Lay
Gdy tylko drzwi się zamknęły, skierowałam się do ciemnego salonu i idąc na oślep, usiadłam na kanapie.
Poszczęściło mi się, bo zaraz obok siebie znalazłam leżącego pilota, którym włączyłam wielką plazmę.
Od razu włączył się kanał sportowy, ale z tytułu, że była to siatkówka, z chęcią rozsiadłam się wygodniej na wielkiej kanapie i oglądałam.
Piętnaście minut później usłyszałam ciężkie kroki na schodach. Wiedząc, że to James, nic sobie z tego nie robiłam, ignorując go. A przynajmniej udawałam, że jego obecność nie robi na mnie wrażenia. Wciąż przyzwyczajałam się do tego, że Damien ma brata bliźniaka.
Kiedy światło rozbłysło w malutkim korytarzu, oświetlając również salon, usłyszałam gwałtowny wdech.- Ja pierdolę - sapnął. - Wystraszyłaś mnie.
Odwróciłam głowę do tyłu, patrząc na chłopaka.
Był bez koszulki, z rozczochranymi włosami, jakby dopiero co wstał z łóżka. Nadal wyglądał, jakby próbował nie zasnąć na stojąco.- Przepraszam? - odparłam cicho, odwracając się z powrotem w stronę telewizora. Trochę głupio, ale odczułam ulgę, że czymś jednak się różnił od Damiena. Nie miał żadnych tatuaży, a przynajmniej nie na rękach i torsie.
- Co tu robisz? - zapytał, obchodząc kanapę i siadając na czarnym fotelu, niedaleko mnie. - Damien gdzieś wyszedł. A ty jesteś tu pierwszy raz.
- Przyjechałam z Charlesem. - Wzruszyłam ramionami. - Poszli do klubu.
- Od kiedy to mój wujek jest taki rozrywkowy? - prychnął, siadając wygodnie, kładąc nogi odziane w czarne jeansy, na stoliku kawowym.
- Zawsze jesteś takim zabawnym cwaniakiem? - zapytałam, przyglądając mu się.
Jak się okazało, blizna przy kąciku ust nie była jedyna.
Jego klatkę piersiową zdobiło kilka kresek, odznaczających się białą barwą, na śniadej skórze.
Miał coś bardziej bolesnego niż tatuaże i przez to zrobiło mi się go mimowolnie żal.
Po prawej stronie umięśnionego brzucha, znajdowała się szersza blizna, jakby dostał nożem.- Rośnie razem ze mną - powiedział nagle.
- Co? - Zmarszczyłam brwi, wytrącona z równowagi.
- Ta blizna. - Dotknął tej na brzuchu. - Dostałem nożem podczas ćwiczeń, gdy miałem piętnaście lat. Nie goiła się dobrze, bo ciągle rozrywałem szwy, nie przestając ćwiczyć - wyjaśnił.
- Przykro mi - powiedziałam odruchowo.
Chłopak roześmiał się, patrząc na mnie błyszczącymi oczami.
- Jesteś słodka, gwiazdko.
- Gwiazdko? - Uniosłam brwi.
W odpowiedzi wzruszył ramionami, po chwili jednak otwierając usta.
- Świecisz - zaczął. - Delikatnie i tak, że sama tego nie widzisz. - Uśmiechnął się.
- Ta? - Odetchnęłam. - Nie dość, że jesteś nowym chłopcem półświatka, to jeszcze po godzinach poetą? Teraz też świecę? - zapytałam ironicznie.
- Tak, bo powoli się chyba rozchmurzasz - odparł ze śmiechem.
Zmarszczyłam brwi, widząc jak mi się przygląda.
- Przestań - powiedziałam stanowczo.
- Co takiego? - Wciąż patrzył na mnie podobnie jak Damien.
- Patrzeć na mnie w ten sposób - odparłam, teraz o wiele ciszej. - A co z resztą? - zapytałam, chcąc zmienić temat.
CZYTASZ
WYZWOLONY [CZ.2]
Romance+18 Momentami byłem bezradny tak mocno, że ogarniała mnie wściekłość. Nienawidziłem tego uczucia, tak samo jak własnego pochodzenia. Gdyby nie ono, mógłbym się zakochać bez obawy, że wszystko stracę. Cały czas musiałem walczyć. Bez chwili odpoczyn...