Ciemne włosy powiewały z każdym moim ruchem. Październikowe powietrze, powodowało iż chciałam zostać w domu i nigdzie się nie ruszać.
- Idioci – prychnęłam, widząc jak dwa sportowe auta jadą jak szalone, po pustej drodze. Przeszłam bezpiecznie przez pasy po czym, skierowałam się w stronę jednego z Seulskich liceów. Szczerze mówiąc, sama nie wiedziałam czemu akurat tutaj trafiłam. Może to przez to, iż matka chce bym była medykiem? Pochodzę z jednej z tych bogatszych rodzin, które mogą sobie na co nie co pozwolić. Mi jest to obojętne, gdyż nigdy nie spełniano moich zachcianek. Od ósmego roku życia potrafiłam posługiwać się płynnie Japońskim i Chińskim a także znać te bardziej głębsze słowa, w języku Koreańskim. Nie mogłam bawić się z dziećmi bo miałam zakaz, tak naprawdę gdy zaczęłam sama funkcjonować (czyli chodzić, jeść, załatwiać swoje potrzeby) rodzice mówili mi co mam robić. Siedziałam non stop przy książkach, bądź z nauczycielkami od języków.
Potrząsnęłam głową, jakby obok mojego ucha zaplątał się jakiś owad. Weszłam niechętnie do szkoły i skierowałam się do szatni.
- No witam Panienkę! – radośnie przywitał mnie San, czyli mój jedyny i najlepszy przyjaciel z dzieciństwa. Był on moim idealnym (prawie) odwzorowaniem. Tyle, że jego rodzice nie dawali mu wytycznych, i może robić co chce.
- Proszę cię, nie dobijaj mnie już z samego rana. Jest dopiero poniedziałek a ty już mnie męczysz i cholera wie co robisz – westchnęłam mało uprzejmie. Dla Sana była to normalność, do czego już się przyzwyczaił. Nie przeszkadzało mu to.
- Ale ty jesteś jebnięta, Seyoung-
- Nie jestem jebnięta, San. Wystarczy, że życie jebie mnie mocno przez cały mój marny i nieprzydatny żywot. Za jakie grzechy ja musze siedzieć w tej szkole – powiedziałam. Narzekanie z samego rana też już było normalne. W ciągu tych osiemnastu lat zdążył się już przyzwyczaić do mojego nieco naburmuszonego charakteru. Rzadko się zdarzało, bym się śmiała czy płakała. Ograniczałam się tylko i wyłącznie do nikłego uśmiechu bądź tego sztucznego. Oczywiście nie byłam taka od dziecka, broń Boże! To zaczęło się gdy zaczęłam powoli w wieku nastoletnim, ogarniać, iż jestem tylko i wyłącznie głupią marionetką matki. Chciała bym była jej, zaplanowała mi przyszłość, od A do Z.
– To wyrwijmy się – powiedział nagle.
– Niedoczekanie – przewróciłam oczami. On naprawdę był głupi myśląc, że zdecyduje się na wagary. Dobrze wiedział, że jeżeli bym wyszła, miałabym piekło w domu – Lepiej myśl o tym by poprawić te dwie jedynki z chemii – przewróciłam oczami. Oboje wyszliśmy z szatni, pierwsze co dało się słyszeć to mnóstwo pisków, podekscytowanych dziewczyn.
– A no tak! Dzisiaj ma do naszej klasy dojść nowy uczeń! – powiedział równie podekscytowany, jak one.
– Tylko orgazmu nie dostań, San – parsknęłam śmiechem rozglądając się po korytarzu. Pierwsze co rzuciło się w oczy to wysoki chłopak, w czarnym golfie, skórzanej kurtce, czarnych jeansach i wysokich, dosyć mocarnych butach. Szedł korytarzem, a za nim uganiała się chmara podekscytowanych nastolatek. Definitywnie nie był nimi zainteresowany, gdyż wgapiony był w telefon.
– Czy to go stara widzisz? – potrząsnął moimi ramionami, na co dostał w tył głowy. Po chwili brunet spojrzał się w naszą stronę, i delikatnie uśmiechając, zaczął kierować się w naszą stronę.
– O nie, ja stąd idę, bo ogłuchnę przez te laski – chciałam się obrócić, i odejść, ale San złapał mnie za kołnierzyk golfu przyciągając do siebie.
– Hej, chodzicie do klasy 3c? – spytał głębokim głosem, odznaczającym się Busańskim akcentem.
– Ni-
– Tak! – powiedział przyjemnie San, dając mi kusańca w bok. Skrzywiłam się, łapiąc za bolące miejsce. Cholerny gnojek.
– Och, jestem Jeon Jeongguk. Będę chodził do waszej klasy – powiedział uprzejmie, w naszą stronę.
– Choi San – odparł radośnie. No tak. San od zawsze nie krył się z tym, że podobali mu się w tym samym stopniu chłopacy, jak i dziewczyny. Ale, że tak od razu? Na nowo dostałam kusańca, w bok.
– Znowu? Przez ciebie będę miała siniaka, już kolejnego – jęknęłam rozżalona, po czym zmierzyłam nowego, od stóp do głowy. Wiedział, że to robiłam, a ja wcale się z tym nie kryłam. Od razu wiedziałam, że się nie polubimy, bogaty gnojek, który ma wszystko, i wszystko może. Och, tak. Z daleka to można zobaczyć – Kim Seyoung – mruknęłam od nie chcenia.
– Miło mi was poznać, wiecie może gdzie znajduje się szafka z numerkiem 562? Dostałem ją, ale nigdzie nie mogę znaleść – powiedział, a ja otworzyłam szerzej oczy.
– Tia, wiem doskonale – powiedziałam z kpiną – Zostało kilka minut do dzwonka, to chodź zaprowadzę cię – powiedziałam z litości. Zaczęłam kierować z brunetem, i pokazałam mu czerwoną szafkę — niestety znajdującą się obok tej mojej.
– Nie wydaje mi się, byś mnie polubiła – powiedział szczerze, gdy wracaliśmy.
– I tego też nie robię, nie przepadam za osobami, które stają się w jednym dniu popularne, także przyzwyczaj się – powiedziałam.
– Cóż, ja nie przepadam za kujonkami, które widzą tylko czubek własnego nosa, a chyba takowa idzie obok mnie – powiedział, po czym jak gdyby nigdy nic puścił mi oczko i wyprzedził mnie.
Już cię nienawidzę, Jeonie Jeongguku. Obyś wyleciał z tej szkoły.
CZYTASZ
𝔐𝔦𝔡𝔡𝔩𝔢 𝔒𝔣 𝔗𝔥𝔢 𝔑𝔦𝔤𝔥𝔱 | 𝔍𝔢𝔬𝔫 𝔍𝔢𝔬𝔫𝔤𝔤𝔲𝔨
Romance"Nienawidzę go tak bardzo, że aż pragnę go bardziej i bardziej. Z każdym dniem chce go mieć blisko pomimo, że tak bardzo mam go dość. Nie mogę oddychać gdy nie ma go blisko, bo tak bardzo go potrzebuję"