Susan z Anastazją ciężko pracowały nad projektem, który nazwały szkołą kreatywną dla osób nadzwyczajnych. Dzięki temu projektowi Elizabeth miała okazję spędzać więcej czasu z wnukiem. Była ona jedyną żyjącą babcią młodego księcia. Elizabeth pomagała nie tylko w opiece nad dzieckiem, ale miała również swój wkład w projekt jej córek.
Dwa tygodnie zajęło dziewczyną zebranie wszystkich dokumentów, ale i znalezienie nauczycieli. Użyły wszystkich swoich kontaktów, by znaleźć osoby znające się na doskonaleniu umiejętności magicznych. Wiec w gronie pedagogicznym znalazło się pięciu wybitnych nauczycieli.
Pierwszym z nich była emerytowana niania Alexa i Anastazji. Była to kobieta bardzo stanowcza, ale wyrozumiała i z wielkim sercem. Znała się ona na dorastaniu młodych wilkołaków. Posiada wiedzę jak na kilka skutecznych sposobów jak obudzić wewnętrznego wilka.
Drugą i trzecią osobą były bliźniaczki zajmujące się magią pradawną i współczesną. Obie są bardzo miłe i spokojne oraz wyrozumiałe. Doskonale wiedziały, jak pomagać dzięki magi, ale również jak zaszkodzić.
Czwartą osobą był elf znający się na mocy czerpanej z kamieni. Miał też wiedzę na temat ziół i jak zastosować je w celach leczniczych.
Piątą osobą był, były żołnierz, który przez przeszedł operację oka i już nie wrócił do służby. Nie posiadał żadnej mocy, ale miał odpowiadać za sprawność fizyczną.
Kolejnym krokiem były spotkania z projektami, by zbudować budynek pod "szkołę". Budynek miał być gotowy za kilka miesięcy.
***
- Anastazjo muszę poświęcić czas synowi. On tak szybko dorasta, a ja nie chcę go opuszczać w takich ważnych chwilach. Nie będzie wiecznie malutki, a to najważniejszy czas dla jego rozwoju.- oznajmiła Susan kiedy większość rzeczy z ich szkołą było załatwione.
- Jasne, rodzina jest najważniejsza — Dziewczyny się przytuliły
- Och rety zobacz, jak Wincenty pięknie siedzi — zachwyciła się mama — Trochę wcześnie nawet jak na wilkołaka.
- Ma cztery miesiące to idealny czas. My rozwijamy się około dwa miesiące wcześniej niż normalnie dzieci — wyjaśniła księżniczka Anastazja.
- Zróbmy zdjęcie, chce, aby Win mógł je oglądać, kiedy dorośnie. - zaproponowała jego mama
- To będzie wspaniała pamiątka — przyznała jej rację
***
Dwa tygodnie później do Susan zadzwonił Piter.- Susi dasz radę za dwa tygodnie spotkać się z panią prezes Rozalin?
- To ta od Hotelu i domków letniskowych nad jeziorkiem ?
- Dokładnie
- A w jakim celu ? - zapytała wujka
- Prezesowa Rozalin chce otworzyć mały, lecz luksusowy hotel w starej kamienicy. Sprawdziłabyś, czy to miejsce ma potencjał. Wiem, że masz doskonały instynkt, szczególnie jeśli chodzi o takie tematy.
- Jasne, ale to bezpieczna akcja ? - Susan nie wiedziała, dlaczego zadała to pytanie. Po prostu poczuła się zagrożona. Odkąd ma dziecko boi się, że będzie musiała go opuścić. I to właśnie w tym momencie poczuła, że nastąpi to szybciej, niż myślała. Może nie dziś czy jutro ani nawet za tydzień lub miesiąc. Może będzie to kilkanaście miesięcy lub kilka lat tego jeszcze nie wie.
- Dobrze wiesz, że każdym miejscu ktoś może cię zaatakować nawet w pałacu. - Słowa Pitera sprowadziły ją na ziemię.
Miał rację, Susan nigdzie nie była bezpieczna. Nawet w jej rodzinnym domu dochodziło do strzelanin. Zbyt długo przebywała pod kloszem, przez co zapomniała, jaki świat jest zły
- Gdzie mamy się spotkać?
- Pod kamienicą. Tak będzie szybciej. A teraz powiedz mi, jak się miewa pierworodny?
- Dobrze, szybko się rozwija, ale jak na wilkołaka to normalne. - uśmiechnęła się dumnie, czego jej wujek nie był w stanie zobaczyć.
- Muszę kończyć, ale pryśli w wolnym czasie jego zdjęcia.
- Oczywiście — odpowiedziała i po chwili zakończyli rozmowę.
***
Alex zrozumiał, że jego żona ma pewne obowiązki, które trzeba wykonać poza pałacem. Jednym z nich było odwiedzenie prezes Rozalin. Bała się, że coś może się stać, chociaż jej intuicja podpowiada, że wszystko będzie dobrze.
Pojechała z obstawą, lecz nie było z nią Seleny, gdyż była chora. Za to był Alan i Lara, którzy ostatnio dobrze się dogadują. Na miejscu czekała na nią prezesowa Rozalin z dwoma pracownikami.
Dziewczyna wyszła z auta po tym jak Alan otworzył jej drzwi.
- Witam panią prezes — Susan wyciągnęła rękę
- Witam szefowo — podały sobie ręce
- przejdźmy do pracy
- Oczywiście szefowo, zapraszam do środka — Rozalin otworzyła drzwi do kamienicy
Wszyscy weszli do środka, już na pierwszy rzut oka było widać, że trzeba włożyć dużo pracy i wyremontować budynek. Ogólny zamysł prezesowej Rozalin był taki, by każde mieszkanie przerobić na apartament, natomiast na parterze zrobić pomieszczenia socjalne. Plan wyglądał tak, że każde piętro miało być w innym stylu. I tak na przykład pierwsze piętro miało być zielone z mnóstwem sztucznych kwiatów. Drugie bardziej w stylu królewskim czerwono złote a łóżka z baldachimem. Kolejne piętro to styl nowoczesny następne starodawny. Rozalin chciała zadowolić, jak największą część klientów, zapewniając różnorodność pokoi.
- Co szefowa uważa? - zapytała prezesowa kiedy skończyły dokładne oględziny budynku
- Pomysł jest dość dobry. Okolica blisko centrum miasta, ale nie do końca, dzięki czemu goście zaznają ciszy i spokoju. - wypowiedziała się Susan
- Szefowa nie ma pojęcia jak się cieszę - powiedziała z widoczną ekscytacją szczęściem a może nawet lekką dumą
- Jeszcze nie podpisałyśmy umowy, to za wczas na świętowanie. Poza tym muszę jeszcze przeanalizować plan od architektura. Wyślij mi go jak tylko go dostaniesz - odpowiedziała lodowatym tonem. Zwykle nie używała takiego tonu jedynie wtedy kiedy chciała pokazać swoją pozycję. Ale dlaczego właśnie teraz użyła tego tonu? Ona sama nie była tego pewna.
Dwa dni później Susan otrzymała szczegółowy plan hotelu. Po przeanalizowaniu go utworzyła umowę i wysłała ją do jednego z jej pracowników. Nie zwlekała z powiadomieniem prezes Rozalin o swojej decyzji. Wybrała więc numer i zadzwoniła. Nie czekając, na odpowiedź zaczęła mówić.
- Witam z tej strony Markiz. Plan został przeze mnie zaakceptowany, z tej racji jeszcze dzisiaj przyjedzie do pani mój pracownik z umową. Proszę uważnie przeczytać i zastanowić się z warunkami umowy. Przypominam, że zerwanie umowy wiąże się ze sporą karą. Dowodzenia panno Rozalin. - połączenie zostało zakończone
Susan stała tyłem do drzwi, niezauważyła kiedy do pokoju wszedł jej mąż.
- Dlaczego używasz starego nazwiska? - zapytał
- Ponieważ większość moich klientów zna moje panieńskie nazwisko.
- Dobra a powiedz mi, w co zainwestowałaś i jak ty na tym zarobisz i jeszcze, jakie dajesz kary ?
- W hotel z aparatami. Pożyczam lub jak kto woli inwestuje, w projekt klienta on spłaca dług plus pięć procent prowizji. Kiedy dług zostanie spłacony, zabieramy dziesięć procent zysków. Kary są pieniężne, jest to zazwyczaj sto pięćdziesiąt procent kwoty, jaką dałam. - tłumaczyła jak działa jej system
- Obiecuję, że to ostatnie pytanie co jeśli nie zapłaci kary ?
- Od tego mam prawników - wzruszyła ramionami
Tak naprawdę wszystko było ma lewych papierach. Ale zawsze pierwszym krokiem była rozprawa sądowa i przez sąd oznajmiono naliczenie kary. Dzięki temu każdy grosz z kąta trafiał na spłatę kredytu. A jeśli to nie wystarczyło, to przychodził komornik. Byli bezlitośni, często zabierali wszystko, całe majątki. Zostawiali im tyle pieniędzy, by mogli przeżyć, ale nie żyć.

CZYTASZ
Ksieżna Luna
FantasyW świecie gdzie wilkołaki to legenda z dawnych lat, żyje wataha Aleksanda Marshalla. Jest jednym z nielicznych książąt wilkołaków. W słonecznym miasteczku we Włoszech znajduje Susan Markiz która nie jest bezbronną kobietą. Wychowana w złym śmiecie p...