5. Ja nie chcę ci tego robić

2.7K 130 30
                                    

Lay

Otworzyłam powoli oczy, przyzwyczajając się do światła, które dawały promienie słoneczne wpadające przez okno.
Z tego wszystkiego nie zasunęliśmy rolet.
Spojrzałam sennie na chłopaka, zajmującego większą część łóżka, leżącego na brzuchu i przytulonego do poduszki. Cicho chrapał, mając lekko otwarte usta.
Włosy miał w kompletnym nieładzie. Odznaczały się na białej poduszce, tworząc kontrast. Anioł spoczywał na jego plecach, poruszając się z każdym oddechem.
Nie chciałam go budzić, więc po cichu odkopałam się z łóżka i poszłam do łazienki.

Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby, ubrałam swoje spodenki i bluzę Damiena.
W momencie kiedy otworzyłam delikatnie drzwi, aby nie robić zbędnego hałasu, w pokoju rozbrzmiał dzwonek telefonu.
Chłopak zerwał się jak oparzony i rozglądając się za źródłem dźwięku, na chwilę zatrzymał wzrok na mnie, od razu potem natrafiając na telefon, leżący na komodzie.

Wstał, głośno wzdychając i sięgnął po aparat, patrząc na ekran.
Przeskoczył wzrokiem znów na mnie, a ja spojrzałam na niego pytająco.

– Będę w salonie – wymamrotał i wyszedł szybko z pokoju, odbierając połączenie po drodze.

Zmarszczyłam brwi na jego zachowanie. Były spore szanse, że dzwonił Victor.

Odczekałam chwilę i wyszłam z sypialni, schodząc na dół, do salonu.
W domu panowała cisza, rodzice musieli wyjechać wcześnie rano do pracy. Mama miała już zaplanowane otwarcie nowego sklepu, ale wydarzenia kilku ostatnich dni zmusiły ją, by przełożyć otwarcie o tydzień.
Spotkanie z Louisem po latach sprawiło, że znów zaczęła w siebie wątpić i potrzebowała chwil dla siebie, by wszystko na nowo sobie poukładać.
Skoro dzisiaj pojechała do pracy, musiała poczuć się lepiej, na co się trochę uspokoiłam.
Nie lubiłam, gdy mama się stresowała lub denerwowała najmniejszą drobnostką. W każdym momencie mogło się okazać, że jest nawrót choroby, a stres i zmęczenie potęgowały ryzyko ponownego zachorowania.

Tak jak mówił, siedział w salonie na kanapie. Był odwrócony tyłem do mnie, ale widziałam, że już nie rozmawiał z nikim przez telefon.
Za to słyszałam, jak łapczywie łapie powietrze i wydycha je nierówno.
Żołądek opadł mi do stóp i pomyślałam o najgorszym.
Victor dawno się nie odzywał, więc mogło chodzić o coś ważnego. Damien znowu musiał zrobić coś wbrew sobie. A sądząc po jego zachowaniu, to musiało być coś więcej.
Podeszłam do kanapy i obeszłam ją, siadając na stoliku kawowym, naprzeciwko chłopaka, który opierał łokcie o kolana i pochylał głowę.

– Damien? – zaczęłam. – Co się stało? – Skrzywiłam się, gdy naszła mnie myśl, że nie pierwszy raz muszę zadawać to pytanie.

Chłopak podniósł na mnie wzrok, a ja zamarłam, gdy zobaczyłam łzy tworzące się w jego czarnych jak obsydian oczach.
Nigdy nie płakał. Nawet nie był blisko.

– Damie – szepnęłam. – Mów do mnie – powiedziałam stanowczo.

Serce mi się ścisnęło, gdy chłopak otworzył szerzej pełne łez oczy i pokręcił głową gorączkowo.
Był przerażony, a ja nie miałam pojęcia, co sprawiło, że tak się zachowywał.

– Ja nie chcę ci tego robić – szepnął drżącym głosem.

– Czego? – dopytałam, przygryzając wargę ze zdenerwowania.

– On mnie zmusza – odparł. – Nigdy bym ci tego nie zrobił.

– Przerażasz mnie. – Zesztywniałam, czekając, co powie dalej.

– Victor dał mi zadanie.

– Wiem. – Kiwnęłam głową, czekając aż powie więcej.

– Chodzi o Travisa – zaczął. – Kilka tygodni temu przegrał w kasynie kilkanaście tysięcy. Zachowuje się jak pan świata, nie oddaje długu Victorowi, bo uważa, że nic mu nie grozi. – W końcu spojrzał mi w oczy i skrzywił się na samą myśl, co miał mi powiedzieć. – Victor chce się nim pobawić, odkąd odsetki są wyższe, niż pierwotna kwota.

WYZWOLONY [CZ.2] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz