| 5.1 |

70 2 0
                                    

Wstał wcześniej niż zwykle. Emocje najpierw postanowiły zrzucić go z łóżka, później upuścić telefon i na koniec zbić talerz. Kiedy zachowywał się chaotycznie nie radził sobie sam, ale ma wspaniałego współlokatora, który chciał zabawić się w jego bohatera i pozbierał za niego stłuczone kawałki talerza, co by się nie pokaleczył. Zrobił mu również śniadanie, aby nie stracić kolejnego naczynia. Był właśnie piątek, ostatni nieżywy dzień w Seulu i początek weekendu. Dlaczego nieżywy? W ciągu tygodnia niewiele istot poruszało się po mieście, szczególnie w godzinach od siódmej do szesnastej, a ta była godziną szczytową, kiedy wszyscy wracali z pracy i szkoły, wtedy były największe korki na ulicach. Za to w soboty i niedziele roiło się od ludzi. Jednak nie było tego złego, gdyż nie mieli wykładów. To znaczy, szli do szkoły, ale mieli dzień otwarty, mieli przyjść młodsi od nich uczniowie z przeróżnych liceum, a nawet podstawówek oraz rodzice studentów. Yunho zaprosił swoich rodziców i był pewny, że któreś z nich przyjdzie. Mieli tyle szczęścia, że on i Jongho byli na jednym kierunku, więc nawet gdyby żaden z jego rodziców nie przyszedł, to mógłby spędzić czas wraz z przyjacielem i jego mamą. Ta zadeklarowała, że przyjdzie kiedy będzie główny wykład kierunku informatycznego. Wkrótce skończyli się szykować i razem wyruszyli do szkoły, gdzie już powoli rozpoczynał się dzień niespodzianek.

Po dojściu nie mieli nawet czasu, by szukać swoich przyjaciół lub czwórki znajomych. Od razu zostali zgarnięci przez swoich wykładowców, a kiedy już wszystko zostało umówione był jeszcze czas, więc poszli się przejść, aby zobaczyć jak radzą sobie inne kierunki. Na początek poszli na dziennikarstwo znaleźć Sana. Jak się okazało w sali zrobili sobie mini studio, aby zobrazować innym nastolatkom jak wyglądałby zawód dziennikarza. Obok były stoły i krzesła, aby studenci mogli porozmawiać i opowiedzieć jak wyglądają wykłady na tym kierunku.

- Hej! Mogę iść z wami? - krzyknął San z uśmiechem, widząc swoich przyjaciół. Wziął swoją torbę i pobiegł za nimi. - To co tam informatycy?

- Właśnie omówiliśmy z wykładowcami nasze przerwy i kiedy musimy być razem w sali - odpowiedział mu spokojnie Jongho, kiedy już zmierzali w stronę sali plastycznej, na odwiedziny do ich najstarszego przyjaciela. - A ty jak?

- Wiecie, jeśli chodzi o dzisiaj to nawet okej, zgłosiłem się, aby zrobić jeden mini wykład najstarszej klasie z tego liceum koło mojego domu i, uwaga uwaga... Rozmawiałem z moimi wykładowcami, profesorka mi odpuściła, więc zostaje na swoim kierunku - uśmiechnął się dumnie, po czym się zaśmiał.

- To gratulacje, najmądrzejszy i wszechmogący Sanie. Jesteśmy z ciebie dumni - zaśmiał się najwyższy.

- Boże, co was tu przywiało - warknął Hongjoong, stojący przed salą plastyczną. Chyba nie cieszył się na widok przyjaciół.

- Cześć Joongie, co u ciebie? - spytał najmłodszy z uśmiechem.

- Czuje się tak jak wyglądam i mówię, więc nie pytaj - przewrócił oczami, wziął plecak i dołączył się do podróży. - Gdzie jeszcze macie zamiar iść?

- Do wszystkich - wzruszył ramionami starszy Choi.

- To znaczy?

- No Seonghwa, Wooyoung, Yeosang i Mingi - spojrzał na dwójkę pozostałych. - Chyba, że nie?

- Chodźmy do kryminologów, niech oni porządzą wycieczką - postanowił młodszy Choi i ruszyli w ich stronę.

- Nie chce mi się! - jęknął młodszy, słuchając wykładowcy.

- Nic ci się nigdy nie chce! Słuchaj uważnie, bo nie będę ci potem tłumaczyć co jest kiedy i gdzie - mruknął starszy poirytowany jego zachowaniem.

8 makes 1 team | ateezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz