Lay
– Jak ja gardzę tą czarownicą – jęknął Colin, upychając ostatni zeszyt w plecaku.
– Też. – Westchnęłam ciężko, powłócząc nogami w stronę bramy szkoły. Już w oddali widziałam Jaguara i Damiena, który łapał pierwsze promienie słońca, oparty o bok auta.
– Pomogłabyś mi na jutro z tym wypracowaniem? Muszę jeszcze zrobić ponad trzydzieści zadań na matmę – poprosił Colin.
Wzruszyłam ramionami, bo naprawdę nie chciało mi się pisać pracy dla siebie i jeszcze innej dla Colina. Zawsze pomagałam, jeśli mogłam, ale potrafiłam też czasem odmówić.
– Nie wiem, czy będę mieć czas. Na pewno mogę ci przesłać swoje, jak napiszę i po prostu pozmieniaj pod siebie – odpowiedziałam.
Skinął głową, dziękując mi, ale gdy z powrotem skupił uwagę na tym, co przed nami, zassał gwałtownie powietrze.
– Czy to kociak? – Niemal zakwiczał.
Zwolniłam trochę marsz, bo zaraz dojdziemy do bramy, a potem od razu do Damiena, a nie chciałam przysparzać Colinowi wstydu. Lepiej, by mój 'kociak' nie usłyszał zachwytów mojego przyjaciela.
– Tak. Chcesz go poznać? – zaoferowałam, a chłopak rozszerzył swoje zielone oczy.
– Nie boisz się, że ci go odbije?
– Nie – odparłam od razu. – Chyba mówiłeś coś o tym, że jest bardzo bardzo hetero – przypomniałam mu.
– Ta, ale nigdy nie mów nigdy. – Oblizał usta. – Oddałbym nerkę, gdybym miał pewność, że dałbym radę go uwieść. – Wciąż patrzył na Damiena.
Mój narzeczony odbił się od samochodu i wyprostował, widząc naszą dwójkę. Uśmiechnął się do mnie.
– Tylko nie wariuj, proszę cię – szepnęłam do Colina, a on wydał z siebie jakiś bliżej nieokreślony pisk, który chyba miał mnie uspokoić, że chłopak da sobie radę ze swoim fangirlem.
Jakoś nie mogłam mu uwierzyć.– Cześć, LayLay. – Damien posłał w moją stronę szerszy uśmiech i podszedł bliżej, żeby mnie pocałować.
– Hej – odpowiedziałam, gdy odsunął się po buziaku. – To jest mój przyjaciel. Colin. – Wskazałam na chłopaka. – Colin, to Damien. – Kiwnęłam do niego uspokajająco.
Damien, nieświadomy tego, że jest w towarzystwie nie jednej, a dwóch zakochanych w nim osób, wyciągnął rękę na powitanie, a Colin grzecznie odpowiedział tym samym gestem.
Uścisnęli sobie dłonie, ale czułam, jak Colin drży obok mnie.– To z tobą Lay tańczyła na imprezie, zanim ją ukradłem? – zapytał Damien.
– I zanim przeraziłeś mnie na śmierć? Ta, to byłem ja – potwierdził Colin.
Damien zmarszczył brwi.
– Przeraziłem cię? Pamiętam, że chciałeś mnie sprowokować do walki o moją dziewczynę.
Colin otworzył usta w zaskoczeniu.
– Tak? To musiałem być zalany w trupa – parsknął. – Przepraszam, kwiatuszku, ale w życiu bym o ciebie nie walczył. – Spojrzał w górę na Damiena. – Nie ta płeć. – Mrugnął do niego z małym uśmiechem, nagle pozbawiony wstydu.
Damien uniósł brwi.
Pora się zmywać.– Musimy się zgadać niedługo na jakąmś imprezę. Colin? – Zmieniłam temat, podchodząc do samochodu i otwierając sobie drzwiczki od strony pasażera.
CZYTASZ
WYZWOLONY [CZ.2]
Romance+18 Momentami byłem bezradny tak mocno, że ogarniała mnie wściekłość. Nienawidziłem tego uczucia, tak samo jak własnego pochodzenia. Gdyby nie ono, mógłbym się zakochać bez obawy, że wszystko stracę. Cały czas musiałem walczyć. Bez chwili odpoczyn...