4. Nic mi nie mów

3K 149 33
                                    

Damien

Od kilku dni schodziłem Lay z drogi.
Była wkurzona i to bardzo.
Albo na mnie lub na to, że istnieje coś tak mistycznego jak miesiączkowanie.
Wszystko jedno, była wkurzona i piorunowała mnie wzrokiem za każdym razem, gdy przechodziłem obok.
Dziś miałem odebrać wyniki, więc chciałem ją zmusić, by w końcu ze mną porozmawiała.
Ewentualnie przygniotę ją do ściany i wcisnę w twarz te papiery.

– Czemu patrzysz na mnie, jakbyś miał jakieś plany względem mnie? – mruknęła Lay, patrząc na mnie uważnie.

Siedziałem naprzeciwko niej przy stole. Przez cały ten czas miała nos w telefonie, ale chyba wyczuła, że nie spuszczam z niej wzroku.

– Narazie nie mogę ci ich zdradzić. – Uśmiechnąłem się łobuzersko.

– Aha – wymruczała. – A kiedy powiesz?

– Od kiedy to się do mnie odzywasz, jak cywilizowany człowiek? – Mrugnąłem do niej i wstałem z krzesła. – Zawiozę cię.

– Mhm. – Znowu patrzyła w telefon.

Przewróciłem na nią oczami i przechodząc obok niej złapałem za komórkę, chowając ją od razu do przedniej kieszeni spodni.

– Ej! – syknęła.

– Do samochodu. – Kiwnąłem głową na drzwi wejściowe i poszedłem przodem.

– Nie rozkazuj mi. Nie jestem twoim zwierzakiem. Oddaj mi telefon, Damien. – Rzucała poleceniami, drepcząc tuż za mną stópkami okrytymi skarpetkami w jeże. Bałem się jak cholera.

– Nie – odparłem.

– Damien! – Podniosła głos, oburzona, a ja mimowolnie się uśmiechnąłem.

Lecz uśmiech zamarł mi na twarzy, gdy poczułem, jak przyciska się do moich pleców i pcha na ścianę obok drzwi, stając przede mną.
Czubkiem głowy sięgała mi prawie pod brodę, ale teraz ze swoją wkurzoną miną i zaciśniętymi zębami, trochę mnie jednak przeraziła.
Podeszła bliżej, dotykając mnie nieznacznie, na co odetchnąłem, próbując się uspokoić.
Jak dobrze, że byliśmy sami w domu. Gdyby nie to, już dawno ktoś by nas od siebie odklejał.
Dziewczyna stanęła na palcach, wpatrzona w moje usta.
Pochyliłem głowę, by mogła do mnie dosięgnąć.
Pocałowała mnie delikatnie, przytulając się do mnie.
Odsunęła się i spojrzała mi w oczy. Jej burzowe tęczówki żarzyły się w przyciemnionym korytarzu.
Nie wiedziałem, co jej się teraz działo, bo unikała mnie przez kilka dni, jak zarazy.
Uśmiechnęła się złośliwie i tym razem mocniej przycisnęła do mnie usta, sprawiając, że zrobiło mi się gorąco, a w spodniach zaczynało brakować mi miejsca. 
Pogłębiła pocałunek, wodząc rękami po moim zakrytym koszulką brzuchu.
Mruknąłem gardłowo i chwyciłem ją za pupę, przysuwając jeszcze bliżej siebie. Nasze biodra się o siebie otarły, a dziewczyna jęknęła słodko.
Zesztywniałem, gdy jej ręka zjechała niżej i zatrzymała się na moim kutasie, ściskając go przez spodnie.
Nie to, że narzekałem, ale ktoś mi ją chyba podmienił. 
Sapnąłem, czując jak ociera się o mnie swoją cipką. Jej druga dłoń również zniknęła z mojego brzucha i powędrowała na dół.
Przygryzła moją dolną wargę i przytrzymała chwilę między zębami, sprawiając, że zabrakło mi tchu.
W tym momencie ona rządziła, a ja czekałem na jej kolejny ruch, uwiedziony tak, że bardziej się nie dało.

– Lay – mruknąłem, czując jak mnie pociera, jednocześnie zostawiając malinki na mojej szyi.

Po chwili odsunęła się ze złośliwym uśmiechem i migoczącymi oczami.
Westchnąłem, zawiedziony, że już mnie nie dotyka.

WYZWOLONY [CZ.2] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz