Rozdział 28. W cudzej skórze.

15 6 0
                                    

MARTA I KASIA CIESZYŁY SIĘ, ŻE będą mogły spędzić trochę czasu na swojej rodzinnej planecie. Trochę dokuczały im już te wysokie temperatury. Najlepiej czuły się w bardziej chłodniejszym temacie. Poza tym ostatni tydzień dla Marty nie był zbyt przyjemny.

Dziewczyna miała tylko nadzieję, że rodzicom złość na jej złe zachowanie przeszła. W trójkę wysiadły z taksówki i przeszły przez automatycznie otwarte drzwi lotniska. Dokoła panował gwar i hałas. Kasia mocniej naciągnęła kaptur na głowę.

— W którym terminalu ma na nas czekać wasz tato? — zapytała Kasia bliżej przysuwając się do dziewczyn.

— W szesnastce — odpowiedziała Marta.

Ruszyły przed siebie. Wszystkie trzymały się blisko siebie.

Kasia nie czuła się pewnie w takich miejscach pełnych ludzi. Z drugiej strony rozglądała się dokoła z zaciekawieniem. Otaczały ja sklepy, gwar, restauracje. Podniosła wzrok do góry i ujrzała wyższe piętro. Tak znajdowały się inne sklepy oraz szybka żywność oraz kilkanaście stolików, przy których ubożsi pasażerowie mogli usiąść z zakupionym jedzeniem.

Kasia jako księżniczka musiała się maskować przed rozpoznaniem. W galaktyce panował niepisany zakaz posiadania magicznych mocy przez władców i następców tronów. Rodzice woleli dmuchać na zimne i rozpowiadać wszystkim dokoła, że ich córka włada mocami. Mogłoby to spowodować rebelię i próbę przejęcia władzy.

— Dobra, dziewczyny — przerwała ciszę Eliza. — Spotkajmy się z ojcem. Kupię coś do picia i zrealizuję ostatni aspekt naszego planu.

— Dobra. To do zobaczenia – pokiwała głową Marta. — A my chodźmy.

— Szkoda, że ta cała maskarada jest potrzebna — stwierdziła kwaśno księżniczka.

— To dla twojego bezpieczeństwa – padło ciche stwierdzenie.. – Wytrzymałaś tyle czasu w przebraniu, to teraz też dasz radę.

— Przeważnie mam zmienione rysy twarzy i nazwisko dla szerszej publiki — przypomniała Kasia. — A teraz mam udawać twoją siostrę.

— To najlepsze rozwiązanie — tłumaczyła przyjaciółka i zaciągnęła do pobliskiej łazienki.

Sprawdziła kabiny. Nikogo nie ma.

— Czysto — oznajmiła. Zrzuciła kaptur.

Kasia zrobiła to samo.

— Masz ten eliksir? — zapytała chłodno.

— Tak, tato przysłał mi go dwa dni wcześniej — druga pogrzebała w czarnej torebce z ozdobnymi koralikami.

Czarnowłosa podała flakonik jasnowłosej. Substancja miała jasnozielony kolor. Kasia otworzyła go i powąchała. Pachniał jak słone wody. Nabrała głębokiego haustu powietrza i powoli go wypuściła. To pomogło się jej trochę uspokoić. Spojrzała jeszcze błagalnie na Martę, ta skinęła głową. Księżniczka odkorkowała flakonik i wypiła cztery duże łyki. Po czym oddała flakonik Marcie – została jeszcze większa połowa buteleczki.

— Słodkie. Ble — stwierdziła Kasia z wykrzywionym wyrazem twarzy. — Jakbym wypiła cukier.

Przez chwilę nic się nie działo. Po niecałych trzech minutach włosy dziewczyny nabrały czarnego kooru. Jasne oczy stały się ciemne. Rysy rozmyły się i w następnej chwili przed Martą stała kopia jej siostry. Kasia była trochę szczuplejsza niż Eliza, toteż kiedy tamta zmieniła się w Trubinesówne to zaokrągliła się w biodrach, w udach i na twarzy.

— I co udało się? — zapytała Kasia. I na jej twarzy pojawiło się zdziwienie, kiedy usłyszała nie swój głos. — O, ja cię!

— Jak najbardziej!

Czarodziejskie przygody księga 1. Adeptki Magii. (ZAKOŃCZONE).Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz