Rozdział 29. Nie ma to jak w domu.

16 7 2
                                    

WEDŁUG PLANU PAN TRUBINES MIAŁ OTOCZYŁ DOM ZAKLĘCIEM MASKUJĄCYM. I po zjedzonej wspólnie z panem Jassińskim kolacji. Kasia i pan Trubines poczekali aż nastanie późna noc, pod okryciami płaszczy wyszli z domu. Padał drobny śnieg i było zimno. Przyjemnie zimno. Kasia odczuwała przyjemność z takiej niskiej temperatury. Jej ciało zdawało się odżywać.

Wsiadła z przodu lotostrosu pana Trubinesa.

— Tęskniłam za moim domem — wyznała niespodziewanie dla samej siebie. – I cieszę się, że zobaczę rodziców.

— Oni także się cieszą — odpowiedział pan Trubines. — Księżniczko, mogę o coś zapytać?

— Tak, jasne — odpowiedziała Kasia z delikatnym uśmiechem.

— Czy Marta często ma te koszmary? — zapytał wyraźnie zaniepokojony.

— Tak, Pająkela mówi, ze ostatnio bardzo często — zaczęła powoli Kasia. — Dziewczyny mówią mi, że Marta wymyka się w nocy..... Laura widziała ją kiedyś jak ćwiczy mieczem. Nie wiem, może to uspokaja. Pozwala się wyciszyć.

— A czy.... Czy opowiadała ci kiedyś co jej się śni? — zapytał poważnym tonem.

— Nie..... W ogóle Marta jest bardzo zamknięta w sobie — wyznała Kasia umykając wzrokiem w bok. — Czasami się jej boję. Jest w niej jakiś mrok.... Dzikość. Czasami zachowuje się jakby była w klatce.

— W klatce? Czyli jak? — zapytał zdezorientowany.

— Złości się, krzyczy — odpowiedziała powoli jasnowłosa. – Strasznie się przejmuje oceanami. Martwi się, że nie może zdobyć transformacji.

— Ale przecież to nie jest nic złego — powiedział zaskoczony mężczyzna. — To jest zupełnie normalne, że nie wszystkie dziewczęta zdobywają od razu transformacje.

— Ja to wiem, pan to wie — przytaknęła mu nastolatka. — Ale do Marty to do końca nie dociera. Martwi się, że pana zawiedzie.

Pan Trubines nic na to nie odpowiedział. Odwrócił głowę. Czuł się winny. To jego wina. Nigdy nie docenił Marty w taki sposób aby ona to dostrzegła. Cały czas ją krytykował. Po tym ona zniknęła. Po tym przeżyli z Sylwią szok, kiedy odnaleziono jej zwłoki. To był najgorszy okres w jego życiu. Gdy odnalazła się dwa i pół rpoku temu byli najszczęśliwsi na świecie.

— Jesteśmy na miejscu — oznajmił poważnym tonem maskując szalejące w nim uczucia.

Zaparkowali z tyłu zamku. Tutaj znajdowała się furtka, która prowadziła do podziemi zamkowych.

— Znasz plan? — zapytał pan Trubines.

— Tak — odpowiedziała Kasia i pokiwała głową.

Wysiadła z lotostrosu. Patrzyła jeszcze kilka sekund jak pan Trubines odjeżdża kawałek i w następnej chwili zawraca, by po tym ją minąć. Kasia otworzyła drzwi kluczem, który dostała od strażnika – czarodzieja. Pospiesznie weszła do środka. Słabe światło zapaliło się rozświetlając mrok. I ukazując schody i kamienny tunel. Ostrożnie zeszła w dół trzymając się poręczy. Przez następne kilkanaście minut pokonywała korytarz.

Znów wspięła się po schodkach i dotarła do drzwi. Kluczem powoli przekręciła zamek. Równie ostrożnie, ale używając siły uchyliła drzwi. Kiedy upewniła się, że jest bezpiecznie, wyłoniła się i zamknęła drzwi. Ponownie przekręciła zamek i odwiesiła klucz na pobliskim haku.

Po czym ostrożnie szczelnie otulona biało-czarnym płaszczem przemykała między cieniami. Wreszcie dostała się pod boczne drzwi. Faktycznie nie były obstawione. Bezpiecznie i przez no=ikogo nie zauważona dostała się praktycznie pod drzwi swojej komnaty. Teraz musiała chwile poczekać aż straże skończą swoją wartę. Kilka minut później =, dostała się do swojej komnaty.

Czarodziejskie przygody księga 1. Adeptki Magii. (ZAKOŃCZONE).Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz