Lay
Jęknęłam w poduszkę, gdy usłyszałam mój głośny dzwonek.
Kto, do cholery dzwoni do mnie w poniedziałek rano? Jeśli to nie z wiadomością, że lekcje odwołane, to niech się pieprzy.Podniosłam głowę z mięciutkiej poduszki, ignorując już fakt, że obok mnie nie było Damiena. Tym bardziej, że w tym domu była siłownia, a on lubił ćwiczyć rano.
Sięgnęłam po telefon i zmarszczyłam brwi, widząc kto dzwoni.- Halo? - zapytałam, przecierając oko wolną ręką.
- Skarbie, pewnie się ucieszysz z mojej prośby - zaczęła mama.
- Po co dzwonisz tak wcześnie? Coś się stało?
- Daj mi powiedzieć! - Roześmiała się. - Czy masz dzisiaj coś ważnego w szkole?
W myślach przebrnęłam przez mój plan zajęć i nie przypominałam sobie o żadnych sprawdzianach, czy projektach.
- Nie.
- Możesz sobie darować ten dzień w szkole, prawda?
- Ale czemu? - W duchu podskakiwałam z radości, ale co mama ode mnie chciała w poniedziałek rano?
- Mam niespodziankę, która na pewno ci się spodoba...w większej części - mruknęła.
- Och - powiedziałam specjalnie. - W sumie to... - Spojrzałam na lewą dłoń, gdzie nadal lśnił pierścionek. Chryste, to nie był sen. - ...też muszę ci coś pokazać - skończyłam zdanie.
- Dobrze, kochanie. Pakuj tyłek do samochodu i przyjeżdżaj. Tylko... - zawiesiła się. - ...przyjedź sama, dobrze? Później mi podziękujesz. - Roześmiała się.
- W porządku - zgodziłam się i rozłączyłam.
Musiałam się zbierać.
Więc Damien również.
Wstałam z łóżka i założyłam wczorajsze ubrania.
Wyszłam na korytarz i nasłuchiwałam.
Chłopak był już w łazience, więc mogłam poczekać jeszcze kilka minut.
Zeszłam po schodach i ruszyłam do salonu, a następnie do połączonej z nim kuchni.
Chwyciłam miskę z owocami i zjadłam pięć truskawek. Poszperałam w szufladach i znalazłam kilka tabliczek czekolady.
Gdy pochłonęłam pół batona, usłyszałam hałas na górze, a po chwili Damien zszedł ze schodów.- Lay? - zawołał.
- W kuchni - powiedziałam, biorąc ostatni gryz czekolady i wstając ze stołka barowego. - Cześć - przywitałam się z nim i dałam buziaka z zamkniętymi ustami.
- Wiecznie jesz - skomentował, na co dostał ode mnie kuksańca.
Uśmiechnął się durno i pocałował mnie jeszcze raz, tym razem dłużej.
- Podwiozę cię do szkoły - powiedział i sam ukradł jedną kostkę czekolady.- Podwieziesz mnie do domu - poprawiłam go. - Mama do mnie dzwoniła, gdy brałeś prysznic i prosiła, bym przyjechała.
- Niby po co? - Zmarszczył brwi, a ja wzruszyłam ramionami. - Musimy jeszcze po drodze zahaczyć o loft.
- To idealnie, bo muszę wziąć prysznic i zmienić te ciuchy. - Westchnęłam, przypominając sobie, że mam na sobie wczorajsze, wygniecione już ubranie.
***
- Dzisiaj kończę o czwartej, więc będę wcześniej w domu - poinformował mnie Damien, gdy już staliśmy pod domem mamy i Charlesa.
- Wrócę Blue, bo wciąż tylko tu stoi. - Uśmiechnęłam się do niego. - Nie wiem, kiedy powiedzieć. Moja mama oszaleje, wiesz o tym? - Spojrzałam na pierścionek.
CZYTASZ
WYZWOLONY [CZ.2]
Romance+18 Momentami byłem bezradny tak mocno, że ogarniała mnie wściekłość. Nienawidziłem tego uczucia, tak samo jak własnego pochodzenia. Gdyby nie ono, mógłbym się zakochać bez obawy, że wszystko stracę. Cały czas musiałem walczyć. Bez chwili odpoczyn...