Luell po usłyszeniu historii jak Elving się w niej zakochał, była zmieszana. Może czarownica się pomyliła, wskazując Alexa za jej przeznaczenie. Co jeśli to miała być tylko postać poboczna, a właściwą miał być Elving? Dziewczyna dużo rozmyślała o tym co powinna zrobić. Ale jak na razie nie było jej dane wymyślić rozwiązania.
- Zostałam zaproszona do Włoskiego pałacu? - zapytała zaskoczona Luell czytając list od królowej
- W końcu jesteś moją dziewczyną - uśmiechnoł się Elving
- W co ja się ubiorę - zaczeła szukać czegoś w szafie - Trochę za późno na chodzenie po sklepach. W końcu mamy tam być na jutrzejszej kolacji a sporo drogi przed nami.
- Pomogę ci, na pewno coś znajdziemy. - odpowiedział chłopak
Razem przeszukali wszystkie półki, a dziewczyna mierzyła sporo kreacji. Ostatecznie wybrała białą bluzkę z mnóstwem falbanek oraz długą spódnicę w szare lilie.
Wyjechali więc po obiedzie czarnym jak noc autem z pancernymi przyciemnianymi oknami. Pojechali tam wraz z Livi i jej chłopakiem. Kiedy już prawie mieli wysiadać, królewicz zwrócił się do swojej kobiety.
- Dużo się uśmiechaj słońce, bo masz czarujący uśmiech
Gdyby Luell była nieśmiała, na pewno w tym momencie wyglądałaby jak burak. Jednak komentarz chłopaka pozostawił na twarzy dziewczyny, delikatny róż dodając jej kolorytu i podkreślając urodę.
Ochroniarze otworzyli pierwsze drzwi od strony Elving'a a on otworzył drzwi swojej kobiecie pomagając jej wyjść. Królewicz złapał ją za rękę i pewnym lekko doniosłym chodem prowadził we wnętrze pałacu. Doszli do jednego z większych pomieszczeń, a była to jadalnia. Zastali tam Króla i Królową swobodnie dyskutującą na jakiś temat.
- Oh witaj synu - matka zwróciła się do swojego dziecka. Przytuliła go, a następnie zrobiła to samo z Luell mówiąc - Witaj kochana
Król przywitał się z gośćmi bardziej formalnie. Zasiadli do stołu wtedy podano różnorodne dania. Luell pojadła za wszystkie czasy, gdyż Elving dbał o to, by nie wyszła głodna. Rozmawiali na różne tematy, omijając ten jeden, mianowicie ciąża dziewczyny i to, kto jest ojcem. Jednak by kompletnie nie omijać tego tematu, królowa zapytała.
- Jak zamierzasz nazwać córkę ?
- Postanowiłam, że będzie się nazywać Astrid. Jej imię oznacza piękna jak bóstwo.
- Przepiękne imię wybrałaś słoneczko - Elving pogładził jej dłoń
- Masz racje synu
Tutejsze ogrody były o wiele bardziej zadbane i przede wszystkim większe od tych, które Luell zastała w Ameryce. Ale to nie wielkość sprawiła, że tak bardzo ją zachwyciły. To, co w nich podziwiała to umiejętny dobór roślin i liczne oczka, w których pływały najróżniejsze ryby. Był już wieczór kiedy królewicz ze swoją dziewczyną stali na jednym z kilku mostów.
- Myślisz, że twoi rodzice mnie polubili ?
- Myśle, że zrobili to już kilka lat temu - odpowiedział jej Elving
- Pamiętam, jak moja mama opowiadała, jak pięknie jest w tym pałacu. Opisywała ogrody i to jak dużo pracy one wymagają. Miałam zostać architektem krajobrazu, dlatego gdy byłam na studiach, mieliśmy wycieczki do różnych ogrodów. Ale ten tutaj jest moim ulubionym - opowiedziała z entuzjazmem Luell
- Dlaczego miałaś zostać architektem krajobrazu, a nie zostsłaś? - zdiwił się chłopak
- Nie byłam w stanie studiować, za dużo było innych obowiązków jako przyszła Księża. Później zaszłam w ciąże i również nie było na to czasu. - powiedziała bez entuzjazmu
- A teraz ?
- A teraz jestem w kolejnej ciąży i będę potrzebna dziecku. Poza tym nareszcie jestem w kraju więc jakaś robota się dla mnie znajdzie.
- Na pewno nie chcesz ich dokończyć? Ze wszystkim ci pomogę. - obiecał
- Nie no, nie chce. Już dawno o tym zapomniałam. - machnęła ręką
Zaczęło się ciemnic, dlatego też spacerkiem wrócili do pałacu. Luell nie spodziewała się, że zagoszczą w pałacu kilka dni. Ale kiedy jednak wyjeżdżali, mama Elving'a powiedziała jej tak:
- Przejęłaś wszystkie cechy, które uwielbiałam w twojej matce. Jesteś taka piękna i mądra. Z pewnością ta mała kruszynka będzie do ciebie bardzo podobna.
Te słowa dość długi czas pozostały w umyśle Luell. Były one dla niej bardzo wzruszające i pokazywały osobowość Królowej, którą znała z opowieści mamy.
Kiedy już siedzieli w aucie, królewicz zapytał swojej dziewczyny.
- Jak ci się podobało w pałacu ?
- Naprawdę dobrze, wypoczęłam, normalnie jak na wakacjach. - zaśmiała się serdecznie
- To się cieszę, że ci się podobało. Następnym razem zabiorę cię do pałacu w innym kraju. Zamierzam pokazać ci je wszystkie. Mam nadzieje, że lubisz podróżować
- Ja uwielbiam podróże. No ale na dalsze wycieczki może poczekajmy aż urodzę - ponownie rozbrzmiał śmiech Luell
- Oczywiście słoneczko. Poczekamy na promyczka i zwiedzimy wszystkie miejsca, jakie ci się tylko zamarzą. - Elving cieszył się że będzie mógł pokazać wiele wspaniałych miejsc równie wspaniałej dziewczynie
Po kilku dniach spędzonych w rodzinnym domu Luell razem z Elvingiem postanowili, że zamieszkają sami. Wybrali miasto Sorrento. Tam kupili dom, który miał cztery sypialnie. Każdy pokój posiada łazienkę oraz garderobę co było niezwykle wygodne. Dom miał duży ogród a w nim piękną kamienną altanę z kominkiem. Ogrodzenie było wysokie, na tyle by żaden sąsiad nie widział co się tam dzieje.
Livi z chłopakiem zamieszkała w domu naprzeciwko. Nie był on duży, bo miał zaledwie dwie sypialnie i jedną łazienkę.
- Kiedy szykowałam sypialnie dla Wincenta postawiłam na beż i zieleń. Teraz bym tego nie zrobiła. Dałam mu za mało wesołych chwil, ale przynajmniej postarałam się, by zapamiętał kilka piosenek, które stworzyła moja mama.
- O czym opowiadają ta piosenki - zapytał chcąc ciągnąć ten temat dalej
- Większość nie ma słów, ale z pomocą jej przyjaciela stworzyli animacje.
- Mogę ją zobaczyć? - Elving naprawdę chciał usłyszeć i zobaczyć co stworzyła Lotta
- To rodzinny sekret. Wszystkie wspomnienia o niej są w pewnym domu. Schowane bardzo głęboko. Wolno nam otworzyć wszystkie nagrania tylko w rocznicę jej urodzin i śmierci.
- Myślisz, że będzie jej wygodnie - Elving wskazał na łóżeczko, które właśnie skręcił.
- Najwyższej będzie spać z nami w łóżku - zaśmiała się Luell
- Będziemy ją rozpieszczać - położył rękę na ramieniu dziewczyny
- Cieszę się, że jesteś obok - powiedziała lekko się rumieniąc
- Też się cieszę słoneczko. Kocham was oboje i ciebie i tego małego promyczka.
- Astrid będzie rezolutnym dzieckiem, czuje to.
- Skoro tak czujesz, to pewnie tak będzie. Na pewno też odziedziczy twoje piękno i zaradność.
- Oby miała jak najmniej z wilka
- Będzie dobrze słoneczko, Astrid na pewno wyrośnie na wspaniałą kobietę - Elving był zadowolony że na świat przyjdzie taki mały promyczek. Cieszył się że zostanie ojcem co z tego że nie biologicznym
CZYTASZ
Ksieżna Luna
FantasyW świecie gdzie wilkołaki to legenda z dawnych lat, żyje wataha Aleksanda Marshalla. Jest jednym z nielicznych książąt wilkołaków. W słonecznym miasteczku we Włoszech znajduje Susan Markiz która nie jest bezbronną kobietą. Wychowana w złym śmiecie p...