10. Mogę się w końcu przywitać?

2.4K 129 12
                                    

Lay

– Ty nadal śpisz?! – wykrzyknęła moja mama, gdy tylko weszła do pokoju.

Z trudem otworzyłam oczy i próbowałam skupić zepsuty wzrok, by zobaczyć mamę, która patrzyła na mnie z wyczekiwaniem, z jedną ręką na biodrze.

– Damien wyszedł trzy godziny temu do pracy, Charlie jeszcze wcześniej. Zaraz jadę do sklepu, ale widząc cię w takim stanie, raczej dam sobie radę sama – prychnęła, podchodząc do mnie i zabierając mi pościel.

– Mam coś robić w domu, czy mogę się polenić? – wymamrotałam, nadal przytulając jeden policzek do poduszki.

– Posprzątaj parter. – Wzruszyła ramionami. – Piętro ogarnęłam wczoraj, więc reszta jest twoja. Później się leń, ile wlezie. – Uśmiechnęła się. – Nawet nie słyszałaś, jak wychodził? Przez zamknięte drzwi słyszałam, jak się z tobą żegna. – Zmrużyła na mnie oczy.

Słyszałam, jak się żegnał.
Ale nie ze mną, tylko z moim tyłkiem.

– Nie, nie słyszałam. – Skłamałam, zaciskając zęby na dolnej wardze, by się nie roześmiać.

– Charlie nie mówi mi takich słodkich rzeczy – skwitowała ironicznie.

– Jakich rzeczy? – zapytałam, dolewając jej paliwa.

– Niedługo wrócę. Będę tęsknił, śliczna. Kocham cię – wymieniała, a ja byłam u kresu wytrzymałości. To nie było do mnie! Napalony drań przy tym głaskał mój tyłek i go pocałował.

– Charlie ci tak nie mówi?

– Tak naprawdę to mówi. – Machnęła ręką. – Ale słyszeć takie rzeczy w waszym wieku to co innego – prychnęła.

Dobrze, że nie miała słuchu absolutnego i nie słyszała głaskania i klapsa, którego mój tyłek zarobił, gdy Damien serio musiał wyjść z łóżka, bo dzwonił mu budzik drugi raz.

– Niech ci będzie – mruknęłam. – Pominę to, że podsłuchujesz. Jedź już, ogarnę dom – fuknęłam i przewróciłam się na drugi bok.

– Będę wieczorem.

– Mhm – wymamrotałam i zamknęłam oczy.

***

Kończyłam czyścić telewizor, gdy mój telefon zaczął wrzeszczeć na cały regulator.
Wyciągnęłam go z kieszeni i odebrałam połączenie od Riny bez zastanowienia.

– Co tu się odpierdala? – warknęła na wstępie, a ja zatrzymałam się w miejscu na jej ostre słowa. Nie często rzucała tak wielkim mięsem.

– Dobrze – zaczęłam. – Teraz czuję się, jakbym dzwoniła do mamy, kiedy próbowała się do mnie dodzwonić kilkanaście razy – powiedziałam ostrożnie. – I tak samo jak w powyższej sytuacji, nie wiem, co teraz powiedzieć.

– Przestań pieprzyć – syknęła. – Dlaczego Zed ma broń w samochodzie? – zapytała stanowczo, oczekując odpowiedzi.

Zassałam nerwowo powietrze, nie wiedząc, co jej powiedzieć.

– Skąd ja mam to wiedzieć? – Skrzywiłam się, czekając na jej kolejny wybuch.

– Mamrotał coś o Damienie – sarknęła. – Nie wiem, co twój chłopak wyprawia, ale wciąga w to Zeda. A to mi się nie podoba – powiedziała wyraźnie. – A skoro to coś związanego z twoim chłopakiem, to chyba coś wiesz, mam rację?

Miała ją.
Ale nie mogła się o niczym dowiedzieć. Narazie. Po wszystkim mogłabym jej to wyjaśnić, ale nie teraz.

– Rina, uspokój się – powiedziałam cicho.

WYZWOLONY [CZ.2] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz