XLIII

14 2 0
                                    

Leżała na kanapie wpatrując się w telewizor. Ten dzień zapowiadał się wyjątkowo nudno. Nie spodziewała się dzisiaj spotkania z Aniołami ani innymi siłami, które wypełzły z piekła lub nieba. Stosunkowo szybko znudziło jej się też przeglądanie pudeł, w których jak się okazało leżała tylko masa gratów. Dlatego przykryła się mocniej kocem, przymykając powieki. Chociaż był to gorący okres w jej życiu i stała gdzieś na granicy wojny w piekle, jak i w niebie była spokojna. Miała czas na sen i przyjemności. Mogła być tylko smutną egoistką i było jej z tym wyjątkowo dobrze.

I wtedy usłyszała natarczywe pukanie do drzwi. Niechętnie podniosła się z kanapy i do nich podeszła. Obecność demona bardzo ją zadziwiła. Chociaż pewnie nie powinna. W końcu działo się wiele. A Miranowi jak wielu innym zależałoby dokończyła zadanie.

— Mamy problem. — Zaczął, kiedy ta tylko otworzyła drzwi. — Musisz przyjść do klubu. I to już w tym momencie. — Polecił, na co ta uniosłam jedną brew.

— Nie... — Zaczęła jednak nie dane jej było dokończyć.

— Chodzi o Cadena. — Oświadczył i to jedno zdanie w pełni wystarczyło.

Niewiele myśląc, wyminęła demona i zaczęła biec. Tak szybko, jak nie biegła już od dawna. I mogła przysiądź, że wcześniej klub wydawał się jakoś bliższy domu blondyna. Teraz każda minuta, a nawet sekunda dłużyła jej się w nieskończoność. A dziwny stres i lęk opanowały jej ciało w sposób, nad którym zupełnie nie panowała.

Wpadła do środka rozglądając się nerwowo po lokalu. Wtedy dostrzegła jego. Caden siedział przy barze, popijając jakiś alkohol. Natychmiast do niego podbiegła i położyła dłonie na jego policzkach. I kiedy tylko spojrzała w jego zielone oczy wiedziała.

— Caden co się stało? — Spytała próbując powstrzymać panikę, która prowała zapanować nad jej ciałem. Jednak ona z nią walczyła. Ostatkiem sił trzymając się, swojej nieludzko opanowanej postawy.

— Nie pamiętam. — Przyznał widocznie skołowany. — To znaczy. Mam jakieś przebłyski, jednak to wszystko wydaje się snem. — Wyznał a ona poczuła się jakby nogi, w każdej chwili mogły się pod nią ugiąć. — Przechodziłem przez pasy i wtedy... Jakby uderzył do mnie samochód... Jednak nic się nie stało... Był mrok, a potem byłem tutaj.

— Ważne, że nic ci nie jest. To pewnie adrenalina. — Zapewniła, przeczesując jego włosy palcami. — Weź wolne w pracy i wrócimy i domu. Musisz odpocząć.

— Jeśli będziesz moją pielęgniarką, jeszcze dzisiaj poczuje się lepiej. — Zapewnił, uśmiechając się cwaniacko.

— Ten facet. — Rzuciła, pokazując bruneta. — To mój znajomy z piekła. Pogadam z nim i wrócimy do domu.

— To ja zadzwonię do pracy. — Oświadczył a ta skinęła głową podchodząc do demona.

Spojrzała na niego, a on mógł przysiądź, że jej nie poznawał. W tej chwili nie była już córką diabła. A nieszczęśliwie zauroczoną dziewczyna, która wiedziała, że nie może go kochać. I z każdym dniem ta świadomość dochodziła do niej coraz mocniej.

— Które? — Spytała, kiedy jej oczy stały się czerwone.

— Mictlan. Wyczułem jej obecność, jednak początkowo nie wydało mi się to podejrzane. Niestety widocznie postanowiła zdobyć jego duszę. — Zauważył, na co ta pokręciła głową zirytowana.

— No cóż. Będę musiała z nią o tym porozmawiać. — Stwierdziła, uśmiechając się szeroko.

— Wiem, co zrobisz. To będzie nasz koniec. — Zauważył, na co ta wzruszyła ramionami.

— Mictlan wydaje się nie najgorszą siostrą. Jednak jest wymagającą. Zawsze uczyła mnie, że moim priorytetem musi być piekło. I ostro karała mnie, kiedy wybierałam inaczej. Koniec z tym. Nie będę więcej jej pionkiem w grze. — Wyjaśniła, unosząc wysoko głowę. — Wybrałam... Obiecaj mi coś.

— Zaopiekuje się twoim człowieczkiem. Musi być w nim coś wyjątkowego, skoro wybierasz jego. — Zauważył, na co ta parsknęłam śmiechem.

— Dla innych nie ma w nim nic wyjątkowego. Dla mnie jest jedyny w swoim rodzaju. — Zapewniła, podchodząc do blondyna. — Chodźmy. — Poleciła, na co ten podniósł się z miejsca.

Razem wrócili do domu. Saren cały czas mocno trzymała jego dłoń. Chociaż dużo kosztowało ją to, co czuła. Stratę i mrok. Bo tylko to pozostawało po podpisaniu traktatu.

— Zrobię obiad. — Stwierdził, kiedy tylko weszli do domu.

— Nie. Proszę nie. — Poprosiła, kiedy ten spojrzał na nią oburzony.

— Gotuję aż tak źle? — Dopytał, na co ta pokręciła głową.

— Muszę Ci coś powiedzieć. Poczekaj chwile. — Poprosiła, znikając w głębi domu. Po chwili wróciła ciągnąć go za sobą. Razem położyli się na kocach rozłożonych na ziemi, a ten pokręcił głową rozbawiony.

— To musi być coś poważnego skoro księżniczka piekła z własnej woli buduję fort z kocy i poduszek. — Zauważył, na co ta westchnęła cicho spoglądając prosto w jego oczy.

— Muszę odejść. Potrzebują mnie w piekle. Nie chciałam tego robić akurat teraz. Jednak mój brat wprowadził zamęt a ja muszę go okiełznać. — Wyjaśniła, łapiąc jego rękę. — Przykro mi, że to tak się kończy.

— Jednak musiało. Obawiam się, że ta historia nie mogła mieć innego zakończenia. — Zauważył próbując ukryć żal który rozdzierał go od środka. W końcu rozumiał. Wiedział kim była ona, a kim on. Ta historia od początku zmierzała do tego miejsca. — W końcu jak inaczej to mogło się zakończyć? Mieliśmy skoczyć jako szczęśliwa rodzinka z dwójką dzieci i uroczym domkiem?

— Nie. To nie byłoby możliwe. — Zauważyła, chociaż to było najoczywistsza rzecz na świecie. — Nie wiem, co mam ci jeszcze powiedzieć.

— Nie mów nic. Tylko spędź ze mną ten ostatni dzień. — Poprosił, na co ta skinęła głową.

— Kiedy obudzisz się jutro, mnie już tutaj nie będzie. I obawiam się, że już nigdy tutaj nie wrócę. — Wyjawiła, odgarniając włosy z twarzy. — Będę rządzić piekłem.

— Więc trzymaj tam dla mnie dobre miejsce. — Poprosił jeszcze nie wiedząc, jak bardzo te słowa rozdziały jej serce.

— Będę. — Zapewniła, uśmiechając się blado. — Pamiętaj o mnie. Tylko o to cię proszę.

— Obawiam się, że nawet gdybyś mnie o to poprosiła nie mógłbym zapomnieć. Nie kogoś, kto wprowadził tak wielki zamęt w moim życiu zmoro nieczysta.

Zbliżyła się do niego i połączyła ich usta. Był wyjątkowy. Nigdy w swoim życiu Saren nie weszła na taki etap relacji. Nie myślała o drugim człowieku tak jak myślała o Cadenie. I to było wyjątkowe. To, co jej dał.

Bo Caden jako pierwszy poruszył jej do tej pory bezużyteczne serce.

Sinners And Mortals Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz