~pół roku później~
Pov. Reader
Od tamtego momentu, gdy razem uciekliśmy z opuszczonego budynku wampir zamieszkał razem ze mną. Na początku ciężko było mi przyzwyczaić się do nowego współlokatora, lecz z czasem udało się to. Zdążyliśmy się dobrze poznać i narodziło się między nami gorące uczucie. Niestety nie mogliśmy funkcjonować jak normalna para, ponieważ nieustannie poszukiwali mężczyznę, co z resztą dalej robią. Było nam z tego powodu nie lekko, on czuł się winny, że nie może mi dać tego co normalny mężczyzna. Nie mógł zabrać mnie na randkę do restauracji, kupić kwiatów, pójść na imprezę, odprowadzić do pracy... Nie było to jednakże przeszkodą, by darzyć siebie nawzajem uczuciem i ciągle je rozwijać.
Początkowo mieliśmy problem z kwestią jego jedzenia, bo w końcu krew nie łatwo zdobyć. Jednakże doszliśmy do porozumienia i ustaliliśmy, że dwa razy w tygodniu będzie pił moją krew. Wiedziałam, że to nie będzie wystarczające dla niego, lecz on nie zgodził się pić więcej. Podejrzewałam nawet, że nocą wymyka się z domu i karmi się krwią innych ludzi. Choć wydaje się to być absurdem, biorąc pod uwagę jego dobry i spokojny charakter.
Dostałam tydzień urlopu w pracy, więc postanowiłam wykorzystać go jak najlepiej. Dzisiaj razem z wampirem jedziemy na piknik do pobliskiego lasu. Jestem uradowana, że wreszcie będziemy mogli spędzić czas razem, we dwoje na łonie natury, a nie w czterech ścianach. Wampir także od rana chodził podekscytowany. Spakowałam ostatnią rzecz do koszyka i ruszyliśmy do samochodu. Po około godzinie drogi, która zleciała nam w miłej atmosferze na słuchaniu muzyki, dotarliśmy na miejsce. Przeszliśmy się kawałek drogi zanim dotarliśmy do mojego tajnego schronienia przed całym światem. Niedaleko było małe jeziorko, a wokół śliczna polana na której rosły przepiękne kwiaty. Mężczyzna rozłożył kocyk na trawie, a ja zaczęłam rozstawiać przygotowane przekąski i czerwone wino. Podczas gdy ja zajęłam się rozkładaniem, on przykucnął przy chabrach i zerwał jeden. Podszedł do mnie i włożył mi kwiat za ucho, czym sprawił, że się zarumieniłam.
- Chabry pasują do ciebie. - rzekł z uśmiechem, dotykając ową roślinkę.
- Tak myślisz? - powiedziałam posyłając mu nieśmiały uśmiech.
- Ich kolor pasuje do twoich oczu. - Wpatrywał się wprost we mnie. - Są naprawdę piękne, wyjątkowe.
Pochylił się w moją stronę i cmoknął mój policzek. Odpowiedziałam cichym chichotem, kładąc się na kocyku. Wampir po chwili wylądował obok, niemalże przewracając wszystko co poukładałam. Spojrzałam się z niemą przyganą i lekko pacnęłam go w ramię.
- Przepiękne. - wyszeptał do mojego ucha i mruknął zadowolony.
Ściągnął koszulkę i ułożył się z powrotem na kocyku. Wszystkie te mity mówiące o wampirach były w większości wymysłem człowieka. Słońce nie parzyło jego skóry, nie bał się czosnku, ani krzyża, ani wody święconej. Tylko picie krwi, nadzwyczajna siła i słuch go odróżniały od bycia człowiekiem. Oczywiście, nie jeden raz było to bardzo przydatne w różnych sytuacjach.
Byłam przeszczęśliwa, że mogliśmy w tak przyjemny sposób spędzić mój wolny czas. Odwróciłam się na bok w jego stronę, by móc mu się przyjrzeć. Leżał z przymkniętymi powiekami, z ręką pod głową i kącikami ust skierowanymi do góry. Długie, czarne włosy miał rozpuszczone, a wiatr lekko poruszał nimi. Wyglądał na zrelaksowanego, co i mi się udzieliło. Moje dotychczas spięte mięśnie rozluźniły się. Wzięłam w palce jedno pasemko jego mięciutkich włosów i zmierzyłam ich długość. Sięgały mu prawie do ramion. Zwykle je związywał w kucyka, lecz dzisiaj pozostawił je rozpuszczone, co dodawało mu uroku. Byłam nim oczarowana. Na tle natury, tych wszystkich kwiatów wyglądał jak grecki bóg.