- Uwaga, komunikat do wszystkich: schowajcie się - mówię przez mikrofon - Powtarzam: schowajcie się. Wróg przybył z większymi siłami. Nie damy im rady.
Biegłam na najwyższe piętro, sprawnie pokonując każdy schodek. Rozglądałam się na boki, uważnie obserwując otoczenie. Musiałam być czujna. Z każdej strony mógł wyskoczyć przeciwnik.
- Pokój 274 - usłyszałam głos Maverica w słuchawce. - Przyjdźcie do pokoju 274. Jestem już na miejscu.
- Zrozumiano - odpowiedziałam.
Zerknęłam na numer drzwi, które omijałam. Miały numer 256, więc byłam coraz bliżej. Przyspieszyłam słysząc jak piętro niżej rozległ się wystrzał. Przeklęłam w myślach i obejrzałam się za siebie. Na szczęście było pusto.
- Ethan, gdzie jesteś? - spytał Maveric.
- Na dole, przed chwilą zastrzeliłem jednego czerwonego.
Westchnęłam z ulgą, że moim kolegom nic nie jest. Od lat w tym samym składzie wysyłali nas na niemożliwe misje, których wykonanie było graniczące z cudem. Nasza trójka jest znana pośród innych agentów.
- Kurwa, ruszaj się. A ty gdzie jesteś?
- Zaraz będę u ciebie, minęłam już 268 pokój.
- Świetnie, mała! - pochwalił mnie Maveric. - Muszę was poinformować, że będziemy musieli się schować w szafie.
- Co?! - oboje cicho krzyknęliśmy wraz z Ethanem.
- Nic tu, kurwa, nie ma oprócz podstawowych mebli, które zawiera każdy pokój w hotelu. Dlatego ukryjemy się w szafie. Tylko tam możemy schować się we trójkę, bez rozdzielania.
Znajdując się przed odpowiednimi drzwiami, rozejrzałam się uważnie czy nikt nie patrzy. Czysto. Weszłam ostrożnie do środka, rozglądając się za blondynem.
- Maveric, gdzie jesteś?
Wychodząc z łazienki, pomachał mi ręką. Miał na sobie elegancki, dopasowany czarny garnitur, potrzebny do tej misji, a blond włosy miał zaczesane do tyłu. Na mój widok jego niebieskie oczy rozbłysnęły radością.
- Miło cię widzieć całą.
- Ciebie też - odpowiedziałam z uśmiechem.
Kiwnął na drzwi z pytaniem w oczach. Pokręciłam głową, po tylu latach pracy razem rozumieliśmy się bez słów. Wiedziałam, że niemo pytał się o naszego przyjaciela.
- Ethan, jak tam u ciebie? - zapytałam się do słuchawki. - Gdzie się znajdujesz?
W słuchawce słychać było jego przyspieszony oddech spowodowany zapewne od biegu.
- 225.
Zagryzłam wargę, opierając dłonie na biodrach. Maveric zacisnął szczękę także martwiąc się o kumpla.
- Nikt za tobą nie biegnie? - spytał.
- Nie.
Oboje odetchnęliśmy z ulgą. Mężczyzna wyciągnął rękę w kierunku mnie, a ja przyjęłam ją i dałam zaprowadzić się do szafy. Otwierając drzwiczki powiedział: - Panie przodem.
Posłałam mu rozbawione spojrzenie i dałam nura w szafę, a zaraz potem usłyszałam otwierające się drzwi i ciche kroki.
- Szybko ci poszło, Ethan - rzekł na powitanie Maveric i poklepał bruneta po ramieniu.
Ten w odpowiedzi coś mruknął i podszedł w kierunku mebla, zaglądając do środka i przy okazji puszczając mi oczko.
- Ależ tu, kurwa, mało miejsca.