38

635 33 5
                                    

Budząc się, przetarłam zmęczone oczy, powoli wstając. Spojrzałam na piłkarza obok, który sobie jeszcze słodko spał. Po cichu wstałam, zamykając się w łazience, aby wziąć prysznic i zmyć resztki makijażu. 

Po piętnastu minutach wreszcie byłam gotowa, więc poprawiłam swój ręcznik na głowie i wyszłam z pomieszczenia. Widząc Kyliana w tej samej pozycji, wymknęłam się, idąc do kuchni. 

Ogarnęłam trochę bałagan po butelkach i szklankach i wzięłam się za zrobienie śniadania. Przygotowałam składniki i zaczęłam robić naleśniki z różnymi dodatkami, które położyłam na blacie. Gdy przygotowałam talerze i sztućce, weszłam do salonu, aby dokończyć sprzątanie. Pomieszczenie było ogromne, więc miałam mnóstwo roboty, ale nie chciałam obciążać tym mężczyzny, który na bank wziąłby się za ogarnianie tego, od razu po przebudzeniu.

Totalnie nie wiedziałam co gdzie wcześniej się znajdowało, więc kładłam rzeczy gdzie popadnie. Zmęczona, wróciłam do kuchni, biorąc się za jedzenie.

-Dzień dobry-zauważyłam ciemnoskórego, który zakładał podkoszulek-Ej, nie zaczekałaś na mnie? Przecież bym ci pomógł-zmarszczył brwi, rozglądając się dookoła-Dziękuje

-Spokojnie, dla mnie to żaden problem przecież-uśmiechnęłam się-Musiałam się jakoś odwdzięczyć za wczoraj

-Cieszę się, że ci się spodobała impreza-usiadł naprzeciwko-Reszta dalej śpi?

-Chyba tak-wzruszyłam ramionami-Byłam dość głośno, więc na bank ktoś by zszedł, gdyby nie spał

-Ethan już pojechał?-spojrzał na mnie-Wczoraj mi coś mówił, że ma coś ważnego do załatwienia 

-Pewnie tak, bo nie ma jego butów-odpowiedziałam, krojąc kolejny kawałek naleśnika-Na ile będziemy tu mieszkać?-zapytałam, przypominając sobie naszą wczorajszą rozmowę 

-Wynająłem go na tydzień-rzucił-Ale zastanawiam się nad kupnem. Niezła jest ta chata, a my przecież nie będziemy wiecznie żyć u mnie-powiedział a ja prawie się zakrztusiłam-Co ci się stało? Co taka zdziwiona? 

-Widzę, że idziesz mocno w przyszłość-odwróciłam wzrok

-Nie mam nic do stracenia-wzruszył ramionami-Chyba, że ty coś innego planujesz. Nie wiem, może zerwanie? Bo zabrzmiało to tak, jakbyś nie planowała ze mną przyszłości

-Nie, nie o to chodziło-pokręciłam głową, nie wiedząc co powiedzieć

-Sprzedaj swoje mieszkanie-podniósł swoją głowę-Kupimy ten dom i będziemy już tu mieszkać

-Kylian, przemyśl to-schowałam swoje dłonie, próbując ukryć swój lekki strach

-Dziwnie się zachowujesz, ale przemilczę to-zmierzył mnie wzrokiem, odkładając talerze

-Dzień dobry-usłyszeliśmy głos Bruny i Neymara

W idealnym momencie.

-Hej hej-przywitałam się w nimi-Macie, jedzcie-wskazałam na talerze 

-Ooo dziękujemy-uśmiechnął się Brazylijczyk, siadając na krześle- Jak się spało?

-W takim wielkim łóżku, dziwne by było jakby źle-zaśmiałam się, opierając swoje ciało o ścianę

-Racja-przytaknął

****

-Zdziwiła mnie twoja reakcja na to, że planuje z tobą wspólne mieszkanie-westchnął  mężczyzna, kładąc się do łóżka i spoglądając na telefon

-Zaskoczona byłam po prostu, bo wcześniej o tym nie rozmawialiśmy-odwróciłam się plecami do niego, ściągając swój naszyjnik-Musisz mi dać trochę czasu

-Czasu? Po co?-podniósł się-Zastanawiasz się nad zerwaniem ze mną? Tak jak poprzednio? Denerwujesz mnie, Alarie. Czemu nie możemy mieć spokojnego związku? Ciągle jakiś problem masz ze wszystkim-wrócił do poprzedniej pozycji, gasząc swoją lampkę i przykrywając się kołdrą

-Kylian...-położyłam się obok niego, mocno go przytulając

-Nie-strącił moją dłoń-Dobranoc 




Love is blind||Kylian MbappeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz