Strażnicy zaśmiali się szyderczo, gdy chciałam wejść na teren zamku. Stali przed bramą ubrani w zbroje i dzierżąc w dłoniach włócznie, zagradzali mi drogę.
- O! Zobacz, rodzina królewska spaceruje! - podśmiewał się, wskazując palcem w bok na spacerującą po ogrodzie rodzinę królewską. - Może się spytasz Jego Wysokości czy cię wpuści?!
Zaśmiali się w głos, łapiąc za brzuchy. Patrzyłam na nich z pogardą i zacisnęłam szczękę. Zdeterminowana, by dostać się do zamku, zawołałam:
- Przepraszam! Książę Alaryku, to ja! Pamięta mnie jeszcze książę?
Strażnicy rzucili mi zdenerwowane spojrzenie, cali sztywniejąc.
- Ej! Co ty do cholery wyprawiasz?! - krzyknął jeden z nich.
Już nie zwracałam na nich uwagi, skupiając ją natomiast na księciu, który usłyszawszy moje wołanie odwrócił głowę w naszą stronę. Razem z królem i swoją młodszą siostrą - księżniczką Anną, spacerowali po wspaniałym ogrodzie, pełnym kwiatów, drzewek i krzaczków.
Jego blond włosy połyskiwały w świetle słońca, mieniąc się niczym złoto. Niebieskie oczy obejrzały mnie od dołu do góry, jakby chciał sprawdzić czy to naprawdę ja. Po chwili kiwnął głową i powiedział:
- Oczywiście, że pamiętam.
Machnął ręką do swojej siostry i oddalił się wraz z swoim ojcem. Dwunastoletnia dziewczynka podbiegła do bramy i pokazała ręką, żebym zbliżyła się. Podeszłam bez zawahania do niej.
- Ercssi - wyszeptała.
- Słucham?
- Hasło to erc-ssi. - Spojrzała mi w oczy, posyłając nieśmiały uśmiech. - Powiedz je, a wpuszczą cię do środka.
Zanim zdążyłam coś odpowiedzieć, choćby podziękować, ona wróciła już do rodziny. Wzięłam głęboki oddech i stanęłam znowu przed strażnikami. Stali teraz oniemieli z rozdziawionymi buziami i szeroko otwartymi oczami.
- Ercssi.
Przełknęli ślinę i bez słowa otworzyli bramę, przez którą przeszłam z uniesioną głową. Znalazłszy się w środku odetchnęłam z ulgą i skierowałam się do wejścia zamku. Przed drzwiami wejściowymi czekali już na mnie książę Alaryk i księżniczka Anna. Ukłoniłam się im z szacunkiem.
Prostując się rzuciłam dziewczynce wdzięczny uśmiech, i już nieco bardziej poważnie spojrzałam się na Alaryka. Na pewno odczytał wszystko z moich oczu, jak zazwyczaj, dlatego od razu zaprosił mnie do środka.
***
Pokojówka zaprowadziła mnie do pokoju gościnnego, naszykowała nowe ubranie i uczesała moje włosy, zaplatając pięknego warkocza. Musiałam przyszykować się przed rozmową z księciem, by wyglądać odpowiednio jak na gościa rodziny królewskiej wypadało.
Lokaj zapukał do drzwi, dając znać, że książę czeka na mnie basenie. Zaprowadził mnie aż pod wejście i ukłoniwszy się wrócił do swoich innych obowiązków. Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Kto spotyka się, kurde, na basenie?
Ściągnąwszy obuwie, uniosłam dół sukienki, by nie pomoczyć jej i ruszyłam w głąb ogromnego pomieszczenia. Już na wejściu słyszałam plusk wody, po którym domyśliłam się, że książę zaczął pływać.
Stanęłam przed zbiornikiem z chlorowaną wodą i przyglądałam się poczynaniom blondyna. Jego ramiona, ręce, nogi pracowały, by utrzymać się na powierzchni i płynąć naprzód. Niczym delfin wyskakiwał na chwilę z wody, by zaraz się w niej cały zanurzyć, rozchlapując ją wokół. Chyba to styl na motylka jak mniemam. Nie znam się zbytnio na tym sporcie, ale wiem, iż książę od najmłodszych lat kochał wodę.