Opiekun x Reader II 18+

10.5K 67 37
                                    

Pov. Sky

Zamrugałem oczami, czując potworny ból głowy. Promienie słoneczne wpadające przez okno raziły moje zaspane oczy, zmuszając mnie do wyciągnięcia dłoni przed siebie, by je zasłonić. Usiadłem, opierając się o zagłówek łóżka i przeciągnąłem się, rozprostowując obolałe kończyny. Powoli zaczynały dochodzić do mnie wspomnienia poprzedniej nocy. Ta mała zielonooka brunetka, Rachel, przyszła wczoraj do mnie. Wypiłem ten sok, co mi przyniosła i...

Zacisnąłem usta w kreskę, spoglądając spod przymrużonych powiek na stolik nocny, gdzie stoi opróżniona przeze mnie szklanka. W tym soku był środek nasenny. Wziąłem głęboki oddech próbując opanować rodzącą się we mnie złość. Ta smarkula gorzko tego pożałuje. Choć znając jej ulegliwą naturę ktoś mógł ją do tego zmusić. Ale i tak dostanie nauczkę za to, że się zgodziła to zrobić. Oszukała mnie, wykorzystała moją dobroć, a tego nie toleruję.

Podniosłem się z łóżka, czego szybko pożałowałem, bo zakręciło mi się w głowie, aż przysiadłem na brzegu. Jęknąłem, łapiąc się za głowę. Chwilkę... Zamrugałem, skupiając uwagę na swoje nagie nogi, które jak kładłem się spać były ubrane w jeansy. Kto mnie, do kurwy nędzy, rozebrał?! Przeskanowałem wzrokiem swoje ciało i znalazłem małe półkola na ramionach. Takie ślady pozostawiają... A potem mój wzrok spoczął na erekcji w bokserkach, które swoją drogą były ubrane tył na przód.

- Ja pierdolę.. - wychrypiałem, opadając plecami na materac i przysłaniając ramieniem twarz.

***

Po połknięciu tabletki przeciwbólowej i wzięciu gorącego prysznica, wróciłem do formy. Stałem właśnie przed nastolatkami ustawionymi w szereg i kazałem im odliczać. Po sprawdzeniu czy wszyscy są, zacząłem wyjaśniać zasady paintballa i rozdałem im kombinezony, kaski, a także potrzebny sprzęt czyli pistolety z amunicją. Gdy już wszyscy byli przebrani, mianowałem się kapitanem pierwszej drużyny i czekałem, aż ktoś się zgłosi na drugiego kapitana.

- Idź, Rachel..! - Dobiegł mnie nieco irytujący głos blondynki, Sophie, jeśli się nie mylę. - No idź!

Pchnęła brunetkę w plecy, aż ta potknęła się i prawie zaliczyła glebę. Prawie, bo w ostatniej chwili zrobiłem krok w jej stronę i złapałem ją za ramiona. Rzuciłem karcące spojrzenie jej przyjaciółce, na co ta wzruszyła ramionami z głupim uśmiechem. Kilka osób zachichotało, ale zobaczywszy moje spojrzenie od razu spuścili głowy. 

Skupiłem swoją uwagę na tej małej oszustce, która stała przede mną, patrząc się w swoje buty. Unika mojego wzroku. Nie dziwię jej się po tym, co zrobiła. Ale ona o tym nie wie, że ja wiem o tym środku usypiającym. Dlatego będę grał dopóki nie zdarzy się okazja, w której zostaniemy zupełnie sami. Wtedy zamierzam ją złapać i dać porządną nauczkę.

- Nic ci nie jest, Rachel? - Starałem się, by mój głos brzmiał uprzejmie i z nutą zmartwienia.

- N-Nie, khm... - odchrząknęła, odsuwając się na krok ode mnie, lecz dalej uparcie spoglądała w ziemię. - Wszystko w porządku.

Kącik moich ust zadrżał. Miałem ochotę wsunąć dwa palce pod jej podbródek i unieść go do góry, by patrzała mi w oczy i paliła się ze wstydu. Lecz zamiast tego klasnąłem w dłonie, uśmiechając się szeroko.

- To wybierajmy członków swoich drużyn! - Rozejrzałem się po grupie, a potem zwróciłem się do brunetki. - Panie przodem.

- Sophie.

Blondynka zapiszczała i biegiem podleciała do tej małej oszustki, zaraz potem przytulając ją mocno. Przewróciłem oczami na tą scenę.

- Michael. - Kiwnąłem głową na czarnowłosego chłopaka.

One Shoty [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz