19

54 2 0
                                    

Susan cieszyła się, widząc, jak jej syn dorasta. Jak przechodzi po kolei przez wszystkie etapy, to nic, że działo się to o dwa miesiące szybciej. Ten młody człowiek wypowiadał swoje pierwsze słowa, co cieszyło wszystkich dokoła. Bywało i tak, że Wincent miał swoje zdanie i głośno krzyczał "nie". Tym bardziej nie chciała opuszczać swojego maleństwa, ale ten dzień miał być wyjątkiem. Mianowicie dzień jej urodzin jak co roku miała spędzić z siostrami. Tym razem miało nie być nikogo innego jak tylko trojaczki.

Siostry Księżnej przyjechały dzień wcześniej, zobaczyć swojego siostrzeńca i rodzinę ich siostry. Ten dzień spędzili wspólnie, było tak strasznie rodzinnie, że Susan rozpierało szczęście. W dzień urodzin Susan musiała zostawić swoje maleństwo pod opieką bratowej i teściowej. Z samego rana trojaczki pojechały do kosmetyczki i fryzjera. Tam odpowiednie osoby zajęły się ich paznokciami makijażem i fryzurą. Każda z nich wybrała kolor paznokci pod sukienkę, jaką miała na sobie. W przypadku Susan był to kolor lawendowy, Nastia brudny róż natomiast Lynda ciemnoniebieski wręcz chabrowy. Wszystkie trzy miały delikatny, ale elegancki makijaż. Fryzura u Lyndy i Susan była podobna, gdyż obie zdecydowały się na koka. Natomiast Nastia ze swoimi krótkimi włosami postawiła na loki.

Po skończonej wizycie pojechały na wystawę sztuki klasycznej. Oglądały tam obrazy i rzeźby pasujące do siebie stylem, tworząc jedną całość. Kolejnym przystankiem była restauracja z pięcioma gwiazdkami. Dziewczyny co prawda wolały mniejsze mniej znane miejsca, ale od czasu do czasu można skorzystać z luksusu, jakie dają pieniądze. Nie chciały iść do włoskiej restauracji, chociaż Susan stęskniła się za takim jedzeniem. Wiedziały jednak, iż jakość włoskiego jedzenia nie będzie zadowalająca.

Ostatnia atrakcja była dla nich tak ekscytująca jak skok ze spadochronem. Chodzenie do klubów było co najmniej niebezpieczne. Dlatego chodziły tam sporadycznie. Wybrały jeden z nielicznych klubów stworzonych dla rodziny Markiz. Zawsze była tam loża tylko dla nich. Wiec znalazły się w takim klubie, czując się tam bezpiecznie, wypiły drinka i długo rozmawiały.

- Śniło mi się coś smutnego -powiedziała cichutko Nastia

- Dotyczy to którejś z nas ? - pytała Lynda

- Niestety tak...

- Coś czuje, że byłyśmy tam wszystkie -odparła Susan

- Dokładnie- wzięła głęboki wdech i zaczęła opowiadać

Nastia była w ciemnym lesie, gdzie księżyc praktycznie nie dawał światła. Do tego mgła, gęsta tak, że można by było ją kroić nożem. Nie widziała praktycznie nic, za to słyszała wycie wilków. Nagle wiatr rozwiał mgłę, a las oświetliły lampy samochodu. Po chwili wpatrywania się w światło dostrzegła sylwetkę Susan, już chciała do niej podejść, już biegła. Nie zdążyła dobiec do siostry, gdy usłyszała pisk opon i dźwięk łamanych kości. Nagle była zupełnie gdzieś indziej. Mijała grób matki oraz widziała, jak jej druga siostra, wrzuca do grobu róże. Nastia podnosi głowę i widzi napis na tabliczce Susan Markiz. Czuła, że łzy, jakie wylewali nad jej grobem, były sztuczne tak jakby na pokaz.

- Może to nie oznacza mojej śmierci — zaśmiała się nerwowo Susan

- Skoro Nastia wyczuła sztuczność tej sytuacji, to musi oznaczać, że nie jest to twój pogrzeb. Poza tym czemu był napis Markiz, a nie Marshall.

- Czuje, że to może być wina Alexa. Teraz mamy dobre relacje, ale kto wie, co przyniesie przyszłość — skomentowała Susan

Dziewczyny jeszcze przez dłuższy czas analizowały sen Nasti. Potem jednak postanowiły się zrelaksować, pułki jeszcze mogą.

Siedziały tam do północy, obserwując, jak za szybą młodzi ludzie się bawią. Niekoniecznie zazdrościły tym ludziom, oni prawdopodobnie przyszli tu by zagłuszyć swoje problemy. A może po to, by kogoś spotkać i zatracić się w przyjemności. One przyszły tu by miło spędzić czas w swoim towarzystwie. Nie potrzebowały alkoholu, by dobrze się bawić. I chociaż miały marzenie, upić się, tak by niczego nie pamiętać, to wiedziały, że są na tyle odpowiedzialne, że tego nie zrobią.

Tej nocy Susan spała wyjątkowo długo. Jednak jak tylko wstała, poszła sprowadzić, jak miewa się jej dziecko. Tak jak przypuszczała, wszystko było dobrze. Wzięła wiec Wincenta na ręce i mocno przytuliła, a on powiedział ciche mama. Do pokoju weszła Anastazja i z wielkim uśmiechem powiedziała

- Jestem w ciąży

- Och rety to wspaniale. Który to tydzień ?

- Cóż na wstępie ci powiem, że parę miesięcy temu zaczęłam intensywnie ćwiczyć i zanikła mi miesiączka. Przez to nawet nie wiedziałam, że tak naprawdę jestem w ciąży. Dlatego to już koniec trzeciego miesiąca - Anastazja opowiedziała dokładnie tak jak było

- Cieszę się, że będziesz mieć dziecko. Ono daje tyle radości.

- Tak wiem, widzę to po tobie - zaśmiała się głośno i szczerze

***

Maj

Susan chciała przyzwyczaić swoje dziecko do innych dzieci, dlatego też zabierała je w różne miejsca. Ulubionym miejscem mamy jak i dziecka była bawialnia znajdująca się na terenie pałacu. Można tam było przyprowadzić dzieci małe oraz te już trochę większe. Księżna w towarzystwie innych mam piła kawę a Wincent bawił się z innymi dziećmi.

Mama zabierała swojego syna również na basen. Tam pod czujnym okiem ratownika mały książę uczył się pływać.

Czerwiec

Wincent rysował pierwsze rysunki, nie były one idealne, przypominały jedynie losowo namalowane kreski. Pewnego dnia książę był tak pochłonięty rysowaniem, że pomalował on ścianę i podłogę. Susan nie krzyczała na dziecko, wytłumaczyła mu jednak, że to nieodpowiednie zachowanie.

Księżna starała się by jej syn, zainteresował się czytaniem książek. Na samym początku były to książeczki z dwoma czasem trzema słowami na stronę. Mama czytała mu je z emocjami, dzięki czemu interesowało to księcia.

Niestety przyszedł czas, w którym zaczęło się ząbkowanie. Dziecko dostawało różne gryzaki, smarowane były dziąsła, a i tak bywało, że Susan nie spała kilka nocy z rzędu. Właśnie w takim złym czasie babcia księcia ponownie zaproponowała wynajęcie niani. Jednak matka dziecka stanowczo odmówiła. Nie wyobrażała sobie jak to ona mogłaby spokojnie spać kiedy jej syn płacze z bólu.

Lipiec

Wiliam już samodzielnie jadł łyżeczką. Zamiłowaniem otwierał szafki, których w jego pokoju nie było wiele. Jego rzeczy były wysoko w pudełkach na regale, a nisko znajdowały się rzezy, które Wiliam mógł bezpiecznie się bawić.

Coraz więcej mówił, a czego nie umiał powiedzieć, pokazywał gestami. Mama zapewniła mu kontakt z innymi dziećmi, z czego Książe był zadowolony. Chodzili razem do różnych bawialni na plac zabaw czy na spacery po lesie.

Sierpień

Anastazja była już przy końcu ciąży. Oczywiście mogła liczyć na wsparcie męża, mamy i bratowej. Alex był pochłonięty pracą, wiec każdą wolną chwilę poświęcał żonie i dziecku. Owszem zdarzało mu się pomóc siostrze, przecież ją też kochał i martwił się o nią.

Natomiast syn Księcia i Księżnej zaczął przechodzić tak zwany bunt dwulatka. Mimo że miał szesnaście miesięcy, to rozwijał się szybciej niż ludzkie dzieci.      

Ksieżna LunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz