Ostrzeżenie!
Ta historia zawiera sceny brutalne, przemoc seksualną, nieprzyzwoity język oraz przedstawia palenie tytoniu, ale do tego nie zachęca.
Nie popieram zachowania bohaterów przedstawionego w tym one shocie.
Treść historii ma charakter wyłącznie rozrywkowy.
Pov. Elizabeth Darling
Od pokoleń w mojej rodzinie dziewczyny w dniu swoich 18-nastych urodzin są porywane. Jedne na tylko jeden dzień, inne na tydzień, a niektóre nawet na miesiąc. Pewnie zapytacie: Kto je porywa? Odpowiedź jest prosta, Peter Pan. Dlaczego? Otóż tego nie wiem. Wszystkie kobiety jak stamtąd wracają są obłąkane, szalone, innymi słowy zniszczone psychicznie.
Witam, nazywam się Elizabeth Darling. Jak się domyślacie kończę dzisiaj 18 lat! Yeah! Ależ się cieszę, że zostanę porwana!!! Szkoda, kurwa, że nie przez Dzwoneczka! A tak naprawdę, to nie. Jestem cholernie przerażona. Nie chcę wierzyć w te bzdury, ale widząc moją matkę, to może być prawda. Ciągle pieprzy o tym Peterze Panie i o tej jej wymyślonej "Nibylandii". No błagam! Nibylandia? Peter Pan? Wróżki? Za Chiny w to nie uwierzę. Prędzej ja zostanę zakonnicą, niż to byłaby prawda. Pierwszą zakonnicą, która pieprzyła się z połową drużyny koszykarskiej. Zaśmiałam się na tą myśl. Wolałam nabawić się zawczasu zanim totalnie zwariuję i nikt mnie nie będzie chciał. Poza tym uwielbiam seks i przygody.
Zeszłam na dół w poszukiwaniu swojej rodzicielki, która zaraz pewnie będzie mnie ostrzegała, że powinnam zostać w swoim zabarykadowanym pokoju.
- Mamo?! Gdzie jesteś?!
- W kuchni! - odkrzyknęła.
Stanęłam w wejściu do kuchni przyglądając się jej. Robiła moje ulubione danie - spaghetti z brokułami.
- Chociaż się porządnie najem zanim Peter porwie mnie w swe objęcia! - zażartowałam.
- Elizabeth!! Nie mów takich rzeczy!! - ochrzaniła mnie oburzona.
- Eh, dobra. Przepraszam. - uniosłam ręce w geście poddania.
~Time skip~
- Nie dotykamy kobiet z rodziny Darling.
Rozbrzmiewało to zdanie w mojej głowie od samego rana. Drogi Boże! Nie wierzyłam mojej matce, gdy mi o tym opowiadała. A teraz na własnej skórze przekonałam się, że to jednak była prawda. Wczoraj, równo o 12 w nocy, drzwi od mego pokoju otworzyły się na oścież, a w nich stanął nie kto inny jak Peter Pan.
Byłam święcie przekonana, że mój porywacz będzie wyglądał strasznie, odrażająco, odpychająco i groźnie. Lecz to, co zobaczyłam nie pasowało do tego opisu. Poza oczywiście: strasznie i groźnie. Muszę przyznać, że w pierwszej chwili przestraszyłam się jego. Potem, gdy uważniej mu się przyjrzałam, dostrzegłam jego boskie, umięśnione ciało, pokryte tatuażami. Tak wspaniałe, że mogłabym paść przed nim na kolana i błagać o zerżnięcie. Miał rozpuszczone, kruczoczarne włosy, sięgające do ramion. Oczy jasnozielone, świecące w ciemności niczym u kota. Barki szerokie, a wzrost - na oko gdzieś z metr dziewięćdziesiąt. Na jego rękach odznaczała się sieć żył.
Rozmarzając o nim zrobiłam się mokra. Moja kobiecość pulsowała, na myśl o jego kutasie. Tak chciałabym go w sobie poczuć! Jak mnie rozpycha, wypełnia do końca, zalewa swoim nasieniem, doprowadza do orgazmu. Rozłożyłam się wygodnie w fotelu, który stał na środku pokoju, w którym tymczasowo przebywałam. Podwinęłam do góry swoją sukienkę i zsunęłam majtki odsłaniając swoją wilgotną cipkę. Wsunęłam rękę pomiędzy swoje nogi i zaczęłam masować ją kolistymi ruchami.