5

216 6 0
                                    

Do pokoju weszła siostra alfy. Wyglądała zwyczajnie, a tak naprawdę bardzo schludnie i z klasą. Sukienka do kolana w kolorze błękitnym i wisiorek z pereł sprawiały, że wyglądała dostojnie.

- Wiem, że mój brat dużo pracuję dlatego przyszłam ci towarzyszyć - uśmiecheła się, ale nie tak jak zwykle. Nie wymusiła tego, to był jej naturalny uśmiech.

- Dziękuję ci księżniczko Anastazjo - maskowała swój płaczliwy ton głosu

- Pomińmy te uprzejmości mówmy sobie po imieniu przynajmniej jak nikogo nie ma

- No dobrze Anastazjo - blondynka uśmiechnęła się

- Płakałaś ? - zapytała z troską Anastazja kiedy podeszła bliżej i zauważyła szklące się oczy Susan

- To nic takiego po prostu włączyłam smutną piosenkę - powiedziała lekko naciągając prawdę. Przecież kariera muzyczna jej mamy była rodzinną tajemnicą. To dlatego by dalsza rodzina nie dowiedziała się o talencie Lotty Anders. Tworzyła ona piosenki pod pseudonimem mrs Dolores. Pomyślała o mamie, która opowiadała o swoim rodzeństwie. Bo wujek Fabien to nie jedyny brat matki Susan. Byli jeszcze Xawier najstarszy brat, Leo oraz bliźniak Lotty Anders Logan, który popełnił samobójstwo jeszcze zanim zaszła w ciąże.

- Przyszłam też, żeby przygotować cię na jutrzejsze nauki - powiedziała siadając obok na podłodze

- Więc to już czas się uczyć - powiedziała już nieco radośniej

- Tak. Czeka cię nauka tańca, manier oraz przestrzeganie protokołu i całej reszty potrzebnej do życia jako Księżna

- O taniec się nie martw, jako nastolatka całkiem dobrze tańczyłam. - Susan już od dziecka próbowała różnych dodatkowych zajęć a jednym z nich był początkowo hip hop, a następnie taniec towarzyski.

- Więc chodziłaś na lekcje tańca ? - Anastazja zadała pytanie

- Tak, tańczyłam. Ale kiedy mój kolega zrezygnował, przez kontuzje, ja też z czasem przestałam chodzić na zajęcia. Bez niego to nie było już takie samo.

- Czyżby to była twoja pierwsza miłość? - podekscytowała się księżniczka

- Bardziej zauroczenie - zawstydziła się przyszła Luna - A ty zakochałaś się kiedyś ?

- Kiedyś, ojejku jak to było dawno a pamiętam to jak by było wczoraj. - uśmiechnęła się rozmarzona

- No to opowiedz mi o nim

- Chodziliśmy do jednej szkoły i on jedyny nie bał się przy mnie być sobą. Reszta dzieciaków ostrożnie dobierała słowa w mojej obecności. On był taki zabawny i miły nie z przymusu jak reszta on po prostu taki był. Dobra koniec o moich uczuciach lepiej powiedz mi jak relacje z moim bratem.

- Cóż, sama nie wiem, znamy się zaledwie kilka dni. Jest dość zajęty, więc nie miałam zbyt wiele okazji, by go lepiej poznać. Moja intuicja podpowiada mi, że to dobry człowiek dlatego bez wahania zgodziłam się na przeprowadzkę. - tłumaczyła swoje odczucia najlepiej jak umiała

- Owszem Alfa jest zajęty, ale to dlatego, że kilka tygodni szukał cię po różnych krajach. Jak tylko nadrobi zaległości, na pewno spędzi z tobą wolny czas.

- Rozumiem, że musi nadrobić zaległości. Jakoś wytrzymam. - Susan naprawdę wierzyła w to, że jej partnerowi też nie jest łatwo.

- Och już ta godzina. Muszę się zbierać za pół godziny kolacja.

- Jasne leć to widzimy się przy stole

- Oczywiście - zaśmiała się księżniczka

Wraz z zamknięciem drzwi zadzwonił telefon. A był to nie kto inny jak Piter Markiz.

- Jesteś sama ? - zapytał po włosku

- Jestem

- Nie zdążyliśmy porozmawiać o interesach, na razie daje ci tydzień wolnego. Musisz się zaaklimatyzować.

- Dziękuję wujku, jak tylko uporam się z lekcjami savoir-vivre, na pewno zajmę się firmą.

- No ja myślę. Fabien by mnie zabił gdybym nie spytał jak tam u ciebie - powiedział żartobliwie

- Właściwie to nie mam zbyt wielu obowiązków. Za to Alex już tak.

- Jesteś na niego zła ? - Piter od razu wyczuł emocje dziewczyny

- Staram się być wyrozumiała - szczerze odpowiedziała

- Jesteś zbyt dobra na ten świat

- A ja myślę, że jestem silniejsza niż myślisz - powiedziała dumnie

- Ja to wiem, w końcu co nieco pomogłem w twoim wychowaniu - w jego głosie było słychać dumę jak by co najmniej była jego córką

Niedługo później rozmowa się skończyła, a Susan ruszyła do jadalni, gdzie w końcu miała zobaczyć swojego chłopaka. Jakież było jej rozczarowanie gdy nie spotkała Alexa. Czekała na niego, a ten nie raczył przyjść. Jej irytacja rosła tak bardzo, że ci bardziej spostrzegawczy mogli wychwycić jej emocje.

Kiedy wróciła do pokoju siadła na łóżku i otworzyła laptopa. Weszła na jedną z wielu poczt internetowych. Znajdowały się tam wszystkie zamówienia na zakup broni. Dziewczyna w pierwszej kolejności sprawdzała, czy klient ma pozwolenie na broń. Dopiero potem czytała, co kupujący pragnął zakupić. Oprócz zwykłej broni można było zakupić broń ze wzorkiem, napisem w innym kolorze po prostu spełniali fantazje klientów. Pracowała dwie godziny, rozdzielając zamówienia między pracownikami.

Wyszła na krótki spacer z Milką, by załatwiła swoje potrzeby.
Alexa nadal nie było, ale blondynka postanowiła to olać. Wzięła długą relaksującą kąpiel i wskoczyła w swoją piżamę. Przeglądała jeszcze chwilę prywatne maile, po czym wyłączyła laptopa.

Następnego dnia kiedy Susan się obudziła, Alexa już nie było. Ponownie uderzyła w nią fala irytacji i smutku. Szybko się ogarnęła i chciała wyjść z pokoju, napotkała przy drzwiach jednego z członków watahy.

- Dzień dobry Luno - przywitał się Alan

- Dzień dobry, kim jesteś i co tu robisz?

- Jestem Alan i alfa kazał towarzyszyć Lunie niezależnie do kąt luna się wybiera. - oznajmił patrząc na nią z szacunkiem

- W porządku idę pobiegać mam rozumieć, że idziesz ze mną ?

- Oczywiście

Tak więc Susan udała się na bieganie po lesie z Milką i jej ochroniarzem Alanem. Chłopak zdziwił się, że dziewczyna przebiegła dziesięć kilometrów. Dla Luny to była jedynie rozgrzewka, ale nie chciała pokazywać wszystkich swoich umiejętności i tego jak bardzo jest wytrzymała.

I tak miną tydzień, Susan widywała się z alfą trochę rano i czasem późnym wieczorem. Nadal nie miała okazji po prostu z nim porozmawiać. Wiedziała o nim sporo od Elizabeth lub Anastazji, ale ona pragnęła poznać go sama. Bardzo chciała poczuć to obiecane jej ciepło i troskę, ale jak na razie czuła tylko chłód i samotność. W takich momentach miała ochotę uciec, schować się i mieć w nosie czy inni się o nią martwią, czy nie.

Przygotowania do roli Księżnej były dla Susan odskocznią od problemów. Nie było to dla niej męczące właściwie to większość rzeczy opanowała w momencie kiedy dowiedziała się o swojej roli. Czarownica, która stała się dla trojaczków nauczycielką ze świata magicznego, traktowała je jak rodzinę. Dlatego też nauczyła młode i niedoświadczone czarownice wszystkiego, co tylko umiała. 

Ksieżna LunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz