Wychodzę ze sklepu z reklamówką zapełnioną produktami spożywczymi, gdy zauważam na swoim motorze mężczyznę. Zdenerwowana podbiegam do niego, chcąc go przepędzić w diabły.
- Co ty, do cholery, robisz?! To, kurwa, mój motor!! - krzyczę tak głośno, aż osoby, które znajdują się na parkingu zerkają niespokojnie w moją stronę.
Uderzam go torbą z zakupami, a te jak na złość rozsypują się wokół. Przeklinam siarczyście, kucając, by je pozbierać. Zwrócił głowę w moją stronę z brakiem jakichkolwiek emocji. Jego surowy wyraz twarzy w akompaniamencie chłodnych jak lód tęczówek spowodowały, że na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka. Krótkie, strzyżone blond włosy i alabastrowa cera dodawały jego wyglądowi ostrości.
- Jak odpalić to urządzenie? - Głęboki, aksamitny głos dotarł do moich uszu, powodując szybszy przepływ krwi w moim ciele.
- C-Co?
Otrząsam się, przypominając sobie o co spytał. Nie wierzę, że dorosły facet nie wie jak wygląda motor. Patrzę na niego jak na wariata.
- To urządzenie nazywa się motor. - Kończąc zbierać zakupy, wstaję i teraz patrzymy sobie w oczy na równi. Przeszywa mnie swoimi arktycznymi oczami, aż włoski na karku stają dęba. Prostuję się i unoszę podbródek, próbując przybrać odważniejszą pozę. - A teraz proszę zejść z mojego motoru!
- Jak odpalić ten motor? - pyta jakby wcześniej nie słyszał to, co do niego mówiłam.
Denerwuję się jeszcze bardziej. Zaciskam palce na uchu torby, próbując w ten sposób dać upust choć części swojej złości. Biorę głęboki oddech i liczę do dziesięciu.
- Mam zadzwonić po policję czy pan zejdzie łaskawie z mojej własności? - Staram się być uprzejma, choć naprawdę tracę do tego gościa cierpliwość.
- Muszę pojechać na najbliższą stację benzynową - oznajmia, wpatrując się dalej we mnie z poker facem. - Powiesz mi co mam zrobić, by ta maszyna zaczęła pracować?
I tym właśnie spowodował mój wybuch.
- CZEGO, KURWA, NIE ROZUMIESZ W TYM, ŻE TO, DO CHOLERY, MÓJ MOTOR?!! - Macham wściekle rękami, tracąc nad sobą kontrolę. - ODPIERDOL SIĘ WRESZCIE I MĘCZ KOGOŚ INNEGO!!! I PO CHOLERĘ MUSISZ NA TĄ STACJĘ SKORO NAWET SAMOCHODU NIE MASZ?!!
Oddycham szybko, będąc cała czerwona ze złości gotującej się we mnie. Mężczyzna ani na chwilę nie zmienia swojej mimiki, nawet jak dałam mu siarczystego policzka. Zaczynając się nieco go bać, robię krok w tył. Zauważając to, łapie mnie za rękę i pociąga w swoją stronę. Krzyczę będąc w szoku i wpadam wprost na niego. Sekundy zamieniają się w minuty. Opieram się dłońmi o jego umięśniony tors, a on dalej trzymając moją jedną rękę, drugą kładzie na moich lędźwiach.
- Puść mnie ty sukinsynu! - Biję go w pierś pięścią.
- Uspokój się, kobieto. - Twardy, autorytarny głos sprawia, że zatrzymuję się. - Zawieź mnie na stację, a potem nasze drogi się rozejdą.
Zaciskam mocno szczękę, odwracając głowę w bok. Czuję się niekomfortowo przyciśnięta do o dwa razy większego od mojego ciała. Nie można było mu odmówić przystojności. Ciekawe czy ma poker face podczas sek... O czym ty myślisz? - ganię się.
Po chwili kiwam głową, zgadzając się na takie rozwiązanie. Tłumaczę sobie, że zrobię tym dobry uczynek i potem więcej tego dziwnego gościa nie spotkam.
***
Zsiadam pierwsza z motoru, gdy podjeżdżamy na jakąś stację benzynową na zadupiu. Oczywiście nie prowadziłam, bo pan poker face uparł się, żeby prowadzić. Tak więc podczas drogi siedziałam za jego plecami, mocno owijając ręce wokół jego talii. Muszę to przyznać - mięśni mu nie brak.