50. LA - Już znalazłem

1.5K 91 26
                                    

James

- Gdzie są te dokumenty? - zapytałem kolejny raz, przestraszonego na śmierć Trippa.

- Muszą tam być, szefie - odparł i podszedł do mnie, przerzucając razem ze mną sterty teczek i segregatorów.

- Widzisz? Nie ma - powiedziałem po kilku następnych minutach. - Kurwa, nóżek dostały. - Przeczesałem włosy ręką i westchnąłem ciężko, patrząc na ten burdel.

- Posprzątam - odparł szybko chłopak i chwycił pierwszą teczkę z brzegu.

- Zostaw to, do cholery. Muszę ją znaleźć - warknąłem i znowu wsadziłem ręce w stertę teczek, szukając czarnej, z plamą na zgięciu. Nie wykluczam, że była to krew.

- To... - zawiesił się. - Co mam robić?

- Przynieś mi kawę - wymamrotałem, nie patrząc na niego.

- To już trzecia dzisiaj - odezwał się, nie wiem po co.

Powoli się do niego odwróciłem, na co znowu miał niemrawą minę.

- Jebie mnie to. Trzecią kawę poproszę.

- Jasne - rzucił i wybiegł z mojego biura.

- Japitolę. - Przewróciłem oczami i wróciłem do szukania.

Które nic nie daje.
Akurat ona musiała się gdzieś zawieruszyć.

Dwadzieścia minut później nadal jej nie ma. I mojej kawy też.
Wstałem z podłogi i otworzyłem drzwi od biura, wychodząc na ciemny korytarz.
Z mojego salonu dobiegały dwa męskie głosy, które sprawiały, że zaczynała mnie boleć głowa.

- O czym tak plotkujecie, panienki? Jak zrobić moją kawę? - zapytałem, stając w przejściu.

- Zapomniałem! - zawołał Tripp i pobiegł do kuchni i gdyby nie to, że było tu sterylnie, jak w klinice, to by się za nim kurzyło.

- Co tu robisz? - rzuciłem do Gavina, który nadal stał w salonie, między kanapą a śmiesznie drogim stolikiem. - Powinieneś go śledzić.

- Zgubiliśmy go - wypalił i skrzywił się, widząc moją minę.

- Zgubiliśmy? - powtórzyłem.

- Ciągle próbujemy namierzyć jego komórkę, ale jest słaby sygnał. Nadajnik też nie działa.

- Wyrwał go sobie? - Podniosłem głos. - Masz go znaleźć.

- Nie mógł go sobie wyrwać, szefie - powiedział, a ja miałem ochotę się roześmiać.

- No nie pierdol - prychnąłem. - Naprawdę potrzebuję Liama, on przynajmniej ogarnia, jak brzmi mój sarkazm. - Gavin zmarszczył brwi na to imię.

Ta, mistrz wśród nich. Jest od nich wszystkich lepszy we wszystkim i jak tu nie mieć z nim problemu?

- Jeśli go dzisiaj nie znajdziesz, zawieszę cię na haku do góry nogami, na całą noc - skwitowałem i odwróciłem się, idąc do biura.

- Szefie! - sapnął za mną Tripp. - Kawa - dyszał, gdy podawał mi mój kubek z pingwinkiem.

- Pomóż Gavinowi - odparłem jeszcze i znowu zamknąłem się w biurze z teczkami.

***

Dziesięć minut później rozległo się pukanie do drzwi, a ja miałem ochotę rzucić w nie segregatorem i nawrzeszczeć na tego, kto jest za nimi, niczym sfrustrowany bachor.
Drzwi otworzyły się sekundę później, a do środka weszła Ashley.
Ubrana w skórzany gorset i legginsy. Na nogach miała czarne szpilki, które niezwykle je wydłużyły.

WYZWOLONY [CZ.2] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz