XLVI

17 3 0
                                    

Czuła ogień palący jej ręce. Mimo to nie zareagowała. Jedynie jak zahipnotyzowana wpatrywał się w wejście, w którym już po chwili pojawił się Danjal. Mężczyzna pchnął Mictlan która stała mu na drodze. Wszedł do pomieszczenia mierząc Saren kpiącym spojrzeniem. Był zdecydowanie najokrutniejszym z rodzeństwa. Ponadto pragnął korony piekła. Dlatego jej błąd cieszył ją wyjątkowo mocno.

— Czekałem na moment, w którym pokażesz jak naprawdę słaba jesteś. — Przyznał, zmniejszając odległość między nimi. Spojrzał prosto w jej oczy, które teraz przejawiały pewność siebie i chłód. — Co teraz mi powiesz siostrzyczko?

— Nie jestem już przeklęta. — Oświadczyła, biorąc mocny zamach ogonem. Wiedziała, że przegrała. Jednak nie w jej stylu było poddać się bez walki.

Wtedy do sali weszła reszta jej rodzeństwa. Jakby każdy przyszedłby być świadkiem jej upadku. Mictlan nadal stała przed wejściem kręcąc głową z dezaprobatą. Bast spoglądała na nią ze współczuciem, którego ta się nie spodziewała. Iblis widocznie nie rozumiał, co się stało. Neto, stał z szerokim uśmiechem bawiąc się nożem a Orcus stał z boku widocznie niezaciekawiony tym, co zaszło. Dlatego Saren zastanawiała się, czemu w ogóle tutaj przybył.

Próbowała się bronić. Jednak wtedy Neto rzucił się na nią. Złapał ją mocno plątając jej nadgarstki ogonem.

— Lucyfer chce cię widzieć. — Oświadczył Danjal wychodząc z sali.

Neto, zaczął prowadzić ją przez ciemnie korytarze. Reszta rodzeństwa niczym pozbawione wolej woli marionetki kroczyli razem z nimi. Prowadząc swoją siostre, na egzekucje.

Brunetka wiedziała, że to koniec. Rozumiała co czeka ją za to, co zrobiła. Jednak nawet w tym momencie idąc na rzeź, niczego nie żałowała. Była gotowa na sąd ostateczny, który miał się na niej odbyć. Po setkach lat życia była gotowa na koniec.

Weszła do sali tronowej i niemal od razu odnalazła wzrokiem ojca. Pierwszy raz w życiu nie odczuwała lęku. Nie bała się nawet samego króla piekieł. Była gotowa pierwszy i ostatni raz w życiu być z nim kompletnie szczerym. Bo teraz nie miała już nic do stracenia.

— Naprawdę nie sądziłem, że okażesz się tak słaba. — Przyznał, podnosząc się z tronu. Neto i Danjal zmusili ją, by uklęknęła przed królem piekła. — Miałem cię za silną. Gotową, by zająć moje miejsce. A jednak okazałaś się niezwykle ułomna.

— Dziwne, że to mówisz. — Przyznała, unosząc dumnie głowę. Już się go nie bała. I była gotowa na szczerość. — W końcu ty też się zbuntowałeś. I tak skończyłeś tutaj. Skazałeś na cierpienie siebie, a potem nas dając nam życie pozbawione choćby cienia szczęścia.

— Och Saren. Nie mów, że będziesz płakać. — Mruknął z wyraźną kpiną co widocznie cieszyło jej najstarszego brata.

— Nie. Chcę tylko powiedzieć, że naprawdę mi was szkoda. — Przyznała, cały czas biorąc mocne zamachu ogonem. — Egzystujecie puści i cierpiący wierząc, że władza was uleczy. Modlicie się o to by cierpienie innych przyniosło wam, chociaż chwilę szczęścia, której tak desperadzko pragniecie. — Zauważyła, przejeżdżając po wszystkich spojrzeniem. — Spłodziłeś dzieci, z tyloma kobietami licząc, że w końcu któraś da ci szczęście. Pokochasz ją lub dziecko, które ci da. A to wszystko na marne.

— Czyżby tak zmieniło cię te kilka tygodni? Nagle stałaś się lepsza? — Dopytał Neta, spoglądając na nią z góry.

— Tak. Jestem lepsza. Dlatego każdemu z was życzę czegoś takiego. Miłości, która tyle by wam dała. — Przyznała, uśmiechając się mimowolnie. — Tego wrażenia, że pierwszy raz możecie ufać komuś innemu niż sobie. Poczucia bezpieczeństwa i bycia ważnym. Tego dziwnego wrażenia, że mimo tak długiego życia tak naprawdę żyjecie dopiero kilka chwil. Patrzenia w oczy, które was nie pożądają ani nie nienawidzą. Bo są to oczu, które patrzą na was jak na cały swój świat.

I kiedy Saren mówiła tak wielkie i piękne słowa, wszyscy stali nic nie mówiąc. To, co przedstawiała wydawało się dziwne. Jakby nie była do końca przy zdrowych zmysłach. A jednocześnie była to wizja tak piękna, że nawet Danjal zamilkł.

— Przestań! — Warknął Neto, przydeptując jej ogon. — Oszalałaś i taka jest prawda. — Zapewnił, na co reszta nie licząc jedynie Bast skinęła głową.

— Nie oszalałam. Jestem po prostu szczęśliwa i zakochana. — Przyznała, uśmiechając się szeroko. Nie był to jednak sztuczny uśmiech. A całkowicie szczery. Ta radość tak nie pasowała do odgrywających się właśnie wydarzeń. Jednak był tak promienny a jej oczy tak świetliste, że nawet sam Lucyfer był tym wstrząśnięty. Bowiem nie pamiętał już, kiedy ostatnio widziałby ktoś tak się uśmiechał.

Saren pod względem emocjonalnym była niczym zagubione dziecko. Nie rozróżniała zauroczenia od szczerej miłości. Lekkiej radości od prawdziwego szczęśliwa, które miała trwać długo. Jednak ona o to nie dbała. Chciała myśleć o tym, jak o miłości gotowej na poświęcenie. Jakby tworzyła własną wersję "Romea i Julii".

— Zawiodłaś i zdradziłaś. — W końcu upadły anioł przerwał panującą chwilę ciszy. — A za to może czekać cię tylko jedna kara. — Oświadczył obracając w dłoni ostrze, które doskonale poznawała.

Ostrze to wykute było by ją zabić. Nie miało innego zastosowania. Mogło ranić ją niezwykle dotkliwie, a nawet odebrać jej życie. Wtedy poczuła lęk. Jednak nie zamierzała tego po sobie pokazać.

— Więc będę smażyć się razem z ukochaną mamusią. — Zauważyła, uśmiechając się lekko jednak ten uśmiech nie był tak szeroki i szczery jak wcześniej. — Przekazać jej coś od ciebie.

— Urodziła naiwną idiotkę. Zawsze rysowałaś siebie jak niezależną kobietę, a teraz tracisz wszystko przez mężczyznę. Czyż to nie żałosne? — Dopytał, podchodząc do córki.

— Jeśli miłość i szczęście są żałosne, to chce być żałosna. — Przyznała, spoglądając na rodzeństwo. — Poza tym ktoś, kto stracił wszystko przez zazdrość względem ludzi, nie powinien mnie osądzać.

— Połóżcie ją na czymś. — Polecił, na co Danjal i Neto ułożyli ją płasko na kamiennej półce. — Będziesz cierpieć za zdradę katusze, których nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić. W końcu skoro z taką przyjemnością nas do siebie porównujesz musisz cierpieć, jak prawdziwy upadły anioł.

Tej nocy krzyki Saren rozniosły się po wszelkich zakamarkach piekła zwiastując nową erę piekła.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 15 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Sinners And Mortals Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz