| 7 |

64 3 1
                                    

Chłopak niepewnie obudził się i przetarł oczy. Już na samym początku nie miał odwagi ruszyć się gwałtowniej niż poruszanie rękami. Zdawał sobie sprawę z tego gdzie jest i w jak trudnej sytuacji się znajdował. Był dokładnie w tej samej pozycji, w której był, kiedy zasypiał. To niczego mu nie ułatwiało.
Wziął głęboki wdech, następnie wydech i znowu wdech po czym podniósł swoje ciało do pionu. Rozejrzał się patrząc w swoje prawo. Widok uszczęśliwiałby go, względem był fakt, że ta sytuacja nie była odpowiednia przy ludziach. Oglądając uważnie twarz śpiącego chłopaka zastanawiał się, jak to się stało, że przespali kilka godzin w tej samej pozycji i odkąd zrobił ten mały gest, czyli objął go swoimi rękami, Kim nie mógł skarżyć się na przetrzymujący go chłód. Jego serce mogłoby się roztopić, gdyby odwrócony był w stronę twarzy Parka, a nie plecami do niego. Było to dla niego owszem trudne, ale nie sądził, żeby wyrządził mu jakąś krzywdę lekko odtrącając jego czułości. Nie chciał ich okazywać.

Po dłuższej chwili bezsensownego rozmyślania nad niczym w końcu wstał i udał się do kuchni, która i tak łączyła się z salonem, w którym spał. Jako iż bardzo dobrze znał rozkład małego mieszkania, znał też rozkład szafek, więc bezproblemowo wyciągnął szklankę i pozwolił sobie nalać do niej wody z kranu. Upił łyka, kiedy okazało się, że ma towarzysza. Ten bez słowa wykonał to samo, co on przed chwilą.

- Dzień dobry? - zapytał kolejny, dołączając do nich. Nie wydawał się być wyspany. - Co to za grobowa cisza?

- Dopiero wstałem, Wooyoung. Nie myślę jeszcze racjonalnie, nie czuję potrzeby, by mówić nic nie znaczące dzień dobry - powiedział obojętny i nadzwyczaj oschły Seonghwa. Jego mina po chwili złagodniała i lekko się uśmiechnął. Podszedł do młodszego chłopaka i położył rękę na jego ramieniu. - Ale dzień dobry.

- Nigdy więcej nie wypiję z wami szampana dla dorosłych. Nawet, jeśli jest ono bez procentów - załkał Jongho, który wyglądał, jakby prosto w jego głowę strzelił piorun. Nikt jednak w to nie wnikał. - Nie jestem pełnoletni!

- Cześć - powiedział krótko San, stając między całym zamieszaniem. Jego włosy były leciutko roztrzepane, a oczy nadal zaspane. - Jak się spało?

- Odkryłem, że moje łóżko jest lepsze niż Jongho - stanął dumnie Yunho w miejscu, gdzie łączyła się kuchnia z salonem. Młodszy od razu zaprzeczył, kiwając głową. Najwyższy ani nie wyglądał jakby spał, ani nie wyglądał na zmęczonego. Następnie wparowała dwójka, która dotychczas zajmowała pokój Jeong'a.

- No, Woo. Dzisiaj chyba twój wielki dzień, co? - zaśmiał się Mingi, drapiąc się po policzku. Miał tam małą wysypkę, ale czasem zdarzało mu się to, nie było to powodem niczego, typu alergii. Wystarczył jakiś tani podkład.

- Aj tam wielki, żaden wielki. Już wam mówiłem, że ten występ nie jest ważny.

- A powinien - mruknął Yeosang. - Usilnie kłócisz się z nami, że nic nie jest ważne. Co jest dla ciebie w takim razie ważne? O czym Jaśnie Pan zechce z nami porozmawiać?

- Napewno nie o występach - bąknął obojętnie, wzruszając ramionami. - Możecie mówić ile chcecie, ale ja lepiej wiem, co jest ważniejsze, a co nie.

- Pytanie tylko, czy nam o tym powiesz - westchnął Seonghwa. - Nic, dzieciaki. Czas się zbierać.

Wszyscy zaczęli ogarniać swoje miejsce spania, by wyglądało jak poprzednio. W tym przypadku Hongjoong i Seonghwa oraz Wooyoung musieli usunąć wszystko, gdyż spali na materacach, a San przywrócić kanapę do dawnego celu użytku. Nie trwało to długo. Choi szybko skończył robotę. Kim i Park razem uwinęli się szybciej niż światło.

Jedynie Jung miał problem ze złożeniem kołdry, przez co nieco się denerwował. Nie chciał wyjść na niedorajdę, mógłby stracić w oczach przyjaciół. Nieustannie więc starał się na wszelkie sposoby złożyć wszystko. Gdyby był w swoim domu rzuciłby w kłębek na koniec pokoju, ale starał się chociaż udawać spokój i opanowanie. Jego zbawieniem był nikt inny jak San. Podszedł do niego i chwycił końce materiału, które były Wooyoungowi tak odległe. Uśmiechnął się zerkając na szatyna z blond pasmami, po czym przybliżył się łącząc po kolei końce z końcami. Finalnie zabrał kołdrę od chłopaka i skończył składanie zabierając przy tym poduszkę i swoje prześcieradło, by przekazać je młodszemu mieszkańcowi. Jung był naprawdę wdzięczny. Mimo, że nie było to nic trudnego i wiedział, że Choi by sobie sam poradził, gdyby był w jego sytuacji, to nie wyśmiał go, tylko zwyczajnie, bez słowa i z uśmiechem mu pomógł, a prawie zrobił to za niego.

8 makes 1 team | ateezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz