Tego dnia obaj współlokatorzy szykowali się na uczelnię w ogromnym pośpiechu. Yunho nie zdąrzył nawet się zastanowić nad egzystencją, a już tam był. Chwycił się za skronie i spojrzał na młodszego przyjaciela. Ten wydawał się w ogóle nie kontaktować. Stał wpatrzony w przestrzeń wokół siebie. Oprócz bólu głowy starszego, było naprawdę przyjemnie o tej porze na uczelni. Oh, żeby nie wprowadzić nikogo w błąd. Przyjaciele Ho przyszli za szybko. Kiedy tylko dotarli na miejsce, jakaś dziewczyna z kierunku ich zaczepiła, śmiejąc się, co robią tam tak wcześnie, jak gdyby sama była lepsza. Oni wtedy obrzucili ją spojrzeniem na psychopatkę, a ona zrobiła w ich stronę to samo. Potem dopiero powiedzieli, że przecież nie jest wcześnie i, że prawie się spóźnili. Ona pokazała im swój zegarek, a potem godzinę w telefonie. Byli za szybko aż o godzinę! Wtedy wyższy postanowił nie odzywać się do młodszego, który usilnie twierdził, że to z zegarem w ich domu jest problem i napewno ustawiał go dobrze.
Pół godziny spędzili już siedząc na ławce na korytarzu. Kiedy prawie nikt się nie poruszał, była spokojna cisza. Ale tylko wtedy, bo już pół godziny przed pierwszymi wykładami ludzie zaczęli się zbierać. W tym też ich przyjaciele. Poprzedniego dnia, odebrali swoje jedzenie, zjedli rozmawiając nieco poważniej niż wcześniej. Po całej sytuacji z Seonghwą nikt nie potrafił się rozluźnić, a atmosfera była ciężka. Po posiłku wszyscy się rozeszli. Nie mieli okazji porozmawiać z jego przyjaciółmi czy chociażby Sanem czy Hongjoongiem. Kompletnie ich zlali, młodszy jedynie się pożegnał. Teraz, zwycięsko zajmując ławkę, która często była zajęta, przyglądali się Choi'owi, który jak gdyby nigdy nic przeszedł obok nich. Obserwowali go tak, póki nie doszedł do ich miejsca, gdzie zawsze spotykali się przed zajęciami. Tam stanął zdziwiony i się rozglądał. Jeong szturchnął przyjaciela i podniósł się z miejsca, co drugi zaraz uczynił i udali się do rudego.
- O, jesteście, zastanawiałem się gdzie was wcięło - uśmiechnął się szeroko do dwójki i odłożył plecak obok siebie, by nikt go przypadkiem nie podkradł.
- My tu jesteśmy od siódmej - mruknął najwyższy niezadowolony.
- Od siódmej? Dlaczego tak szybko? - zaśmiał się z nich. Miał naprawdę dobry humor, gdy jeszcze nie przyszło im spotkać Parka.
- Bo zepsuł nam się zegar.
- Bo Jongho twierdził, że jest po siódmej i jak się nie pospieszymy to się spóźnimy.
- Okej, nic nie rozumiem - zaśmiał się ponownie. Zatrzymał najstarszego przed mówieniem, gdyż kogoś zauważył. Machnięciem ręki zaprosił do siebie Yeosanga, który bez protestowania do nich poszedł. - Słuchaj, bo coś odwalili.
- Nic nie odwaliliśmy! Yunho ma ciągle do mnie problem! - oburzył się najmłodszy. Kang skrzyżował ręce i oparł się o ścianę uważnie słuchając.
- Jongho obudził mnie o szóstej spanikowany, że jest godzina siódma i spóźnimy się na wykłady. Pędziłem jak nigdy, żeby Choi Jongho się nie spóźnił! A jak przyszliśmy do szkoły to jakaś dziewczyna z informatyki nas wyśmiała i uświadomiła, że dopiero jest siódma i musimy czekać godzinę! - wyjaśnił, gestykulując tak, że wspomniany chłopak dostał parę razy w ramię. Starszy Choi za to roześmiał się wraz z blondynem obok. Yunho naprawdę nie rozumiał, co w tym takiego śmiesznego, skoro się czuje, jak wrak człowieka.
- O mój boże, to Mingi! Udawajcie, że go nie znacie! - powiedział szybko blondyn, upominając Sana, żeby się nie śmiał. Nikt nic nie rozumiał, ale Yeosang wydawał się wiedzieć co robi.
- Cześć! Oh, miałem nadzieję, że zobaczę z wami Seonghwę... - mruknął niezadowolony. - Cóż poradzić, pewnie przyjdzie za niedługo. Co u was?
CZYTASZ
8 makes 1 team | ateez
FanfictionZAWIESZONE! Perypetie ośmiu Koreańczyków. Konkretnego opisu książki nie posiadam, bo historii jest bardzo dużo i wiele będzie się tu dziać. Mogą pojawić się wulgaryzmy, zaburzenia psychiczne, takie jak: schizofrenia, depresja, lęki, zaburzenia odż...