CHAPTER VIII; Talking to a friend

524 35 0
                                    

Rozłożyłam się wygodnie na łóżku, zastanawiając się nad tym w jaki sposób mogę pozbawić Jeona jaj

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rozłożyłam się wygodnie na łóżku, zastanawiając się nad tym w jaki sposób mogę pozbawić Jeona jaj. Ja oberwałam w nos, a on dostanie w jaja. Ja mam pękniętą kość, a on może być bezpłodny.

Chwyciłam szybko za telefon i wykręciłam numer do Sana. Musiałam się upewnić, czy jest to możliwe.

– Jestem w stanie nietrzeźwości, nie odpowiadam na twoje pytania, co było najpierw jajko, czy kura – powiedział od razu. Przewróciłam oczami i uśmiechnęłam się sztucznie do kamerki.

Brunet zmierzwił swoje włosy i uśmiechnął się szeroko. Dobrze wiedziałam, że był w pełni trzeźwy, i nie miałam się co martwić, o to czy będzie w stanie odpowiedzieć na moje pytanie.

– Wyglądasz fatalnie – powiedział, a ja ponownie posłałam mu sztuczny uśmiech, zaciskając mocno szczękę. Czułam jak drży – Ale mów, czego chcesz.

– Czy jeżeli uderzy się kogoś z całej siły w jaja, to stanie się bezpłodny? – zapytałam. Widziałam jak San zrobił od razu przestraszoną minę.

– Wiem, że czasami cię irytuje, ale nie do przesady! – wrzasnął, a ja parsknęłam śmiechem, ale zaraz się skrzywiłam, czując jak boli mnie nos.

– Nie, nie ciebie chcę walnąć – mruknęłam. San od razu uśmiechnął się szeroko, będąc uszczęśliwiony z mojej odpowiedzi – Chociaż zastanawiałam się nad tym.

– Yah! – wrzasnął.

– Wyluzuj, raczej myślałam o Jeonie. Za to, że tak pięknie urządził mi moją twarz – powiedziałam, śmiejąc się zirytowana.

– Właśnie widzę że masz siniaka. Twoje oczy też nie wyglądają najlepiej – powiedział, na co nimi przewróciłam. Fakt, były trochę opuchnięte.

Poprawiłam się na łóżku, do pozycji siedzącej i skupiłam swój wzrok na moim chudym nadgarstku. Cieszyłam się, że zaczynałam wyglądać lepiej. Byłam znacznie chudsza, i trochę bledsza. Muszę jeszcze tylko wytrzymać do następnej rodzinnej kolacji, która jest w przyszłą sobotę. Dam radę. Nauczyłam się, jak opanowywać głód, więc wytrzymam. Pokaże im wszystkim, że się mylili.

– Wyglądam świetnie – mruknęłam sarkastycznie. Jeon nabił mi sporego siniaka, w tym sprawiając że kość pękła w jednym miejscu. Oczywiście moja mama chciała wyciągać jak największe odszkodowanie, ale od razu odwiodłam ją od tego pomysłu. Pieniądze nie zrekompensują tego co mi zrobił — ale zemsta już tak.

– Wracając do twojego pytania – mruknął – Nie, nie wiem czy można stać się bezpłodnym po uderzeniu kogoś mocno w fiuta.

– Szkoda – wzruszyłam ramionami.

– Dlaczego tak właściwie go nienawidzisz? – zapytał.

– Bo nasi rodzice się nienawidzą? – bardziej zapytałam retorycznie, niż odpowiedziałam – To oczywiste.

– Oboje z charakteru jesteście podobni – wzruszył ramionami – Bylibyście świetnymi przyjaciółmi.

Mimowolnie wybuchłam śmiechem, słysząc jego dziwaczne wyznanie. Niech zapomni, że kiedykolwiek będę w stanie się z nim przyjaźnić. Zbyt bardzo się różnimy, i nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego on tego nie rozumiał. Sądziłam, że to było oczywiste. Nie byliśmy tacy sami. Nie chciałam zbytnio o tym rozmawiać, bo i tak miałam już zepsuty humor. Gorzej być nie mogło.

– Jesteśmy różni. Zupełnie różni – powiedziałam – Poza tym irytuje mnie, jest okropny, jak o nim myślę to-

– To masz motylki w brzuchu?

– Nie. Chcę mi się wymiotować – powiedziałam – Poza tym, ten kretyn nawet mnie nie przeprosił, nie zająknął się słówkiem! – powiedziałam oburzona.

– Zachowujesz się jakbyś co najmniej była w nim cholernie zakochana – zaśmiał się.

– Ale nie, nie jestem – powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Matko, jak on mnie irytował! Oni oboje byli siebie warci – Rozmowa z tobą nie ma sensu, po co w ogóle gadamy?

– Bo do mnie zadzwoniłaś?

– Mogles nie odbierać – rzuciłam i się rozłączyłam. Zirytowana wstałam i wyszłam z pokoju.

Zeszłam po schodach, Przeciągnęłam się, i po chwili wyminęłam mojego brata, który o coś się do mnie rzucił. Poszłam szybko do kuchni by nalać sobie soku, wody, po prostu czegokolwiek do picia. Oparłam o blat, i rzuciłam spojrzenie w stronę mamy, która patrzyła na mnie uważnie.

– Mam coś na twarzy? – zapytałam.

– Opatrunek – rzuciła, i podeszła bliżej. Skrzywiłam się gdy mało delikatnie zdjęła mój bandaż, by wymienić na nowy – Ładnie się goi, za tydzień powinien zejść ci siniak.

– Mam nadzieję, bo nie zawsze udaje mi się go zakrywać podkładem – przewróciłam oczami. Kobieta wyrzuciła zurzyte plastry, i nakleiła na mój nos mniejszy plaster na rozcięcie, raczej nie zostanie po nim blizna.

– Miejmy nadzieję, że zejdzie do przyszłej soboty – powiedziała, obserwując mój nos – Strasznie schudłaś, byłaś na jakiejś diecie? – zapytała.

– Hm? Nie – rzuciłam szybko. Przypomniałam sobie każdą grzankę, którą dałam ptakom. Każde kłamstwo, że jadłam w domu, byle by wypić jedynie jakiś marny mus z automatu, który potem i tak dawałam Sanowi. Nawet nie pamiętałam kiedy ostatnio zjadłam jakiś porządny posiłek.

Chcialam wyglądać jak najlepiej, aby w końcu powiedzieli mi coś miłego. Gdzieś w głębi mnie marzyłam o zjedzeniu całej lodówki, gdy głód boleśnie ściskał mój żołądek, ale uczyłam się nad tym panować. Guma i woda, były najlepsze. Potrafiłam tak zmylić swój mózg.

Mama pocałowała mnie w policzek, i ostatni raz mi się przyjrzała. Zagryzłam się nerwowo na swoim paznokciu, oddychając głęboko. Wyszłam z kuchni i skierowałam się prosto do pokoju. Byłam zmęczona i musiałam odpocząć.

Weszłam po schodach i zaraz po pokoju. Zamknęłam dwuskrzydłowe drzwi, i zapalilam światło. Zdjęłam ubrania zostając w samej bieliźnie. Podeszłam do lustra, i zarzuciłam szybko włosy na plecy. Nie wiedziałam, czy chciało mi się płakać, czy śmiać. Widziałam swoje żebra i wszystkie kości.

Pierwszy raz skupiłam się na tym jak teraz wyglądałam. Nie przypominałam w ogóle ideału, który moja rodzina oczekuje. Miałam łzy w oczach, ale nadal się na siebie patrzyłam.

– Powinnaś zacząć jeść – powiedziałam, podczas zakładania spodni. Czułam obrzydzenie i za chwilę przysłoniłam się włosami.

– Seyoung? – usłyszałam głos taty – Kolacja jest na stole.

– Ja.. – spojrzałam w lustro, i zakryłam się perwowo na wardze – Nie jestem głodna, muszę się uczyć.

– Na pewno?

– Tak. Jestem zmęczona, mam mnóstwo rzeczy do szkoły, i muszę wstać jutro wcześniej. Nie zjem dzisiaj z wami.

I znowu czułam się z tym źle. Znowu oszukiwałam i kłamałam, ale musiałam jeszcze trochę wytrzymać. Jeszcze tylko tydzień.

To tylko tydzień.

𝔐𝔦𝔡𝔡𝔩𝔢 𝔒𝔣 𝔗𝔥𝔢 𝔑𝔦𝔤𝔥𝔱  | 𝔍𝔢𝔬𝔫 𝔍𝔢𝔬𝔫𝔤𝔤𝔲𝔨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz