Lay
Od dwóch dni nie widziałam się z Damienem. Z tego co słyszałam od Zeda, nocami przesiadywał w kasynach, sprawdzając listę, która nadal była nieskończona, szukając pozostałych dłużników.
Nie pisałam do niego, ani nie dzwoniłam.
Tęskniłam od momentu, kiedy wyszedł razem z Jamesem, ale nie byłam pewna, czy dam radę się z nim widzieć.
Naprawdę tęskniłam. To nie tak, że wraz z tymi wydarzeniami przestałam czuć. Bardzo chciałam, by wszystko wróciło do normy. Wszystko, czyli moje uczucia, które za mocno bulgotały w towarzystwie Damiena.
Chciałam wrócić do tego, co było. Bez całej tej otoczki niebezpieczeństwa, a teraz i rządzenia półświatkiem. Damien był moim chłopakiem, który nie mógł być zwykłym chłopcem. Nawet teraz, tylko przy mnie.
Dlatego tęskniłam i miałam ogromną nadzieję, że wrócimy do siebie i będzie jak dawniej. Swobodnie, słodko i tak, by bez wątpliwości wiedzieć, że wciąż otacza nas nasza więź.Nie wiedziałam, czy to na pewno możliwe, ale będę do tego dążyć. I powinnam zacząć ten proces od siebie samej. Nie mogłam go odpychać, bo sama przez to cierpiałam. Chciałam z powrotem nasz związek. Nawet jeśli od dziś umawiałam się z dojrzalszą wersją mojego Damiena.
Dzisiaj wracała moja mama i Charlie, więc będę musiała jakoś wyjaśnić jego nieobecność w domu.
Zbliżała się już godzina ich przyjazdu, więc siedziałam na kanapie w towarzystwie psiaka, który z zainteresowaniem popatrywał to na telewizor, to na mnie.Rina przyszła wczoraj popołudniu, tak jak obiecała.
Wyjaśniłam jej, kim jest James i co będą robić w związku z tym, że teraz to oni są przywódcami mafii.– Ri, nigdy nic o nich nie mów – ostrzegłam ją. – Nie działają pod swoimi imionami. Więc jeśli ktoś coś usłyszy i połączy fakty, możemy mieć kłopoty. Duże. – Skrzywiłam się.
– Nie powiem – odparła. – Ale nadal nie mogę przetrawić tego, że zachowuje się jak dupek, po tym co ci się stało – fuknęła.
– Ma dużo na głowie – mruknęłam. – I nie zachowuje się, jak dupek.
– A ty wciąż go bronisz! – sapnęła ze złością.
– Nie bronię – zaprzeczyłam. – Sama trzymam go na dystans, dopóki czuję się okropnie sama ze sobą. Nie chcę, żeby znów patrzył na te siniaki i widział wszystko, co mogło mi się dziać. Nie naciska, bo nie chce mnie jeszcze mocniej skrzywdzić.
– Aha. – Odetchnęła. – Jest twoim chłopakiem, podobno cię kocha. Kto zostawia swoją dziewczynę, która przez pojebane układy zostaje porwana i skrzywdzona? A, no tak, Damien.
– Przestań – syknęłam. – Sama mu kazałam mnie zostawić. Porozmawiam z nim. Jak to przejdzie.
– Przejdzie, jak przemówisz mu do rozumu. – Wstała z kanapy. – Dlaczego nagle się taki stał? Z tego co mi mówiłaś, to nie chciał brać w tym udziału. Ten skurwiel nie żyje. Mógł zostawić z tym wszystkim Jamesa i mieć spokój. – Wzruszyłam ramionami na jej teorię.
Prawda była taka, że ja również się dziwiłam.
– Victor wspominał tylko, że będziemy bezpieczniejsi, gdy on nie odejdzie z mafii. Tyler go nie wyda, ale dlaczego akurat będzie milczeć, kiedy Damien będzie nadal w tym bagnie?
– Cholera ich wszystkich wie – wymruczała, patrząc w przestrzeń, zastanawiając się. – Muszę lecieć, skarbie. – Uśmiechnęła się do mnie po chwili. – Trzymaj się i pamiętaj, żeby z nim porozmawiać. – Pomachała mi i zniknęła w korytarzu.
Wspomnienie tej rozmowy rozmyło się, gdy usłyszałam szczęk klucza, obracanego w zamku, a następnie szelesty i stukot obcasów.
Wdech i wydech.
Dam sobie radę.
CZYTASZ
WYZWOLONY [CZ.2]
Romansa+18 Momentami byłem bezradny tak mocno, że ogarniała mnie wściekłość. Nienawidziłem tego uczucia, tak samo jak własnego pochodzenia. Gdyby nie ono, mógłbym się zakochać bez obawy, że wszystko stracę. Cały czas musiałem walczyć. Bez chwili odpoczyn...