4

195 3 1
                                    

Kiedy pierwsze promienie słońca wpadły przez okno sypialni, Susan otworzyła oczy. Nie spodziewała się, że obudzi się w ramionach Alexa. Była szczelnie przykryta kołdrą i mocno trzymana przez alfę. Udało się jej wyswobodzić, delikatnie wyszła z łóżka, starając się nie obudzić księcia. Jej nauczycielka, która wtajemniczyła trojaczki w magiczny świat, zawsze powtarzała Susan, alfa to najsilniejszy najbardziej zazdrosny, ale zarazem kocha najbardziej ze wszystkich w stadzie.

Zabrała pierwsze z brzegu szare leginsy i dłuższą białą bluzę i poszła do łazienki się przebrać. Kiedy wyszła, książę już siedział na łóżku, nadal przykryty kołdrą.

- Dzień dobry słoneczko - przywitał się z lekką chrypką w głosie

- Dzień dobry książe - odpowiedziała dziewczyna

- Gdzie się moja księżniczka wybiera ?

- Z Milką na spacer

- Pójdę z tobą

- Wolałabym sama się przejść, ciebie dawno tu nie było na pewno masz dużo pracy

- W porządku, ale nie wychodź za bramę, a najlepiej nawet się tam nie zbliżaj. Byłoby nam nie rękę, żeby ktoś z prasy się o tobie dowiedział.

- Rozumiem nie będę się tam zniżać

- Ale nie martw się, nauczymy cię wszystkiego i będziemy razem występować wszędzie - przytulił dziewczynę

- Wiem o tym i dziękuję, że mi ufasz - również go objęła

Radośnie wyszła z pokoju i udała się na zewnątrz. Znalazła ustronne miejsce za pięknymi ogrodami księżnej Elizabeth. Było tam duże drzewo i ławeczka pod nim. Usiadła na tej ławce, a jej pies bawił się, biegając wokół drzewa.

Po godzinie na świeżym powietrzu wróciła do pałacu. Właśnie rozpoczęło się śniadanie, dlatego też usiadła obok księcia. Na śniadanie było wiele pysznych dań przygotowanych przez pałacowe kucharki. Po śniadaniu Alex przed udaniem się do swojego gabinetu postanowił pokazać Susan najważniejsze pomieszczenia w pałacu. Dziewczyna zwiedziła sale balową bibliotekę kilka innych pomieszczeń a na końcu biuro Księcia.

- Więc tak wygląda większość pałacu a teraz chodź do naszego pokoju pokaże ci coś, czego jeszcze nie widziałaś - powiedział Alex

- Co to takiego ? - zapytała podekscytowana Susan

- Zobaczysz - specjalnie jej nie mówiłby miała niespodziankę

Weszli więc do pokoju a alfa zaczął się rozbierać.

- Wiesz na striptiz to dla mnie chyba za wcześnie. -powiedziała siadając tyłem do niego

- Nie to chciałem ci pokazać poczekaj jeszcze chwileczkę - powiedział rozbierając się do samych bokserek

Nagle w pokoju rozniósł się odgłos łamanych kości. Zaniepokojona dziewczyna szybko się odwróciła. Przed nią stał masywny ciemnobrązowy wilk z czarnym ogonem i uszami. Źrenice się jej powiększyły, a ciało zastygło w bezruchu. Wiedziała kim jest, ale dopiero widząc go w wilczej postaci uwierzyła, że to prawda. Serce biło jak szalone kiedy w swoim umyśle usłyszała jego głos.

- Nie bój się

Jej nieomylna intuicja podpowiada, że mówi szczerze. Wyciągnęła rękę przed siebie, prawie dotykając jego nosa.

- Śmiało - usłyszała ponownie

Opuszkami palców dokonała jego nosa i szybko odsunęła rękę. Jeszcze raz wyciągała dłoń, by much dotknąć jego ucha. Nie wiedziała czemu, ale dotyk miękkiego futra sprawił, że na jej twarzy pojawił się uśmiech. Pozwoliła sobie dotykać głowy zwierzęcia.

Milka była bardzo inteligentnym psem, dlatego też nie zareagowała na zmianę Alexa w wilka.

Dziewczyna tuliła się do wilka, a ten cicho mruczał z zadowolenia. Spędzili w tan sposób dwie godziny, a następnie udali się na obiad.

-Jak bardzo mi ufasz ? -Padło pytanie, że strony dziewczyny

-Bardzo a czemu pytasz ? - zadziwiło go to pytanie

- Chciałabym zwiedzić miasto jeszcze nikt mnie nie zna więc chciałabym to wykorzystać

- Więc chcesz pewnie sama pospacerować po centrum - odparł Alex

- Taki właśnie był mój plan - powiedziała wesołym i pewnym siebie tonem

- Zgoda, ale ...

- Ale ? - zapytała zniecierpliwiona

- Będą ci towarzyszyć moi ludzie. Powiem im żeby zachowali od ciebie bezpieczny dystans tak by udało ci się o nich zapomnieć a będziesz bezpieczna - zaproponował rozwiązanie.

Alex rozumiał swoją partnerkę, w końcu lada moment nie będzie mogła spacerować co centrum miasta, wejść do sklepu czy pójść do kina. Ale także jej ufał poza tym nie będzie tam sama.

Susan weszła do auta, które prowadził jeden z jej ochroniarzy. Ubrana była w ciemnoszary płaszcz i eleganckie czarne buciki. Włosy rozwiewał i plątał wiatr, ale nic nie było w stanie zepsuć jej humoru.

Spacerowała ulicami Nowego Jorku, zachwycając się ogromnymi drapaczami chmur, których nie było w jej rodzinnym miasteczku. I to nie tak, że nigdy nie była poza nim, bo zwiedzała różne miasta nawet te zagraniczne. Natomiast rodzina Susan nigdy nie gustowała w przepychu dużych miast. Woleli małe urokliwe miasteczka.

Wszyscy gdzieś się śpieszyli, ale nie Susan. Dziewczyna założyła słuchawki i włączyła playlistę z grą na pianina. Rozkoszowała się muzyką i spacerem, totalnie zapominając o ochroniarzach.

Doszła do niewielkiej kawiarni i postanowiła się tam zatrzymać. Zamówiła kawę z mlekiem i bitą śmietaną do tego szarlotkę z lodami waniliowymi. Dla Susan pierwszy i wszystkie kolejne łyki kawy były niczym napój bogów. Do tego ciepła szarlotka z lodami, po prostu obłęd. Można by powiedzieć, że zakochała się w tym miejscu. Ściany pomalowane na beżowo i brązowo i obrazki niczym zżółknięta gazeta. Do tego rozchodzący po całym się po całym lokalu zapach kawy. To było miejsce, które mogłaby odwiedzać codziennie.

Jednak nadszedł czas powrotu, z odrobiną melancholii wsiadła do auta i odjechała do pałacu. Chciała powiedzieć swojemu partnerowi o miłe spędzonym dniu, ale usłyszała

- Alfa jest zajęty, prosił, aby mu nie przeszkadzać

Poczuła gniew, ale szybko go opanowała i nie dała nic po sobie poznać. Odwróciła się na pięcie i poszła do pokoju. Usiadła na podłodze, włożyła słuchawki do uszu i odpłynęła. Sama nie wiedziała kiedy włączyła piosenkę śpiewaną przez Lottę jej mamę. Do jej oczu napłynęły łzy, tak bardzo tęskniła. Znalazła się tak daleko od domu, jednym słowem tęskniła.

Tęskniła za swoim malutkim mieszkaniem i ćwiczeniem w środku nocy. Za codziennym bieganiem po parku oraz kawie i lodach w malutkiej kawiarni. Za śmiechem sióstr i dźwiękiem starego pianina, które grało melodie stworzoną przez Lottę. Za wujkami, którzy przekomarzali się między sobą, ale tak naprawdę bardzo się kochali. A nawet za uczelnią, która zmuszała ją do codziennej jazdy do miejscowości obok. Mimo tak krótkiego czasu tęskniła za domem.

Ktoś zapukał, a dziewczyna od razu otarła łzy, udając, że wcale nie płakała. Nie chciała pokazać, że coś tak błahego mogło zniszczyć jej humor. 

Ksieżna LunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz