Leżała na kanapie wpatrując się w telewizor. Ten dzień zapowiadał się wyjątkowo nudno. Nie spodziewała się dzisiaj spotkania z Aniołami ani innymi siłami, które wypełzły z piekła lub nieba. Stosunkowo szybko znudziło jej się też przeglądanie pudeł, w których jak się okazało leżała tylko masa gratów. Dlatego przykryła się mocniej kocem, przymykając powieki. Chociaż był to gorący okres w jej życiu i stała gdzieś na granicy wojny w piekle, jak i w niebie była spokojna. Miała czas na sen i przyjemności. Mogła być tylko smutną egoistką i było jej z tym wyjątkowo dobrze.
I wtedy usłyszała natarczywe pukanie do drzwi. Niechętnie podniosła się z kanapy i do nich podeszła. Obecność demona bardzo ją zadziwiła. Chociaż pewnie nie powinna. W końcu działo się wiele. A Miranowi jak wielu innym zależałoby dokończyła zadanie.
— Mamy problem. — Zaczął, kiedy ta tylko otworzyła drzwi. — Musisz przyjść do klubu. I to już w tym momencie. — Polecił, na co ta uniosłam jedną brew.
— Nie... — Zaczęła jednak nie dane jej było dokończyć.
— Chodzi o Cadena. — Oświadczył i to jedno zdanie w pełni wystarczyło.
Niewiele myśląc, wyminęła demona i zaczęła biec. Tak szybko, jak nie biegła już od dawna. I mogła przysiądź, że wcześniej klub wydawał się jakoś bliższy domu blondyna. Teraz każda minuta, a nawet sekunda dłużyła jej się w nieskończoność. A dziwny stres i lęk opanowały jej ciało w sposób, nad którym zupełnie nie panowała.
Wpadła do środka rozglądając się nerwowo po lokalu. Wtedy dostrzegła jego. Caden siedział przy barze, popijając jakiś alkohol. Natychmiast do niego podbiegła i położyła dłonie na jego policzkach. I kiedy tylko spojrzała w jego zielone oczy wiedziała.
— Caden co się stało? — Spytała próbując powstrzymać panikę, która prowała zapanować nad jej ciałem. Jednak ona z nią walczyła. Ostatkiem sił trzymając się, swojej nieludzko opanowanej postawy.
— Nie pamiętam. — Przyznał widocznie skołowany. — To znaczy. Mam jakieś przebłyski, jednak to wszystko wydaje się snem. — Wyznał a ona poczuła się jakby nogi, w każdej chwili mogły się pod nią ugiąć. — Przechodziłem przez pasy i wtedy... Jakby uderzył do mnie samochód... Jednak nic się nie stało... Był mrok, a potem byłem tutaj.
— Ważne, że nic ci nie jest. To pewnie adrenalina. — Zapewniła, przeczesując jego włosy palcami. — Weź wolne w pracy i wrócimy i domu. Musisz odpocząć.
— Jeśli będziesz moją pielęgniarką, jeszcze dzisiaj poczuje się lepiej. — Zapewnił, uśmiechając się cwaniacko.
— Ten facet. — Rzuciła, pokazując bruneta. — To mój znajomy z piekła. Pogadam z nim i wrócimy do domu.
— To ja zadzwonię do pracy. — Oświadczył a ta skinęła głową podchodząc do demona.
Spojrzała na niego, a on mógł przysiądź, że jej nie poznawał. W tej chwili nie była już córką diabła. A nieszczęśliwie zauroczoną dziewczyna, która wiedziała, że nie może go kochać. I z każdym dniem ta świadomość dochodziła do niej coraz mocniej.
— Które? — Spytała, kiedy jej oczy stały się czerwone.
— Mictlan. Wyczułem jej obecność, jednak początkowo nie wydało mi się to podejrzane. Niestety widocznie postanowiła zdobyć jego duszę. — Zauważył, na co ta pokręciła głową zirytowana.
— No cóż. Będę musiała z nią o tym porozmawiać. — Stwierdziła, uśmiechając się szeroko.
— Wiem, co zrobisz. To będzie nasz koniec. — Zauważył, na co ta wzruszyła ramionami.
— Mictlan wydaje się nie najgorszą siostrą. Jednak jest wymagającą. Zawsze uczyła mnie, że moim priorytetem musi być piekło. I ostro karała mnie, kiedy wybierałam inaczej. Koniec z tym. Nie będę więcej jej pionkiem w grze. — Wyjaśniła, unosząc wysoko głowę. — Wybrałam... Obiecaj mi coś.
— Zaopiekuje się twoim człowieczkiem. Musi być w nim coś wyjątkowego, skoro wybierasz jego. — Zauważył, na co ta parsknęłam śmiechem.
— Dla innych nie ma w nim nic wyjątkowego. Dla mnie jest jedyny w swoim rodzaju. — Zapewniła, podchodząc do blondyna. — Chodźmy. — Poleciła, na co ten podniósł się z miejsca.
Razem wrócili do domu. Saren cały czas mocno trzymała jego dłoń. Chociaż dużo kosztowało ją to, co czuła. Stratę i mrok. Bo tylko to pozostawało po podpisaniu traktatu.
— Zrobię obiad. — Stwierdził, kiedy tylko weszli do domu.
— Nie. Proszę nie. — Poprosiła, kiedy ten spojrzał na nią oburzony.
— Gotuję aż tak źle? — Dopytał, na co ta pokręciła głową.
— Muszę Ci coś powiedzieć. Poczekaj chwile. — Poprosiła, znikając w głębi domu. Po chwili wróciła ciągnąć go za sobą. Razem położyli się na kocach rozłożonych na ziemi, a ten pokręcił głową rozbawiony.
— To musi być coś poważnego skoro księżniczka piekła z własnej woli buduję fort z kocy i poduszek. — Zauważył, na co ta westchnęła cicho spoglądając prosto w jego oczy.
— Muszę odejść. Potrzebują mnie w piekle. Nie chciałam tego robić akurat teraz. Jednak mój brat wprowadził zamęt a ja muszę go okiełznać. — Wyjaśniła, łapiąc jego rękę. — Przykro mi, że to tak się kończy.
— Jednak musiało. Obawiam się, że ta historia nie mogła mieć innego zakończenia. — Zauważył próbując ukryć żal który rozdzierał go od środka. W końcu rozumiał. Wiedział kim była ona, a kim on. Ta historia od początku zmierzała do tego miejsca. — W końcu jak inaczej to mogło się zakończyć? Mieliśmy skoczyć jako szczęśliwa rodzinka z dwójką dzieci i uroczym domkiem?
— Nie. To nie byłoby możliwe. — Zauważyła, chociaż to było najoczywistsza rzecz na świecie. — Nie wiem, co mam ci jeszcze powiedzieć.
— Nie mów nic. Tylko spędź ze mną ten ostatni dzień. — Poprosił, na co ta skinęła głową.
— Kiedy obudzisz się jutro, mnie już tutaj nie będzie. I obawiam się, że już nigdy tutaj nie wrócę. — Wyjawiła, odgarniając włosy z twarzy. — Będę rządzić piekłem.
— Więc trzymaj tam dla mnie dobre miejsce. — Poprosił jeszcze nie wiedząc, jak bardzo te słowa rozdziały jej serce.
— Będę. — Zapewniła, uśmiechając się blado. — Pamiętaj o mnie. Tylko o to cię proszę.
— Obawiam się, że nawet gdybyś mnie o to poprosiła nie mógłbym zapomnieć. Nie kogoś, kto wprowadził tak wielki zamęt w moim życiu zmoro nieczysta.
Zbliżyła się do niego i połączyła ich usta. Był wyjątkowy. Nigdy w swoim życiu Saren nie weszła na taki etap relacji. Nie myślała o drugim człowieku tak jak myślała o Cadenie. I to było wyjątkowe. To, co jej dał.
Bo Caden jako pierwszy poruszył jej do tej pory bezużyteczne serce.
CZYTASZ
Sinners And Mortals
FantasyZstąpiła na ziemię, by posiąść trzy dusze. Dwie już zniszczyła tylko jedna pozostała. Po koronę piekła już sięga. I nagle coś się zmienia, a korona sprzed oczu jej znika.