39. Niby ohydne, ale gorące

2.1K 113 1
                                    

Lay

– Jak ja gardzę tą czarownicą – jęknął Colin, upychając ostatni zeszyt w plecaku.

– Też. – Westchnęłam ciężko, powłócząc nogami w stronę bramy szkoły. Już w oddali widziałam Jaguara i Damiena, który łapał pierwsze promienie słońca, oparty o bok auta.

– Pomogłabyś mi na jutro z tym wypracowaniem? Muszę jeszcze zrobić ponad trzydzieści zadań na matmę – poprosił Colin.

Wzruszyłam ramionami, bo naprawdę nie chciało mi się pisać pracy dla siebie i jeszcze innej dla Colina. Zawsze pomagałam, jeśli mogłam, ale potrafiłam też czasem odmówić.

– Nie wiem, czy będę mieć czas. Na pewno mogę ci przesłać swoje, jak napiszę i po prostu pozmieniaj pod siebie – odpowiedziałam.

Skinął głową, dziękując mi, ale gdy z powrotem skupił uwagę na tym, co przed nami, zassał gwałtownie powietrze.

– Czy to kociak? – Niemal zakwiczał.

Zwolniłam trochę marsz, bo zaraz dojdziemy do bramy, a potem od razu do Damiena, a nie chciałam przysparzać Colinowi wstydu. Lepiej, by mój 'kociak' nie usłyszał zachwytów mojego przyjaciela.

– Tak. Chcesz go poznać? – zaoferowałam, a chłopak rozszerzył swoje zielone oczy.

– Nie boisz się, że ci go odbije?

– Nie – odparłam od razu. – Chyba mówiłeś coś o tym, że jest bardzo bardzo hetero – przypomniałam mu.

– Ta, ale nigdy nie mów nigdy. – Oblizał usta. – Oddałbym nerkę, gdybym miał pewność, że dałbym radę go uwieść. – Wciąż patrzył na Damiena.

Mój narzeczony odbił się od samochodu i wyprostował, widząc naszą dwójkę. Uśmiechnął się do mnie.

– Tylko nie wariuj, proszę cię – szepnęłam do Colina, a on wydał z siebie jakiś bliżej nieokreślony pisk, który chyba miał mnie uspokoić, że chłopak da sobie radę ze swoim fangirlem.
Jakoś nie mogłam mu uwierzyć.

– Cześć, LayLay. – Damien posłał w moją stronę szerszy uśmiech i podszedł bliżej, żeby mnie pocałować.

– Hej – odpowiedziałam, gdy odsunął się po buziaku. – To jest mój przyjaciel. Colin. – Wskazałam na chłopaka. – Colin, to Damien. – Kiwnęłam do niego uspokajająco.

Damien, nieświadomy tego, że jest w towarzystwie nie jednej, a dwóch zakochanych w nim osób, wyciągnął rękę na powitanie, a Colin grzecznie odpowiedział tym samym gestem.
Uścisnęli sobie dłonie, ale czułam, jak Colin drży obok mnie.

– To z tobą Lay tańczyła na imprezie, zanim ją ukradłem? – zapytał Damien.

– I zanim przeraziłeś mnie na śmierć? Ta, to byłem ja – potwierdził Colin.

Damien zmarszczył brwi.

– Przeraziłem cię? Pamiętam, że chciałeś mnie sprowokować do walki o moją dziewczynę.

Colin otworzył usta w zaskoczeniu.

– Tak? To musiałem być zalany w trupa – parsknął. – Przepraszam, kwiatuszku, ale w życiu bym o ciebie nie walczył. – Spojrzał w górę na Damiena. – Nie ta płeć. – Mrugnął do niego z małym uśmiechem, nagle pozbawiony wstydu.

Damien uniósł brwi.
Pora się zmywać.

– Musimy się zgadać niedługo na jakąmś imprezę. Colin? – Zmieniłam temat, podchodząc do samochodu i otwierając sobie drzwiczki od strony pasażera.

WYZWOLONY [CZ.2] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz