ROK 2004|
GDZIEŚ NA MIKULIS.CIEMNA BURZLIWA NOC. Deszcz uderzał o drzewa. Nocne niebo zasnute grubymi chmurami co jakiś czas rozjaśniały białe i czerwone błyskawice. Rzeki i morza ryczały wściekle, lecz zagłuszał je silny wiatr. Zwierzęta pochowały się w swoich norkach i domkach. Drżały ze strachu. Pewna dwunastoletnia dziewczynka potrzebowała pomocy. Usilnie próbowała się utrzymać na wodzie. Co chwila znikała pod wodą. Coraz mniej miała siły, by walczyć z silnym prądem rzeki. Z czasem ciało zdrętwiało z zimna. W pewnej chwili zaplątała się w podwodne rośliny i opadała bezwładnie w wodzie. Z ran na plecach sączyła się krew. Zaraz pojawiły się krwiożercze ryby, które otaczały swoją ofiarę. Miały trzy metry długości, potężne ogony i długie pyski. Coraz bardziej przybliżały się do ofiary.
Gdy znajdowały się dosłownie na wyciągnięcie ręki, pojawił się potężny impuls dźwiękowy. Uderzenie było na tyle potężne, aby przestraszyć duże ryby. Te odpłynęły pospiesznie. Kilka sekund później pojawiły się kolorowe, podłużne delfiny z dwoma płetwami na grzbiecie. Za nimi przypłynęła syrena o jasnych, krótkich, ciemnych włosach. Spojrzała na nieprzytomną dziewczynkę ze współczuciem w zielonych oczach. Gdyby teraz ktoś mógł zobaczyć tajemniczą istotę, okazałaby się piękną, starszą kobietą o dobrym, szlachetnym sercu. We włosach miała wpleciony diadem. Jak każda szanująca się syrena, jej dumą był jej potężny ogon w kolorze indygo. Do tego miała wzory w jaśniejszym pomarańczowym odcieniu, które tworzyły misterne wzory labiryntu. Oba nadgarstki zdobiły amarantowe bransoletki, które rozciągały się na dalszą część dłoni.
Podpłynęła do nieznajomej dziewczynki. Ostrożnie dotknęła jej ciała prawą dłonią. Dzięki swoim nadprzyrodzonym zmysłom dotyku wyczuła w dziewczynce życie. Iskierka ta tliła się w niej słabo, ale wyczuwalnie. Użyła swoich mocy. Rozbłysło mlecznoniebieskie światło i rozpłynęło się po całym ciele dziewczynki. Przez krótką chwilę migotała w ciemności. W następnej sekundzie delfiny otoczyły ludzkie dziecię. Gdy podtrzymywały ją, królowa użyła swojej władzy nad podwodnym światem i uwolniła nieprzytomną z pułapki.
Przejęła zadanie od swoich podwładnych i sama przez dłuższą chwilę płynęła z prądem. Wreszcie, kiedy zdała sobie sprawę, że dotarła do celu, wynurzyła się z wody. Nadal panował mrok i chaos. Puściła dziewczynkę i przy pomocy swojej magii bezpiecznie przeniosła ją na ląd. Po czym, nie oglądając się za siebie, zniknęła pod wodą.
●●●
Uwielbiała polować o wschodzie słońca. Ruszyła kamiennym ustępem i stanęła na krawędzi, by spojrzeć w dół. Jej dom górował nad drzewami. Las rozciągał się na wiele kilometrów. W oddali majaczyła Rzeka Białych Lili, teraz prawie niewidoczna. Ordys wzbiła się w powietrze. Po niebie poniósł się donośny, cichy pisk. Kilka innych ptaków także szybowało po nieboskłonie, ich kolorowe pióra migotały w promieniach wschodzących pomarańczowych słońc. Były to majestatyczne stworzenia o rozpiętości skrzydeł sięgającej kilku metrów, z piórami w odcieniach błękitu, zieleni i złota. Ich lot był spokojny i pełen gracji, jakby tańczyły na tle porannego nieba.
Była głodna. Zanurkowała, czując, jak adrenalina wzbiera w jej żyłach...
Słońce było już wysoko, kiedy Repryza wylądowała w zagajniku przy Rzece Białych Lili. Strumień szumiał równomiernie i przyjemnie. Woda płynęła spokojnie, a las wokół niej był gęsty i ciemny, liście drzew szumiały cicho na porannym wietrze. Podniosła głowę znad strumienia, bo wydawało jej się, że słyszy jakiś dźwięk.
— Co to było?
Rozejrzała się, czujnie zastawiając uszy. Coś faktycznie buczało z lewej strony. Ostrożnie odwróciła się w tamtym kierunku. Pod drzewem coś leżało. Dziwnego, dużego. Po sekundzie Ordys zdała sobie sprawę, że to człowiek. Wzdrygnęła się przestraszona. Przekręciła głowę.
CZYTASZ
Czarodziejskie przygody księga 1. Adeptki Magii. (ZAKOŃCZONE).
FantasyHistoria dzieje się w innym Wszechświecie gdzie istnieją dwa rodzaje magii czarna i biała. "Adeptki białej magii" to pierwszy tom serii o magicznych nastolatkach, które razem muszą odkryć jak bezpiecznie i skutecznie korzystać ze swoich zdolności...