrazy, wygladaja moim zdaniem lepiej kiedy są w trakcie malowania.
– Dobry pomysł. Zaraz się tym zajmiemy tylko skocze szybko do łazienki – powiedziała i za chwilę wyszła z sali zostawiając nas samych.
Udawałam, że przeglądam ozdoby, dlatego też nie zwracałam uwagi na chłopaka, który stanął obok mnie. Oparł się tyłem o ławkę krzyżując ręce na piersi. Jego tatuaże przykuwały moja uwagę, ale starałam się na nie nie patrzeć.
– Unikasz mnie – powiedział.
– Wcale, że nie – mruknęłam, wyciągając kilka rzeczy z kartonu. Miał rację, unikałam go bo ciężko byłoby mu spojrzeć w oczy po sytuacji z wczoraj – Poza tym, mam masę na głowie i nie potrzebuje mieć cię pod nosem cały czas. Działasz mi tylko na nerwy.
– Tak? – byłam pewna, że się uśmiechał – A to bardzo ciekawe – mruknął.
– Hm?
– Działam Ci na nerwy, a to ty wczoraj-
– Musze juz iść, pomóż Hari z ozdobieniem sali.
Wyszłam z sali czując jak zaczynam się denerwować. Dlaczego to zawsze musiał być on?
CZYTASZ
𝔐𝔦𝔡𝔡𝔩𝔢 𝔒𝔣 𝔗𝔥𝔢 𝔑𝔦𝔤𝔥𝔱 | 𝔍𝔢𝔬𝔫 𝔍𝔢𝔬𝔫𝔤𝔤𝔲𝔨
Romance"Nienawidzę go tak bardzo, że aż pragnę go bardziej i bardziej. Z każdym dniem chce go mieć blisko pomimo, że tak bardzo mam go dość. Nie mogę oddychać gdy nie ma go blisko, bo tak bardzo go potrzebuję"