O powrocie do domu

191 18 12
                                        

Był 2 stycznia. Wiedziałem, że zmiana roku nie oznacza magicznego końca wszystkich problemów, ale chciałem wierzyć, że Nowy Rok po prostu pozwoli mi na to, aby te problemy rozwiązać. Przecież zdawałem sobie sprawę z tego, że nic nie dzieje się samo, ale starałem się być dobrej myśli.

Święta i Sylwestra spędziłem razem z Tadkiem i Michałem. Oczywiście nie były to najweselsze święta w moim życiu. Było mi przykro, że nie ma mnie w domu, szczególnie po tym, jak rozmawiałem z mamą przez telefon dzień przed świętami. Nie prosiła, bym wrócił, ale sam ton jej głosu rozrywał serce. Pocieszałem się tylko myślą, że Tadek obiecał mi po Nowym Roku wyjazd do Warszawy, aby zorientować się, jak wygląda sytuacja. Mój przyjaciel dostrzegał to, że cały czas towarzyszy mi poczucie niepokoju. 

Nie potrafiłem przestać myśleć o Robercie. Co jakiś czas czytałem jego list, bo myślałem, że może zostawił dla mnie jakąś wskazówkę między wierszami, ale za każdym razem nie udawało mi się jej znaleźć. Do tego bardzo źle sypiałem przez koszmary, które wracały praktycznie każdej nocy. Mało jadłem i paliłem dużo papierosów (choć wcześniej robiłem to raczej okazjonalnie), więc po jakimś czasie było widać, że z tego wesołego studenta z Warszawy nie zostało już wiele. Niewiedza była chyba w tym wszystkim najgorsza. Trwałem w jakimś zawieszeniu, które nie pozwalało mi ruszyć się z miejsca. Z jednej strony czułem się tak, jakbym już się poddał, a w mojej głowie krążyły myśli, które utwierdzały mnie w tym, że nie zobaczę Roberta już nigdy w życiu. Z drugiej strony jednak żyłem ślepą nadzieją w to, że przecież musi być dobrze, że niedługo się z nim zobaczę, szczerze porozmawiamy i wyjdziemy na prostą.

- Król wrócił!- krzyknął Tadzio, gdy tylko wysiedliśmy na dworcu w Warszawie.

- Pamiętaj, że mamy nie rzucać się w oczy- upomniałem go.

Mój przyjaciel tylko wywrócił oczami, ale nic nie powiedział. Był dla mnie bardzo wyrozumiały przez ostatnie tygodnie. Wyszliśmy z dworca i zobaczyliśmy Maćka. Poinformowaliśmy go o tym, że przyjeżdżamy, więc zadeklarował się, że nas odbierze.

- Witam na starych śmieciach, kochani!- powitał nas z radością w głosie. Widziałem, że cieszy się na nasz widok, ja też się cieszyłem, że w końcu widzę znajomą twarz, która nie jest Tadeuszem.

Przytuliliśmy się szybko na powitanie.

- Jak minęła wam podróż?- zapytał nasz przyjaciel.

- Nudno- odparł od razu Tadek.- Nawet nie wiesz, jaki Arek się ostatnio zrobił poważny! Nawet pogadać normalnie się nie da.

- Nawet z wyglądu siebie nie przypomina- skomentował Maciek i posłał mi współczujące spojrzenie.- Nie posłużył ci ten Wrocław.

- Wiem, nie musicie mi tego mówić, naprawdę zdaję sobie sprawę, że nie jest za dobrze- powiedziałem poważnym tonem.

- I co teraz zamierzasz zrobić?- zapytał Maciek, by zmienić temat.

- Najpierw wrócę do domu. Nie powiedziałem rodzicom, że wracam, bo chciałem zrobić im niespodziankę i nie chciałem także sprawić mamie zawodu, gdyby coś nie wypaliło i jednak bym nie przyjechał. A potem... Nie wiem sam. Jedyne, co przychodzi mi na myśl, to po prostu pójść do mieszkania Roberta. Może już się znalazł...

- A jak spotkasz jego starego? Z matką już wiemy, że można się dogadać, ale z nim?- zapytał Tadek.

- Coś wykombinuję, nie mam lepszego planu, a czekać na znak od losu nie zamierzam.

- Pójdę z tobą- zdecydował Tadek.- Jeżeli wszystko będzie w porządku, to się zmyję.

- Dziękuję- odpowiedziałem i się uśmiechnąłem. Naprawdę doceniałem starania moich przyjaciół. 

Właściwy Wybór// operacja hiacyntOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz