Damien
– Więc? Zauroczenie ci minęło? – rzuciłem pytaniem od razu, jak Camaro Lay odjechało spod kamienicy.
Lekki uśmiech, który miał na twarzy, zaczął znikać.
– O czym ty gadasz? – Spoważniał i przełknął.
– Naprawdę myślisz, że tego nie widzę? – Przewróciłem oczami. – Lubisz Lay.
– I nic z tym nie zrobisz? – Roześmiał się bez humoru.
– Oczywiście, że nie – odparłem. – Bo wiem, że nie jesteś kretynem i dobrze wiesz, co robić. – Zmrużyłem oczy. – Nie zakochałeś się w Lay, tylko widzisz w niej Maggie, nie? Masz do niej słabość i tyle.
Spiął się na to pytanie. Oczywiście, że tak było. Była do niej podobna.
– Mieliśmy o niej więcej nie rozmawiać. – Zacisnął zęby, a w oczach takich samych jak moje, błysnęła złość.
Maggie to był drażliwy temat. Dziewczyna nie żyła od trzech lat. Została zamordowana w nasze urodziny, tej samej nocy, kiedy nasz trener - Paul zmusił nas do pierwszego strzału. Piliśmy w barze przez resztę nocy, aż zadzwoniła przyjaciółka Maggie i powiedziała Jamesowi, że jego dziewczyna nie żyje.
Zawsze upierał się przy tym, że nie byli razem. Po prostu się przyjaźnili i lubili się odwiedzać od czasu do czasu. Przez jedną z takich schadzek wkurzył ojca, który tak naprawdę bez większego powodu zrobił mu szramę na twarzy.
Do tego wszystkiego na pogrzebie dowiedział się, że Maggie była z nim w ciąży, a odpowiedzialny za jej śmierć był jeden z ludzi Victora.
Nie doczekał kolejnego wschodu słońca i był zapalnikiem dalszego zachowania Jamesa. Po nim było mu o wiele łatwiej po prostu strzelić. Zatracił się.A teraz ja, chcąc mu przemówić do rozumu, podszedłem do niego bliżej i spojrzałem w takie same oczy jak moje.
– Lay wie? – Uniosłem brwi. Wydawało mi się, że wie. Jeszcze kilka dni temu była bardzo ostrożna.
– Tak, ale staram się nie myśleć o niej w ten sposób. Sorki, stary, ale jak mogłem się nie zauroczyć? Razem ją poznaliśmy.
Zacisnąłem zęby.
– Właśnie nie. Ty masz w głowie tylko zauroczenie, bo jedyne, co robiłeś, to na nią patrzyłeś. Ale to ja ją poznałem i mogłem się zakochać.
– No to chyba możesz mnie zrozumieć, dupku – warknął, rozkładając ramiona. – Sam się śliniłeś na jej widok, gdy ona nawet nie wiedziała o twoim istnieniu. Staram się. Chcę, żeby była moją przyjaciółką. Nie chcę, żeby przy mnie uważała.
James westchnął przeciągle i wyszedł z salonu.
Byłem na niego wkurzony.
I na siebie również.
Po chwili chłopak wrócił z dwoma szklankami i butelką whisky.– Dawno z tobą nie piłem. Bez Lay – prychnął, nalewając nam alkoholu na dwa palce.
Wziąłem swoją szklankę i wychyliłem całą jej zawartość na raz.
– Przepraszam, jeśli moja dziewczyna nam przeszkadza, kretynie – skwitowałem, aż się skrzywił.
– Nie, znaczy... – Odchrząknął. Spojrzał na swoją szklankę i zanim mówił dalej, wypił drinka. – Nic do was nie mam, po prostu czasami tęsknię. – Wzdrygnął się. – Uch, to zabrzmiało jeszcze gorzej.
– Wiem. – Pokiwałem głową. Może nie znaliśmy się od urodzenia, ale to nam nie przeszkodziło mieć więzi. Kurde, facet wyglądał jak ja, musiałem wiedzieć o nim wszystko, na wypadek gdybym miał się pod niego podszywać. Niemal uśmiechnąłem się na swoje myśli. W szkole parę razy się to zdarzało.
CZYTASZ
WYZWOLONY [CZ.2]
Storie d'amore+18 Momentami byłem bezradny tak mocno, że ogarniała mnie wściekłość. Nienawidziłem tego uczucia, tak samo jak własnego pochodzenia. Gdyby nie ono, mógłbym się zakochać bez obawy, że wszystko stracę. Cały czas musiałem walczyć. Bez chwili odpoczyn...