Rozdział 22. Plan.

11 6 0
                                    

MARTA SZŁA KORTRAZEM NA PIĄTYM PIĘTRZE, KIEDY usłyszała głosy.

— Słyszałaś to? — zapytała Pająkeli.

— Chyba? — odpowiedziała niepewnie rudowłosa.

Trubinesówna kazała Pająkeli poczekać, a sama ostrożnie ruszyła w stronę rogu korytarza. Ostrożnie wyjrzała zza rogu. Korytarz był pusty, jeśli nie liczyć przebiegających kotów. Marta dostrzegła uchylone drzwi z jednej z klas eliksirów. Dziewczyna zdziwiła się ciszą panującą na tym piętrze, ale stwierdziła, że nikt na tym piętrze nie miał lekcji.

— Marta, chodźmy na lekcje — szepnęła Pająkela,

Marta pokiwała głową. Wyszła za rogu i ruszyła w stronę uchylonych drzwi. Wtedy usłyszała znajomy głos.

— Zostawcie mnie! — wołała Ania przestraszonym głosem.

— Nie zostawimy! — padła szydercza odpowiedź.

— Chyba ostatnim razem dostałaś zbyt mały przekaz — oznajmiła pierwsza z nnich.

Marta wyszła zza drzwi.

— Przepraszam, co tu się wyprawia? — rzuciła grożnie.

Wysoka, groźnie wyglądająca dziewczyna przytrzymywała Anie na ławce. Dwie inne stały obok niej. Na dźwięk głosu odwróciły głowy.

— Spadaj, młoda — powiedziała pierwsza, wyglądało na to, że jest to ich przywódczynie. — Nie widzisz, że załatwiamy tutaj swoje sprawy?

— No właśnie widzę — stwierdziła i wzruszyła ramionami. — Ładnie to tak młodsza koleżankę traktować?

— Nie twój interes! —rzuciła.

— Macie ją natychmiast puścić — rozkazała Marta.

— Bo co nam zrobisz? — zaszydziła starsza z koleżanek.

W tym samym czasie Pająkela widząc co się dzieje zastanawiała się co ma zrobić. Pospiesznie rozłożyła dłonie w na bok, uwalniając stuki srebrnej energii. W następnej chwili wyrzuciła ręce nad głowę. I szepnęła:

— Transformacja!

Po tym ponownie rozłożyła dłonie na boki. Czuła jak wypełnia ją energia. Uniosła się kilka kroków nad ziemię. Uniosła głowę w górę, ciało wygięło się w łuk. Z pleców wyrosły skrzydła, Ubranier zniknęło, a magia głaskała nagie ciało adeptki i po chwili pojawił się magiczny strój. Otoczona przez magiczne kręgi, poczuła jak magia wzrasta i skupia się dokoła niej.

Powoli, ale pewnie wylądowała na podłodze.

Skupiona i uważna wyszła za rogu i stanęła tuż za Martą. Trójka dziewczyn wytrzeszczyła na rudowłosą oczy. Ta wyciągnęła dłonie przed siebie i wyszeptała, jednocześnie uwalniając strużki magii.

Magio we mnie obudź się

Wzywam Cię i na rozkaz mój,

Trzy grube sznury wyczarować chcę


W tym momencie w powietrzu na głowami trzech dziewczyn pokazały się trzy sznury.

Niegodziwość zażegnać

Mych wrogów związać pragnę teraz!

W tym samym momencie na dziewczyny opadły więzy i oplotły je bardzo ciasno. Te straciły równowagę i poleciały na ziemię. To wszystko działo się bardzo szybko. Marta złapała oszołomioną Anię i we trójkę uciekły.

Czarodziejskie przygody księga 1. Adeptki Magii. (ZAKOŃCZONE).Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz