Uwaga!
Gabriel jest stalkerem, porywaczem, ma chorą obsesję na punkcie dziewczyny i nie należy romantyzować jego zachowania!!!
Głowa pulsowała niemiłosiernie, a w uszach mi szumiało, gdy próbowałam rozchylić powieki, a promienie słońca nie ułatwiały tego zadania. Mięśnie nie chciały ze mną współpracować, więc z lekką trudnością podniosłam rękę w celu zasłonienia oczu. Zmrużyłam je, próbując rozejrzeć się po pomieszczeniu, lecz dopiero po kilku minutach, w których moje oczy przystosowały się do jasności, zdołałam to zrobić. Pierwsze co odnotowałam to to, że znajduję się na łóżku, dwuosobowym łóżku, w tych samych ciuchach co wczoraj.
Właśnie, wczoraj... Co się do diabła wczoraj stało?
Siadając, badawczo obejrzałam swoje ciało, lecz na szczęście nie zauważyłam na nim żadnej rany, ani nic mnie nie bolało prócz głowy i mięśni. Odetchnęłam z ulgą i dopiero wtedy zlustrowałam uważniej nieznany pokój. Koło łóżka, dokładnie po lewej stronie, stał mały kawowy stoliczek, a na nim znajdowała się lamka nocna i szklanka z wodą. Widząc napój, poczułam suchość w gardle i momentalnie sięgnęłam po nią, by upić łyk. Po nawilżeniu gardła, odłożyłam ją na miejsce, wracając do poprzedniej czynności.
Na lewej drewnianej ścianie znajdowało się duże okno bez klamki, więc choć bym chciała, nie byłam w stanie go otworzyć, a po bokach wisiały dwie ciemnozielone zasłony do podłogi. Koło niego stał fotel, wyglądający na wygodny i świetnie sprawdzający się do czytania na nim. Natomiast na ścianie na przeciwko łóżka wisiało dumnie łosie poroże, a pod nim stała drewniana komoda wyglądająca na starodawną. Na środku podłogi leżało rozpostarte wielkie futro służące za dywan. Prawa ściana była sąsiadująca z innym pokojem, dlatego widniały na niej drzwi, a obok nich w roku pokoju stała ciemna skrzynia zamknięta na kłódkę.
Wystrój był minimalistyczny, ale w pewnym sensie było tutaj nawet przytulnie. Byłoby, gdyby ta chatka - widok drzew za oknem nie pozostawiał złudzeń - w środku lasu należała do mojej rodziny bądź do znajomych. Jednak nie znałam jej właściciela, co sprawiało, że moje serce biło w przyspieszonym tempie, a dłonie zaciskały miarowo na kołdrze.
Wsłuchałam się w odgłosy, starając się wtedy nie oddychać, lecz musiał gdzieś wyjść, bo żaden niepokojący dźwięk nie dotarł do moich uszu. Po raz kolejny odetchnęłam z ulgą i zaczęłam sprawdzać kieszenie spodni w poszukiwaniu telefonu. Ze zgrozą stwierdziłam, że musiał mi go zabrać.
Nie wiedziałam, co o tym myśleć. Byłam w ciepłym łóżku, bez obrażeń, ale jednak nie mogłam zapomnieć o tym, że bez mojej zgody ktoś mnie porwał.
Ktoś mnie porwał. Cholera.
Dopiero teraz uświadomiłam sobie powagę tej sytuacji. Zadrżałam ze strachu, lecz musiałam szybko doprowadzić się do porządku i skupić na uwolnieniu się stąd. Musiałam być silna.