O naszym spotkaniu

152 16 6
                                    

Mrozowski zmierzył mnie wzrokiem. Był wyraźnie zirytowany moim widokiem, ale nie obchodziło mnie to. Przyszedłem po informacje i nie zamierzałem się bez nich gdziekolwiek ruszyć.

- Nasza ostatnia rozmowa ci nie wystarczyła? Możemy zaraz jechać na komendę, jeśli zaraz stąd nie pójdziesz- powiedział ostrzegawczo.

Próbował zamknąć drzwi, ale szybko stanąłem w progu, by nie mógł tego zrobić.

- Wypierdalaj mi stąd- warknął.

- Nie- odpowiedziałem stanowczo.- Pójdę, jeśli powie mi pan, gdzie jest Robert.

Już otwierał usta, by coś mi odpowiedzieć, ale zobaczyłem za jego plecami panią Mrozowską, która, gdy tylko mnie zobaczyła, powiedziała:

- Edek, wpuść go.

Mrozowski odwrócił się do żony.

- Chyba żartujesz. Wiesz kto to jest?

- Wiem, właśnie dlatego powinien wejść.

- Nie wpuszczę tego pedała do naszego mieszkania- odparł rozgniewany.

Kobieta podeszła bliżej i spojrzała mężowi głęboko w oczy.

- Błagam cię, Edek. Pomyśl o Robercie, to może być jedyna szansa, aby...

- Macie dziesięć minut, ale ty z nim rozmawiasz- przerwał jej, odsunął się od drzwi i zniknął w głębi mieszkania.

- Wejdź- Mrozowska mnie zachęciła, więc wszedłem do środka.

- O jakiej szansie pani mówiła?- zapytałem od razu.

- Chwila, chodź, usiądziemy.

Znów wzięła mnie do kuchni, jak ostatnio. Starego Mrozowskiego nie było w pomieszczeniu, więc mogliśmy swobodnie porozmawiać.

- Zacznijmy od tego, że chcę cię bardzo przeprosić. Powinnam być z tobą szczera od początku. Okłamałam cię, gdy byłeś tu krótko po Nowym Roku. Robert już wtedy był przytomny, choć jego stan był bardzo zły, jednak mogłam normalnie go odwiedzać. Ale mój syn poprosił mnie, że mam zrobić wszystko, byś nie został w mieście. Bał się, że będziesz chciał z nim zostać, a sprawa nadal jest w toku i nie byłbyś bezpieczny. Nie powinnam się na to zgodzić, widziałam, że bardzo cierpiałeś. Robert też źle znosił waszą rozłąkę, ale był przekonany o tym, że postępuje słusznie. Uważał, że musi trzymać cię jak najdalej od Warszawy.

Poczułem, że po policzkach lecą mi łzy. Mogłem się spodziewać, że Robert będzie chciał cały czas mnie chronić, ale nie sądziłem, że znowu posunie się do kłamstwa. Jakaś część mnie rozumiała jego decyzję, ale i tak mnie zabolała.

- To chyba jednak nie koniec historii, prawda?- zapytałem po chwili.

- Stan Roberta bardzo długo był niestabilny, przeszedł wiele operacji, niektóre narządy do teraz nie funkcjonują odpowiednio, cały czas musi brać silne leki przeciwbólowe, bo bez nich by nie wytrzymał. Do tego połamane nogi nie chcą się zrastać...- jej głos się załamał.

Nie dziwiłem się ani trochę, bo sam już ledwo byłem w stanie tego słuchać. Musiałem się mocno kontrolować, by nie wybuchnąć płaczem.

- Robert nie wytrzymał tego psychicznie-powiedziała bardzo cicho po chwili.- W pewnym momencie chyba rzeczywistość zaczęła mu się mieszać ze wspomnieniami z przesłuchań. Zaczął zamykać się w swoim świecie i bardzo trudno było się z nim jakoś porozumieć. Lekarz zauważył, że zdarza mu się reagować paniką nawet na dotyk, chociażby przy badaniu. Zadano mu tyle bólu, że zaczął bać się jakiegokolwiek fizycznego kontaktu z drugą osobą. Najbardziej załamało mnie to, gdy lekarz prowadzący przyznał się po czasie, że mój syn poprosił go raz, aby dał mu taką dawkę leków, by zasnął i już się nie obudził.

Właściwy Wybór// operacja hiacyntOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz