Rozdział 15. Jak dwie krople wody.

17 7 16
                                    


ZAMEK POWOLI ZAPADAŁ W SEN. Nocne stworzenia budziły się do życia, lecz okna budynków pozostały ciemne.

Magiczne urządzenia patrolowały ciche, ciemne korytarze. Gdzieniegdzie przemykał kjakiś kot. W w ogóle zwierząt w szkole było prawie tyle samo co uczennic. Rzadko się zdarzało aby nowa uczennica nie dostała od rodziców lub opiekunów zwierzaka. Uczennice szkoły mogły posiadać kota, skunksa lub Fertysia.

Te ostatnie należały do gatunku feniksów. I mieszkały w zachodniej wieży. Posiadały umiejętność przenika między wymiarami.

●●●

Tymczasem kilka godzin później. W pewnym domu.

Przez błękitne zasłony wpadało do niewielkiego pokoiku na poddaszu niewiele porannego światła. Po raz drugi zadzwonił budzik. Zaspana dłoń namacała telefon i wyłączyła urządzenie. Z ociąganiem otworzyła zaspane oczy. Przeciągnęła się jak kot. Aż jakaś kość w ciele strzyknęła. Skrzywiła się z bólu. Odgarnęła ciepłą, grubą kołdrę w gryfy i usiadła.

Po kilkunastu minutach gotowa i z uporządkowanym pokojem, zeszła po schodach. Mieszkały w dwupiętrowym, niewielkim domku z równie małym ogródkiem. Mama dziewczyny pracowała na kasie w sklepie. Nie należała do magicznych. Nie przeszkadzało to kobiecie w niczym. Była czuła i kochająca.

Za to po ojcu odziedziczyła magię. Chociaż nie taką jaką posiadał mężczyzna. Bowiem Kamil Królikiewicz posiadał magię ognia. I umiał się nią posługiwać. Na stałe pracował w wytwórni mleka, ale należał także do ochotniczej straży pożarnej, której członkowie w mniejszym stopniu posiadali talent magiczny.

— Cześć, kochanie —przywitała ją Jadwiga z szerokim uśmiechem. Krótkie włosy sterczały na wszystkie strony. Jeszcze w jedwabnej koszuli nocnej stawiała na stole dzbanek z herbatą.

— Część, wszystkim —odpowiedziała Laura pogodnie. —Tato, ty jeszcze nie w pracy?

Wzięła z talerza kanapkę z papryką i pomidorem.

— Dzisiaj zaczynam na późniejszą godzinę —rzucił ciepłym, zrelaksowanym tonem. —Nalać ci?

— Tak, poproszę —odpowiedziała dziewczyna. —odwieziesz mnie?

—No taki mam plan —posłał promienny uśmiech w stronę córki. —Jak się czujesz przed pierwszym dniem w szkole?

— Głównie podekscytowana —stwierdziła Alex. — Fajnie, że mnie odwieziesz.

—Też się cieszę — mężczyzna uśmiechnął się.

— A ty, Astrix, cieszysz się na nową szkołę? —zapytała Alex.

Przyszywana, starsza siostra Alex miała za kilka godzin wyjechać do innego miasta na studia biologiczne.

— Tak, bardzo —odpowiedziała z cierpkim uśmiechem. — Dostałam się tam gdzie chciałam.

Dziesięć minut później Alex z ojcem wyszli ciepło żegnając się z zoną i matką.

●●●

Następnego dnia Laura wstała o wpół do ósmej i zeszła do Złotej sali. Starsze uczennice pospiesznie zjadały śniadanie.

— Cześć, zjemy razem? — zapytała Kora.

— Pewnie — odpowiedziała Laura.

— Wygląda na to, że jesteśmy w tej samej drużynie i tej samej klasie —dorzuciła po chwili.

Laura spojrzała na ramię koleżanki i faktycznie miały tę sama branzloetkę.

Dziewczyny podeszły do bufetu ustawionego w rogu pomieszczenia. Pierwsza nałożyła sobie kanapki z kurczakiem, a druga wybrała sałatę i pomidory oraz ogórki. Usiadły przy swoim zwykłym stole, czyli stojącym w trzecim środowym rzędzie.

Czarodziejskie przygody księga 1. Adeptki Magii. (ZAKOŃCZONE).Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz