01

50 2 0
                                    

Wygodne łóżko przyciąga zmęczonych niczym magnes. Rankiem lub po długiej drzemce to przyciąganie wzrasta. Tak samo działało ono na ową dziewczynę, przy której kręciło się wiele nieznanych ludzi. Nie przeszkadzało jej to w śnie bowiem spała już kilka miesięcy. Była niczym śpiąca królewna, ale jej nie dało się odczarować pocałunkiem. Świat nie jest łaskawy a szczególnie dla niej.

Susan powoli wracała do świata. Nie otworzyła oczu od razu, delektowała się miękkościom łóżka, uznając to, co się wydarzyło jako sen. Kiedy jednak postanowiła otworzyć oczy, zobaczyła, że jest w miejscu, którego nie zna. Szybko podniosła się do pozycji siedzącej. To był ogromny błąd, gdyż poczuła ogromny ból. Jej głowa chciała eksplodować, a płuca bolały przy każdym oddechu. Jednak z ust Susan wydarło się tylko ciche westchnięcie. Było ono na tyle głośne, że mężczyzna pilnujący jej stanu wszedł do pokoju. Ich oczy się spotkały i oboje wiedzieli, że spotkali się nie przypadkiem.

- Pamiętasz, co się stało? - zapytał doktor

- Nie ...- szepnęła jak by jej gardło zapomniało jak się mówi

- A co ostatniego pamiętasz ?

- Las, biegłam przez las — powiedziała już nieco głośniej

On zmartwił się, co mogło się jej stać. W końcu znalazł ją w aucie, a kierowca uciekł. Pomyślał że gdyby nie wypadek prawdopodobnie byłaby porwana. Kto wie, co byłoby później.

- Las ?

- Auto, weszłam do środka. Uciekałam i ktoś nagle w nas wjechał - powiedziała po chwili próbując Przypomnieć sobie wszystkie szczegóły

- Więc nikt nie chciał cię porwać ? - powiedział lekarz, mając nadzieję, że się nie myli.

- Nie - ta informacja zdjęła mu kamień z serca - ile minęło od tego dnia?

- Pięć miesięcy - powiedział z pełną powagą

Zamknęła oczy próbując opanować emocję wtedy on zapytał

-Jesteś z gangu państwa Markiz prawda?

-Skąd takie przypuszczenie? - zapytała, ale już przeczuwała, że zna się na tym i odkrył jej tatuaż

- Po pierwsze mało kto jeździ z kamizelką kuloodporną, poza tym masz tatuaż. Więc mam racje ? - zadał pytanie, ale już wiedział, że się nie myli

- Dobry w to jesteś. Pytanie tylko po co mnie ratowałeś. Czy nie wiedziałeś, że zabijam ludzi dla kaprysu? - Susan chciała sprawdzić, czy uda się jej zrazić go do siebie

- Wiem, że kłamiesz. A przynajmniej częściowo naciągasz prawdę.

- Jak na ciebie mówią ? - zapytała będąc naprawdę ciekawa tej informacji

- Elving, a ty słoneczko? - uśmiechną się uroczo

- Elf — szepnęła do siebie

- Tak masz na imię? -roześmiał się

- Jesteś elfem — stwierdziła Susan

Owszem Susan miała rację czym zaszokowała Elving'a.

- Masz rację. Ale skąd wiesz ?

- Uważałam na lekcjach -zaśmiała się dziewczyna - Jestem w połowie czarownicą

- Skoro znasz moje imię zdradź swoje

- Musisz mi najpierw powiedzieć, dlaczego uratowałeś mnie, wiedząc, że jestem akurat z tego gangu -Susan była niezwykle uważna

- Ludzie z tego gangu są mi bliscy. Mój brat został przez was uratowany -mówił całą prawdę, tego Susan była pewna. Tak naprawdę pewna

- Susan Markiz -zaufała mu

-Widzę, że uratowałem odpowiednią osobę. Pewne chcesz wrócić do Włoch. Do rodziny.

- Na pewno się martwią — powiedziała smutno

- Mój brat zna twojego wujka zaraz zadzwonię do Gunnalf'a

Elving zadzwonił do brata, informując go, iż Susan jest bezpieczna.

- do ciebie - podał jej telefon

Susan porozmawiała z wujkiem. Ustalili, że będzie w prywatnym szpitalu Elving'a, dopóki nie załatwią jej papierów. W końcu oficjalnie umarła. Pojawił się jeszcze jeden problem.

- Nie wiem, czy zauważyłeś, ale jesteś w ciąży słoneczko - powiedział elf uważnie obserwując reakcje dziewczyny

- Nie... - szepnęła - Ja nie mogę być w ciąży... - mówiła do siebie

- Słoneczko wiem, że to dla ciebie trudne, ale masz wsparcie rodziny i moje - powiedział siadając na krawędzi łóżka.

Szok, to był dla Susan wielki szok. Wyda na świat kolejne dziecko. A co jeśli je też zawiedzie. Nie, nie tym razem, nie nawali i nie opuści maluszka.

- To musi być około szusty miesiąc. Zgadza się ? - zapytała kiedy początkowe emocje lekko opadły

- Tak

Susan wzięła głęboki wdech, położyła dłoń na brzuchu i powiedziała.

- Nie ważne, że twój tatuś jest dupkiem. Za to będziesz mieć kochającą mamę, wujków i ciocie.

- Czy to przed nim uciekałaś ? - Elving był ciekawy, jaki los spotkał tak wspaniałą kobietę

Susan zamilkła. Nie wiedziała, co powiedzieć. Jak miała wytłumaczyć to, że opuściła swoje dziecko. Ale nie mogła ryzykować jego życiem. Gdyby go zabrała ze sobą, alfa szukałby jej pod każdym kamieniem. Z dzieckiem, tym bardziej z wilkołakiem ciężko by było się ukrywać. Poza tym, jakie on miałby życie. Ciągle siedziałby w domu, w zamknięciu. I straciłby całą rodzinę, by nie stracić matki.

Obie opcje niosły za sobą pewne konsekwencje. Wybrała mniejsze zło, po cichu licząc, że jej syn jej wybaczy.

Elving nie doczekał się odpowiedzi, dlatego też udał, że o nic takiego nie pytał.

- Głodna ? - zapytał po chwili. Jego pacjentka jedynie kiwnęła głową na tak.

Elving zniknął z pokoju, dzięki czemu Susan mogła się rozejrzeć. Nie było tam nic nadzwyczajnego. Beżowe ściany jakieś przypadkowe drewniane meble no i łóżko mieszczące jedną osobę. Pomieszczenie wygląda jak sala w prywatnym szpitalu.

Doktor przyniósł swojej pacjentce ryż z tuńczykiem. A ona kiedy zjadła, poczuła się senna, więc zamknęła oczy i po prostu zasnęła.

Ksieżna LunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz