●●●
Kiedy odzyskała przytomność, zdała sobie sprawę, ze nadal jest związana przez pnącza.
— Biała Syreno! — usłyszała znajomy głos.
Podniosła głowę w stronę głosu. Nic nie widziała. Otaczały ją zielone, ostre pnącza.
— Trzymaj się! — znów usłyszała stłumiony głos.
Wszystko wybuchło ogłuszającym krzykiem. Skrzywiła się i całe jej ciało przeszedł dreszcz bólu. Pnącza zacisnęły się wokół niej coraz bardziej. Nie umiała złapać tchu/ Nagle Martę oślepiło jasne, intensywne światło. Na twarzy poczuła przyjemne ciepło. W następnej sekundzie w polu widzenia, które się zawężało ujrzała znajoma twarz. Zamrugała by widzieć wyraźniej, ale nic to nie dało.
— Trzymaj się! Jestem blisko! — usłyszała ponaglanie, ale jakby z oddali.
Kilka minut później.
Poczuła kilka uderzeń w policzki.
Otworzyła oczy. Nachylał się nad nią Will. Zatroskany, przestraszony. Zobaczyła jak te uczucia zamieniają się w radość. To uczucie rozjaśniło się twarz uczucia.
— Żyjesz! — zawołał z zadowoleniem i radością.
— Chyba tak — wykrztusiła i powoli usiadła. – Dziękuję.
— Nie ma sprawy — rzucił z uśmiechem i podał jej dłoń.
Marta chwyciła się go i wstała na miękkich nogach.
Czarnowłosa rozejrzała się dokoła i ujrzała dżunglę, która falowała.
— Gdzie pozostali? — zapytała Marta popijając wodę z bidonu.
— Starają się obejść te okropne rośliny.
Słońce zaczynało już zachodzić za horyzontem.
Marta wraz z Willem ruszyli w stronę, w której była zlokalizowana pozostała dwójka.
— Wygląda na to, że są niedaleko! — stwierdził chłopak.
— Tak — odpowiedziała dziewczyna. – Daj im znać, że zmierzamy w ich stronę.
— Masz rację — przytaknął Will. – Odbiór, odbiór. \
— Tak, Czerwono Pantero? — usłyszała głos szefa. – Udało ci się wydostać Białą Syrenę?
— Tak, wszystko w porządku — wtrąciła się dziewczyna.
— Zmierzamy w wasza stronę, szefie! — oznajmił Will podekscytowany.
— Dobrze – pokiwał głową szef. — Musicie się pospieszyć. Ściemnia się
Droga zajęła im czterdzieści minut. Kiedy dotarli i połączyli się w jedną grupę, zapanował już praktycznie zmrok. Ostatnie promienie zachodzącego słońca chowały się za horyzont.
— Hej, patrzcie! — zawołała Marta wskazując na wysoką trawę i pnącza.
Rośliny chowały się i kładły na ziemię. Po kilkunastu minutach ujrzeli drugi przed lasu.
— Hej, jest przejście! — zawołał Czerwony Pantera.
— Szef, do statku kontrolującego! — usłyszeli głos szefa. Spojrzeli na niego. – Amanda powiedź nam ile kilometrów ciągnie się ta dzika roślinność? Musimy przejść zanim znów zrobi się nie do przejścia.
— Przyjęłam, ruszajcie. Zaraz podam wam współrzędne — oznajmiła Amanda.
Cała czwórka ruszyła przed siebie. Stąpali ostrożnie, bo zaplątanych korzeniach i linach. Musieli uważać, by się nie potknąć i nie upaść.
CZYTASZ
Czarodziejskie przygody księga 1. Adeptki Magii. (ZAKOŃCZONE).
FantasyHistoria dzieje się w innym Wszechświecie gdzie istnieją dwa rodzaje magii czarna i biała. "Adeptki białej magii" to pierwszy tom serii o magicznych nastolatkach, które razem muszą odkryć jak bezpiecznie i skutecznie korzystać ze swoich zdolności...