Rozdział 16. Magia, to nie taka prosta sprawa.

12 6 0
                                    

 PAJĄKELA PRZEZ WEKEEND NIE MIAŁA DOBREGO HUMORU. Koleżanki dziwiły się i pytały co się stało, ale dziewczyna nie chciała o tym mówić. Wciąż od nowa i od nowa przeżywała wydarzenia z lekcji pływania. Nie spodziewała.
— Powiesz wreszcie, co się stało? — zapytała Marta po raz kolejny dostrzegając, że Pająkela posmutniała.
Rudowłosa dziewczyna spojrzała smętnie na koleżankę.
— Chodzi o to, że na lekcji pływania nie popisałam się — wyznała cicho. I opowiedziała, co wydarzyło się w trakcie lekcji. Marta słuchała uważnie i w skupieniu.
— Ja bym się na twoim miejscu nie przejmowała —stwierdziła lekceważącym tonem. — Przecież i tak nie wystawił ci żadnych ocen.
Pająkela skuliła się w sobie.
— A co jeśli mój tato się o tym dowie?
Marta popatrzyła na nią jak na idiotkę.
— Nie przejmuj się ojcem — doradziła ze spokojem.
— Ale ja nie chcę go zawieść — wyznała prawie bezgłośnie.
Powtórzyła drugi raz głośniej.
— Daj spokój, przecież z tego co mówiłaś to był tylko tekst —próbowała dalej argumentować Marta. — Nauczysz się. W końcu od tego są nauczyciele. Naprawdę wyluzuj!
— Może masz rację — rzekła niepewnie Pająkela.
Zapadła chwila ciszy.
— A tak w ogóle, to powiesz co ci się śni w tych koszmarach? — zapytała Pająkela cicho.
Marta odwróciła wzrok. Z westchnieniem podniosła się i podeszła do okna. Na zewnątrz panowała mgłą i padał deszcz. Otworzyła powoli okno.
— Nie chcę o tym rozmawiać — powiedziała Marta sztywno.
Pająkela nie miała odwagi pytać dalej.
— Nie pamiętam, co mi się śni — dodała nagle czarnowłosa. — Ale mnie to męczy —wyznała z bólem w głosie. — Pozostają po tym takie złe i mroczne uczucia.
— A nie myślałaś nigdy o tym aby komuś się zwierzyć? — zapytała Pająkela życzliwie. — Mój tato uratował ci życie.
— Wiem i jestem mu za to wdzięczna — stwierdziła Marta wyglądając przez okno. —Ale on mi nie pomoże.
— A właśnie, myślę, że mógłby ci pomóc — rzekła rudowłosa. — Mój ojciec jest specjalistą od zaklęć umysłowych.
— Jakich? — zapytała Marta zerkając na Pająkelę zaskov=czona.
— Potrafi wejść do każdego umysłu — powiedziała Marta.
— Czyli czyta w myślach — stwierdziła Pająkela.
— To coś więcej — zaprzeczała kiwnie ciem głowy,
— Dziękuję ci za troskę, ale nie skorzystam — odpowiedziała stanowczo Marta.
— Dlaczego nie chcesz sobie pomóc?
Marta zacisnęła usta.
— Słuchaj, w szkole jest psycholog — oznajmiła. — Co prawda, chyba jeszcze nie przyjmuje, ale wiec, ze gdybyś chciała, to masz się do kogo zwrócić.
Marta pokiwała głową, ale nic nie powiedziała.

●●●

Laura z tacką ze śniadaniem usiadła przy stole. Zamrugała aby wybudzić się, Nie spała calą noc. Nie potrafiła zasnąć, bo myślała o tym, w co ubierze się na imprezę. Zastanawiała się czy mogłaby nie iść.
— Co ty taka dzisiaj niewyraźna? —zapytała Eryka zauważając smutek na twarzy koleżanek.
Laura spojrzała pochmurnie na koleżankę.
— Nie chcę iść na ten cały bal — stwierdziła po prostu.
— Dlaczego? —zapytała Eryka zaciekawiona.
— Po.... Po prostu nie mam w co się ubrać — odpowiedziała szczerze.
Dziewczyny wymieniły popatrzyło między sobą.
— W sumie, mogę ci pomoc — zaproponowała Kasia. — Mam dużo sukienek i mogę ci pożyczyć.
— Naprawdę? — zapytała zaskoczona Laura.
— No pewnie — pokiwała głową.
—Naprawdę jesteś super — powiedziała Laura i rozpromieniła się.
Przez kilka chwil jadły w milczeniu.
— A tak w ogóle to może dzisiaj po lekcjach wyskoczymy na miasto? —zaproponowała Kasia.
— Dobry pomysł — zgodziły się pozostałe dziewczyny.

●●●

Jak to jednak czasami bywa. Pogoda pokrzyżowała plany. Przez cały weekend padał ulewny deszcz, który wręcz utrudniał widoczność. Zrobiło się zimno i nieprzyjemnie. Jednak Laurze humor się poprawił, ponieważ perspektywa pójścia na bal w normalnych ciuchach , dodała dziewczynie otuchy. W niedziele po południu okazało się iż wszystkie uczennice, mają jechać w szatach wyjściowych szkolnych.
Większość dziewczyn, kiedy zostało to ogłoszone przy obiedzie, oburzyła się i protestowała. Jednak jak argumentowano taka jest tradycja i nikt nie będzie jej zmieniał. Pozostałym dziewczynom albo było to obojętne albo poczuły ulgę. Nie musza się martwic o stroj.
— Jak tak można w ogóle? — zastanawiała się Kasia oburzonym tonem.
— Przestań, to jest sprawiedliwe — stwierdziła Zuzanna pijąc kakao. — W ten sposób żadna się niw wyróżni
— A ja właśnie lubię się wyróżniać — stwierdziła niepocieszona.
Żadna nie skomentowała słów koleżanki.
— W takim razie, zostaje nam kwestia makijażu i fryzury — przerwała milczenie Eryka. — W tym też jestem całkiem dobra. W mojej poprzedniej szkole mieliśmy zajęcia z fryzjerstwa i kosmetologii.
— Super — stwierdziła zachwycona Zuzanna. — To ja się pierwsza do ciebie zapiszę!
I w ten sposób zrobiła się spora kolejka dziewczyn, do Eryki. Plotki szybko się rozeszły. Całą niedzielę przyjmowała dziewczyny, by zrobić im próbny makijaż.

Czarodziejskie przygody księga 1. Adeptki Magii. (ZAKOŃCZONE).Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz