Nie zapomnijcie o komentarzu i gwiazdce!
-Dzień dobry-uśmiechnęła się szeroko brunetka z rozjaśnionymi refleksami, ubrana w biały strój-Nazywam się...
-Chloe Alarie-przerwałem jej, szybko oddychając.
-Chloe?-podniosła brwi, szukając czegoś w szufladach-Musiał mnie pan z kimś pomylić-zaśmiała się-Jestem Valeria Coutinho.
-Nie ściemniaj-powiedziałem przez zęby-Co ty tutaj robisz?
-Rozumiem, że przeszliśmy na ''ty''-odwróciła się w moją stronę, pokazując swoją plakietkę-Naprawdę musiałeś mnie z kimś pomylić, przykro mi.
-Nie no, jaja jakieś-machnąłem rękami-Co ty robisz, wariatko?-lekko podskoczyłem, gdy podniosła swoje ręce w moją stronę.
-Kylian, nie rozumiem o co ci chodzi, ale proszę cię, daj mi pracować-skrzywiła się-Muszę ci opatrunek zmienić,więc przestań się wiercić.
-Wzywam lekarza-odsunąłem się, odpychając moje dłonie-Nie ufam ci.
-Zmienię opatrunek i wychodzę-wzruszyła ramionami-Lekarz nic ci nie zmieni. Nie mamy dużo pielęgniarek, więc każda ma po kilkanaście podopiecznych bo jest to ogromny szpital. Musi się ktoś tobą opiekować i przypisano to mnie, zrozum to.
-Nie nie nie nie-chwyciłem się za głowę.
Sam się czułem jak jakiś wariat. Widzę przed sobą kobietę, która rok temu złamała mi serce, która rok temu mnie zniszczyła. Po tej całej rozmowie, ślad po Chloe zaginął. Nie udzielała się w social mediach, usunęła większość swoich kont i przestała działać jako fotografka.
Ja natomiast miałem ogromne problemy związane ze swoją pracą. Przez pięć miesięcy nie mogłem zasypiać, co odbijało się na moich meczach. Mdlałem, nie strzelałem do bramki i co najgorsze, zdarzyło mi się strzelić samobója.
Byłem po prostu innym człowiekiem. Kimś, kto nikomu nie był w stanie zaufać, bo przecież osoba, którą tak kochałem, wykorzystała mnie.
Nawet Achraf'owi bądź Olivier'owi nie potrafiłem cokolwiek powiedzieć. Bałem się, po prostu się bałem.A może wpadłem w jakąś paranoję i wrzeszczę na niewinną kobietę, która jest podobna do Alarie?
-Nie mam innego wyjścia-przed moją twarzą pojawiła się strzykawka napełniona jakimś płynem.
Poczułem delikatne ukłucie na ręce, przez co momentalnie się spiąłem.
-Co to?-zapytałem nieco spokojniej.
-Lek uspokajający-przechyliła głowę, robiąc krok w tył i odkładając opakowanie na blat.
Niepewnie spojrzałem na jej odsłonięte nogi. Powieka mi zadrżała gdy ujrzałem bliznę na łydce. Bliznę, którą miała C h l o e. Była w tym samym miejscu i tak samo wyglądała.
Zmierzyłem ją ponownie, aby upewnić się, że patrzę na swoją byłą dziewczynę. Trzeba przyznać, że wyglądała inaczej. Włosy inne, trochę mocniejsze rysy twarzy, schudła i jej sylwetka się zmieniła.
-Dobra-westchnęła-Dam już ci spokój, ochłoń trochę. Za godzinę przyjdę i ci zmienię ten bandaż, bo póki co, wzywa mnie inny pacjent-uśmiechnęła się lekko, idąc do drzwi-Witam, Valeria-stanęła w progu, podając komuś dłoń-Jasne, bez problemu-przepuściła tę osobę, następnie znikając.
-Kylian!-krzyknął Neymar, zbijając ze mną piątkę-Stary, stęskniłem się-podał mi torbę z ubraniami na zmianę-Co tam? Jak się czujesz? Rozmawiałem z lekarzem i powiedział, że mogło być gorzej.
-Ona tu jest-powiedziałem wprost, ignorując go.
-Kto?-usiadł na krześle obok.
-Chloe-wycedziłem, patrząc w okno a on zaczął się głośno śmiać.
-Co ty gadasz-wziął chusteczkę-Po raz kolejny w tym miesiącu ją widzisz.
-Mówię serio, Ney-spojrzałem na niego-Ta pielęgniarka to Alarie.
-Nieee-przeciągnął-To Valeria, przedstawiła mi się.
-Nie rób ze mnie idioty! Ma bliznę w tym samym miejscu co ona, na łydce.
-Kyky, nie ma tu Chloe-poklepał mnie po ręce-Ta pielęgniarka nawet jej nie przypomina.
-Naprawdę-zacisnąłem pięści-Mogę ją nawet zawołać i sam się przekonasz-pokazałem mu pilota przy łóżku, lecz szybko go odłożyłem, widząc jego spojrzenie-Myślisz, że zwariowałem, prawda?-zapytałem, lecz nie odpowiedział-Wyjdź i daj mi spokój.
CZYTASZ
Love is blind||Kylian Mbappe
Teen FictionChloé poznaje mężczyznę, o którym wiele słyszała. Mnóstwo dobrych, jak i złych opinii na jego temat. Kylian jest osobą pewną siebie, która myśli że może mieć wszystko. Natomiast dziewczyna jest dość skromna, lecz łatwowierna. Czy Mbappe skradnie...