Zed
Dwa tygodnie później
- Stary, musisz mi pomóc. - Nie byłem pewien, ale chyba podobne słowa wydarły się ze mnie już jakiś czas temu. I również były skierowane do mojego kuzyna.
- Nie mam czasu, muszę wrócić do domu i ogarnąć się na bal - urwał krótko, aż zacisnąłem zęby.
Wciąż byliśmy w studio, ale skończyliśmy z klientami na dziś. Była sobota, a nasze dziewczyny miały o szóstej bal absolwentów.
Spojrzałem na zegarek i mruknąłem przekleństwo pod nosem na widok godziny.
Była dopiero czwarta.- A ty co? Jedziesz jeszcze na makijaż, że się nie wyrobisz? Idę na ten sam bal, kretynie - wypaliłem, zbierając swoje pierdoły. Przy mojej szafce leżała jakaś koszulka, którą już powinienem zabrać do domu i wyprać.
Damien skrzyżował ramiona na klacie, jakby próbował mnie wystraszyć. Nie w tym życiu, miałem takie same bary.
- Nauczyłeś się tego rozczarowanego spojrzenia od Lay? - Uniosłem brew, drocząc się z nim nieustannie.
On też uniósł brew.
- Nie mam jak, bo Lay nigdy nie jest rozczarowana. - Och, sam wdepnąłem w tę pułapkę. Niech mu będzie.
- A skoro o rozczarowaniu mowa... - zacząłem niepewnie, nagle tracąc werwę do rozmowy, skoro nie mogłem się już dłużej z niego wyśmiewać.
Kurde, a jeśli teraz mi nie pomoże w ramach mini zemsty?
- Ruda nie miała orgazmu? - wypalił swobodnie, a ja aż się zapowietrzyłem, z powrotem rzucając koszulkę na ziemię.
- No wiesz co? - burknąłem z pretensją.
Popatrzył wymownie na koszulkę, jakby mówiła mu, że jej właściciel jest dzieciuchem i ma dać sobie spokój, bo ona już to zrobiła.
Znaczy, nie odbiegajmy od tematu. Koszulki nie porozumiewają się w myślach z Damienem. Koszulki nie mają myśli, na Boga!- Ostatnio przypadkiem podsłyszałem rozmowę Ri i Lay. - Odchrząknąłem, a Damien wreszcie skupił na mnie uwagę. Wyglądał na zaintrygowanego. - Nie chciałem im przerywać, ale nie chciałem też odchodzić, skoro już przyjechałem, więc zaczekałem...
- Przy drzwiach i wszystko słysząc? - dokończył chłopak, a ja zacisnąłem usta, bo nie miałem nic na swoją obronę.
- Może - stwierdziłem, poddając się.
- I o czym gadały? - dopytał z grzeczności.
- O seksie - wypaliłem, czerwieniejąc na twarzy. Te słowa sprawiły, że znów Damien nadstawił uszu. Nie dosłownie oczywiście. To by było akurat zabawne. - Rina powiedziała Lay, że jej zazdrości i chce to już zrobić - dodałem.
- No to masz problem z głowy. - Wzruszył ramionami, czyszcząc szafkę, bo w pewnym momencie pracy rozlał się tusz. Niezdara.
- Wcale nie - prychnąłem. - Jestem przez to jeszcze bardziej zestresowany.
- Zed. - Westchnął chłopak przeciągle i usiadł na swoim fotelu. Okręcił się na nim, jak bachor i spojrzał na mnie wreszcie. - To nie jest fizyka kwantowa, do cholery. To tylko seks.
- Boję się - przyznałem niepewnie. - Ostatnio byłeś milszy - dodałem ciszej, też siadając na fotelu przy swoim stanowisku.
- Po prostu za dużo o tym myślisz. Robiliście już coś, jak ci radziliśmy z Jamesem?
- Tak - mruknąłem markotnie. - Było dobrze. Ale tylko się ocieraliśmy - powiedziałem.
- Lepsze to niż nic - wypalił. - A teraz mnie posłuchaj, do diabła i więcej się nie zamartwiaj. - Pochylił się w moją stronę. - Skoro dziewczyny gadają o seksie, to znaczy, że pewnie jest bardziej zaciekawiona, niż przestraszona. Więc ty też taki bądź. Przecież nie zrobisz jej krzywdy. Bez przesady.
CZYTASZ
WYZWOLONY [CZ.2]
Romantizm+18 Momentami byłem bezradny tak mocno, że ogarniała mnie wściekłość. Nienawidziłem tego uczucia, tak samo jak własnego pochodzenia. Gdyby nie ono, mógłbym się zakochać bez obawy, że wszystko stracę. Cały czas musiałem walczyć. Bez chwili odpoczyn...