Rozdział 24. Przyciąganie. (część 2.)

13 7 0
                                    

●●●

Dziewczyny nie rozmawiały ze sobą przez kilka dni. Unikały się. Pozostałe próbowały dowiedzieć się o co chodzi, ale żadna nie chciała o tym rozmawiać. Eryka szła właśnie do stołówki. Słońce przyjemnie rozgrzewało i masoewało skórę. Lubiła to uczucie. Leki wiatr rozwiewał włosy. Przystanęła zaskoczona, bo usłyszała odgłos silnika. Dochodził od wejścia na teren szkoły. Zaciekawiona ruszyła w tamtym kierunku.

— Marta, Marta! — zawołała dostrzegając długie, czarne włosy. Dziewczyna w czerwonych krótkich spodenkach i białej koszulki spojrzała przez ramię.

Eryka stanęła zaskoczona, kiedy czarny, sportowy lotostros wzleciał w powietrze i po chwili zniknął na horyzoncie.

Dziewczyna pokiwała głową i ruszyła do głównej sali. Poprawiła sobie plecak i skierowała się wraz z innymi uczennicami do stołówki. Pomachała dziewczynom siedzącym już przy stoliku.

— Pali, powiesz wreszcie o co wam poszło? — zapytała Kasia pijąc wodę.

— O jej koszmary — wyrzuciła z siebie rudowłosa. — Przez nią nie mogę się wyspać. Zasypiam na zajęciach.

Eryka przysiadła się do pozostałych stawiając tacę z jedzeniem.

— Jeśli nic z tym nie zrobi, to poproszę o przeniesienie — oznajmiła stanowczym tonem głosu.

— Pali, chyba przesadzasz — wtrąciła się Ania nieśmiało. Należała do osób oddzywających się dość rzadko. — Nie może być aż tak źle.

— To może zamienisz się ze mną? — zaproponowała złośliwie Pająkela.

Ania skuliła się pod jadowitym spojrzeniem koleżanki.

— Pająkela, uspokój się — wtrąciła się Kasia. — Postaram się z nią o tym porozmawiać. Także zdaję sobie sprawę, że Marta potrzebuje pomocy.

— Spróbuj za tym — wzruszyła ramionami rudowłosa.

Chwilę jadły w milczeniu.

— A tak w ogóle to gdzie ona jest? — zagadnęła milcząca do tej pory Alex.

— Widziałam jak jakieś dziesięć minut odjechała jakimś lotostrosem — wtrąciła się Eryka.

Dziewczyny popatrzyły na nią zaskoczone.

— Z kim? — zapytała Kasia.

Eryka wzruszyła ramionami.

— Nie wiem — stwierdziła.

— Poznałyśmy dzisiaj dwie panie psycholog — odezwała się Ania. — Wydają się sympatycznie.

— Zamierzam o tym porozmawiać z Martą, jak tylko się złapiemy — pokiwała głową.

Na tablicach ogłoszeń w całej szkole pojawiły się kartki z godzinami otwarcia i przyjmowana pacjentów przez dwie panie psycholog. 

●●●

Marta cały czwartek i piątek czuła się dziwnie niespokojna. Jakby coś się w nia wiercało. Skora swędziała, a oczy piekły. Magia także szła dziewczynie jeszcze bardziej opornie niż zwykle. Na lekcjach nie potrafiła się skupić, a gdy na lekcji zaklęć próbowała użyć magii nic się nie stało. To samo powtórzyło się na lekcji wf'u. Po raz kolejny próba transformacji w skrzydlatą czarodziejkę nie poszła po myśli dziewczyny. I miała wrażenie, ze bolało znacznie bardziej niż zwykle.

— Marta, nic ci nie jest? — zapytała zatroskana Pająkela podając Marcie dłoń. Ta była śliska od wody i jednocześnie szorstka.

— Tak — odpowiedziała obolała Marta. Czarnowłosej szumiało w głowie.

Czarodziejskie przygody księga 1. Adeptki Magii. (ZAKOŃCZONE).Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz