32. Jesteś moim światłem

1.1K 46 12
                                    

Lay

Przeciągnęłam się, czując lekkie zakwasy przy tym ruchu. Na dodatek głowa bolała mnie tak, jakbym to ja wczoraj piła z Zedem. A tak nie było.
Jęknęłam cicho w poduszkę i poklepałam łóżko obok siebie, ale brak ciepłego ciała zmusił mnie, żebym jednak podniosła głowę.

– Damien! – krzyknęłam przeciągle, czekając chwilę.

Kilka sekund później wyszedł z łazienki, ubrany tylko w bokserki. Woda nadal kapała z jego ramion na pierś i brzuch.
Mimowolnie się uśmiechnęłam, widząc mały karabin na jego sercu.

– Dlaczego krzyczysz, jakby cię mordowali?

– Skombinujesz mi przeciwbólowe? – zapytałam.

– Tak, pani – prychnął i odwrócił się, wychodząc na korytarz.

– Kocham cię! – krzyknęłam jeszcze, a słysząc jego chrapliwy śmiech, sama się uśmiechnęłam i z powrotem położyłam głowę na poduszce.

Kiedy wrócił z zapasem tabletek, soku i kilku pączków, byłam gotowa piszczeć z zachwytu.

– Tak. Wiem – zaczął, kładąc się na mnie, gdy już odłożył mój zestaw przetrwania. – Kochasz mnie. – Uśmiechnął się zwycięsko i potarł nosem o mój nos.

– Aktualnie kocham te pączki. – Spojrzałam na dwa ciacha polane czekoladą, a zaraz potem wróciłam wzrokiem do trzeciego, cmokając go lekko w usta.

– Powalczyłbym dłużej z pączkami o miłość, ale wiem, że teraz przegram. – Uniósł brwi. – A po za tym muszę jechać do klubu. – Westchnął. – Zjedz. – Kiwnął głową na pączki.

– Kiedy wrócisz? – Zmarszczyłam brwi.

– Po południu – odpowiedział. – I chciałbym gdzieś cię zabrać jak wrócę, więc zmuś się, by wstać.

– Och, gdzie? – zapytałam, zaciekawiona.

– Gdzieś. – Dał mi pstryczka w nos i podniósł się ze mnie.

– To chociaż powiedz mi, jak mam się ubrać – marudziłam, patrząc na niego, gdy zakładał spodnie.

– Obojętnie, co założysz, będziesz wyglądać dla mnie pięknie, więc możesz ubrać nawet worek.

– Pewnie – odparłam ironicznie. – Ale nie będziemy robić nic, co wymaga ruchu?

Uśmiechnął się złośliwie i mrugnął.
– Może.

– Zboczuszku – mruknęłam, wyciągając nogę poza materac i szturchając go stopą w okolicach kolana, bo tylko tam na tej wysokości mogłam dosięgnąć. – Odpowiedz mi na pytanie.

– Nie będziemy biegać, strzelać, ani rzucać sobą nawzajem, więc możesz założyć kieckę. – Przewrócił oczami, dobrze wiedząc, dlaczego pytałam.

– Dobrze. – Uśmiechnęłam się i wysłałam mu buziaka, gdy już miał wychodzić.

***

Spałam do piątej.
Czy ja jestem poważna?
Dobra... oczywiście, że nie jestem, po co w ogóle pytam?
Gdy tylko zobaczyłam godzinę na zegarku, nie obchodził mnie ból, jaki mnie czekał.
Wyskoczyłam z łóżka, jakby było pod napięciem i pognałam do łazienki.

Chciałam wyglądać dla niego idealnie.
Z jego słów zrozumiałam, że planował coś dużego. Zawsze mi mówił, co będziemy robić, a dziś był tajemniczy.
Do głowy od razu trafiła mi myśl, że to będzie znowu najprawdziwsza randka i ciągle trzymałam się tego pomysłu.

WYZWOLONY [CZ.2] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz