36

761 41 16
                                    

Czytając wiadomość od Kyliana, po moich policzkach leciały pojedyncze łzy. Przez tydzień miałam wyłączony telefon, więc zobaczyłam ją dopiero teraz.

Już sama nie wiedziałam co robić. Wrócić i poważnie porozmawiać z nim, czy może dalej  siedzieć w Mediolanie? Jest tu pięknie, ale nie ma tu ze mną, najważniejszej osoby. Kyliana Mbappe, który nauczył mnie, co to znaczy kochać. 

Chyba oboje czuliśmy, jak bardzo do siebie pasujemy i zwyczajnie przestraszyliśmy się tego, co dalej wyniknie z tej naszej „wielkiej miłości". Jesteśmy młodzi, chcieliśmy jeszcze w życiu dużo przeżyć – i nie czuliśmy się gotowi na trwały, w pełni ustabilizowany związek. Pewnie najchętniej zamrozilibyśmy naszą miłość na kilka lat i odmrozili ją w chwili, w której nadejdzie dla niej odpowiedni czas...

Chloe:

Neymar, kiedy gracie kolejny mecz? 

Ney:

Nagle się odezwałaś? 
Wow, co to się stało
Chloe Alarie po kilku tygodniach pokazała, że żyje!
Cud!


Chloe:

Wracam do Paryża i chciałabym pojawić się na waszym najbliższym meczu
Tylko proszę, nic nikomu nie mów


Ney:

Jutro o 18 na naszym stadionie 

Chloe:

Kocham cię, buziaki!

Szybko położyłam urządzenie na komodzie, otwierając laptopa i wchodząc na stronę linii lotniczej, szukając najbliższego lotu. Najbardziej pasował mi ten o 6 rano, więc wykupiłam bilety, nie zastanawiając się nad niczym. 

Kolejną rzeczą, którą musiałam ogarnąć, było anulowanie dalszego pobytu w mieszkaniu. Zadzwoniłam do właściciela, który bez problemu skrócił mój pobyt o połowę, informując, że część pieniędzy zostanie zwrócona. 

Podekscytowana, pobiegłam do sypialni szybko się pakując. Musiałam jak najszybciej sobie wszystko wyjaśnić z mężczyzną, bo uświadomiłam sobie jak bardzo mi na nim zależy. 

*****

Paryż*

Otworzyłam drzwi od domu, kładąc klucze w skrzyneczce. Odetchnęłam z ulgą, siadając na kanapie i wygodnie się układając. Tęskniłam, to trzeba przyznać. 

Lot opóźniony był kilka godzin, przez co dojazd był znacznie dłuższy niż zakładałam. 
Do meczu zostały trzy godziny, wiec się szybko wzdrygnęłam, spoglądając na siebie w lustrze. 

Dużo roboty mnie czeka

Weszłam do łazienki, biorąc szybki prysznic, myjąc włosy przy okazji. Owinęłam się ręcznikiem, czesząc i susząc powoli każdy kosmyk. Następnie zrobiłam troszeczkę mocniejszy makijaż od tego, którego noszę na co dzień. 

Poprawiłam swojego wysokiego kucyka, który idealnie pasował do podkoszulka z nazwiskiem Kyliana. Schowam kilka rzeczy do kieszeni i włożyłam buty, wychodząc z domu.

Otwierając ogromne, szklane drzwi stadionu, wzięłam głęboki wdech, robiąc krok do przodu. Rozglądnęłam się po korytarzu, szukając jakiejś znajomej twarzy. Mój wzrok zahaczył na Achraf'ie, który rozmawiał z Hibą. 

Najwidoczniej musieli poczuć, że ktoś ich obserwuje, bo w tym samym momencie spojrzeli w moją stronę. Piłkarz wyprostował się, mierząc mnie wzrokiem.

-Alarie?-przymrużyła oczy kobieta, powoli podchodząc-Nie wierzę-mocno mnie przytuliła 

-Ej-prychnęłam-Nie widziałyśmy się tylko kilka tygodni, bez przesady-objęłam ją jedną ręką 

-Przez ten czas, totalnie nas unikałaś-burknął Hakimi-Dziwisz się, że jest taka zaskoczona twoją wizytą? 

-Achraf, ja-puściłam kobietę, złączając swoje dłonie

-Nieważne-przerwał mi-Po prostu już nie uciekaj, bo robisz tym więcej problemów-kiwnął głową, odchodząc 

-Zaczekaj chwilę-zatrzymałam go-Nie mów nikomu o tym, że mnie tu widziałeś-zabłagałam a on tylko przytaknął głową, idąc dalej 

Hiba chwyciła mnie za ramię, prowadząc w stronę trybun. Widząc Brunę, wgapioną w tłum innych ludzi, zatrzymałam się, otwierając szerzej oczy.

-Spokojnie, dasz radę-uśmiechnęła się, ciągnąc w jej stronę 

Gdy stanęłam obok niej, brunetka odwróciła się w moją stronę, marszcząc mocno brwi

-Bruna...-zaczęłam niepewnie 

-Nie-rzuciła stanowczo-Nie gadaj do mnie. Wracaj najlepiej do tego swojego Mediolanu

-Wysłuchaj mnie-chwyciłam ją za dłoń-Musiałam wyjechać, rozumiesz? Przepraszam, że nic ci nie powiedziałam...

-Mogłaś mi chociaż odpisać na te głupie wiadomości!-uniosła się-Dziewczyno, przez ciebie nie spałam po nocach. Zapytaj się Neymara, jak wariowałam, gdy wparował do nas Kylian z tym, że nie ma cię w domu

-Czekaj czekaj czekaj-zamarłam-Kylian?

-Jeszcze głupio pytasz-prychnęła-Kazałaś mu przyjechać po swoje rzeczy, więc to zrobił. Dom był pusty a ty nie raczyłaś powiedzieć nam coś o tym, że wyjeżdżasz, więc był zaskoczony

-Przepraszam-wypuściłam powietrze z ust

-Po prostu ze mną nie rozmawiaj dzisiaj, bo nie mam zamiaru udawać, że nic się nie stało-machnęła dłonią, siadając na swoim miejscu 

Również zajęłam swoje krzesło, poprawiając podkoszulek. Widząc wchodzących na murawę piłkarzy, skupiłam się tylko na Mbappe. Pierwszą osobą, która mnie zauważyła, był Marco, któremu szybko pokazałam na ustach, zamykający suwak, co oznaczało że ma nic nie mówić.

Gra była nudna. Gola strzelił na farcie tylko Messi, bo reszta była strasznie rozkojarzona. Nikt nie skupiał się na piłce ani na tym, żeby cokolwiek strzelić. Nawet Kylian stał ciągle w miejscu i nawet nie prosił się o podanie. 

W ostatnich piętnastu minutach, Brazylijczyk spojrzał na trybuny, przez co zauważył mnie. Lekko się uśmiechnęłam, widząc jego szczęście na twarzy.

Podbiegł szybko do ciemnoskórego, odwracając go i wskazując na mnie. Wyprostowałam plecy, lekko im machając, co odwzajemnili. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, zapominając o tym, gdzie jesteśmy.
Jak zaczarowany, mężczyzna nagle zaczął naprawdę dobrze grać. Biegał jak poparzony po boisku, biorąc piłkę od przeciwników. 
W ostatniej minucie strzelił dosłownie w sam środek bramki. Wszyscy się na niego rzucili, krzycząc głośno jego nazwisko. Wraz z tłumem momentalnie wstałam, głośno klaszcząc i skacząc. 

Słysząc gwizdek, zbiegłam po schodach i wyszłam na korytarz, czekając na piłkarza. Widząc go, gdy do mnie podchodził, do oczu napłynęły mi łzy.

-Alarie-szepnął, mocno mnie przytulając-Wreszcie wróciłaś 

-Za bardzo na mnie zadziałała ta wiadomość-objęłam go, głaszcząc po plecach-Tęskniłam Kyky 

-Oj ja za tobą też młoda-zaczął się kołysać-Słuchaj...-zaczął lecz go uciszyłam, gdy się oderwaliśmy od siebie

-Też cię kocham-nie zwracając uwagi na innych piłkarzy, pocałowałam mężczyznę w usta, stając na palcach 

******

-Yeaaaah!! Wreszcie!-krzyknął Olivier, podnosząc mnie-Gołąbeczki tylko błagam was, nie rozstawajcie się już, bo żaden z nas tego nie przeżyje-wskazał na wszystkich w pomieszczeniu 




_____________________

Trochę mi nie siada ten rozdział

Najwyżej poprawię go kiedy indziej


Love is blind||Kylian MbappeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz